Adrian Witczak
Cała nadzieja w odejściu
uważaj dziecko bo mam krew na rękach słój na brzuchu spuchnięte nogi wystające żyły
jak inne spocone kobiety czekam na rozwiązania które nie nadchodzą w terminie
noce spóźnione i noce przedwczesne idą po mnie silne kobiety w czerwonych stopkach musimy wydoić noc jak mleczną krowę
co wyłowisz czytelniku nim obrazy znikną wśród detali
usta łydka usta
łódeczka wśród fal
cała nadzieja w odejściu
wód
Blizna
gdy miałem dwa lata uderzyłem głową o parapet
rozciąłem łuk brwiowy krew spłynęła na kaloryfer
kapała na podkoszulkę matka porzuciła krojenie
pomidorów i wytarła nóż w fartuch
za ścianą rodziła kobieta
brew szył mi spocony ginekolog
jego ręce pachniały intensywnie
jak pępek tamtej krzyczącej kobiety
gdy patrzę na ciężarną kobietę
nie mogę powstrzymać wzruszenia
brwi
Tresura
urodziłem się w niewoli wyjęty z ciała wyłem zamiast płakać
dzieciństwo spędziłem w klatce piersiowej matki przez pręty
żeber podawała mi pokarm który zwiastował ciepłą senność
budził mnie wściekły wrzask człowieka z batem który
na twarzy miał maskę z wąsem ojca
stroszyłem sierść gdy spocony treser wlewał do uszu płynne złoto
zasad i kwasów moralnych
spiłował mi pazury i wyprostował grzbiet
oduczył pokątnego oddawania moczu
pokazał jak znaczyć terytorium wodą
po goleniu
mój świat okrągły jak cyrk wykonałem udany skok przez płonącą obrączkę
kobieta uśmiecha się zalotnie proszę pana ma pan piękny garnitur
znajomi wiwatują zwierzę leży martwe
Wizja narodzin
nadchodziła noc obawiali się wcześniaka a dziecko było przenoszone w opinii lekarza
około tygodnia według matki dziewięć dni musieli sztucznie wywołać
jak wilka z papierowego lasu
nad ranem przebili wody płodowe zaczęłaś się dusić
tłusta położna mówiła o rozluźnieniu
użyli przyssawki vacuum próżnia na szczęście nie uszkodziła główki
wyczołgałaś się
wiązka światła wpadała przez okno
chwytałaś świt za słoneczny
nadgarstek
Bezdzietna
ślepnąc od leków widziała z wysokości amorficzne rośliny
solarne bóstwo mrużyło oczy kwiaty otwierały się a mężczyźni tryskali w próżnię
do wnętrza zepsutego mechanizmu rozwijały się w niej prawzory dzieci
po archiwalnej stronie brzucha
wyobraź sobie grymas dziecka które czeka
oddychanie to granie na bębenkach
gorączka jest ślepa łzawi trzecie oko które wie
że umrze zanim narodzi się
lekarz zna tylko medyczne terminy
będziesz bezdzietną matką
z prekolumbijskim naszyjnikiem w zaciśniętych zębach
język uderza w podniebienie
kołacze się po obcych bramach
Adrian Witczak (ur. 1984) – historyk. Publikował poezję w prasie m.in. Opcje, Nowe Zagłębie, Śląsk, Teraz, Radostowa, KwartalNIK i informatorach kulturalnych Wici, Sosnart oraz w antologiach poetyckich. W latach 2010-2012 związany z kieleckimi grupami literackimi. Laureat konkursów poetyckich w Kielcach, Kutnie, Mikołowie.