Wiersze / Henryk J. Kozak

0
756

 

Na znajomych polach 

Lipcowy upał bezwietrznie
Jak w próżni

Lecz drżą liście
Falują kłosy
I powietrze 

Na miedzy
Szeleszczą trawy i zioła
I gdziekolwiek spojrzysz
Łany kukurydzy
Pszenicy
I owsa

I wzmaga się cisza

W  jamkach
Pochowały się polne myszy
Krety  chomiki
I świerszcze 

Daleko
Nad Zaroślami
Rozkołysane
Stado gawronów
Wciąż  nie wie
W którą stronę
Odlecieć
Bo  w  czarnych chmurach
Błyska
A za rzeką
Jeszcze niebiesko 

Pola i wieś
W skupieniu
Czekają na przedżniwną burzę
I deszcze

 

W lipcu za wsią

Szedł powoli
Aby jak najwięcej
Zapamiętać  piękna

Przed wieczorem dotarł
Do samotnej gruszy
Objął  ją
Powiedział dzień dobry kochana
Podzielił  się butelką wody
Odpoczął na kamieniu na którym
Siadał dziadek Konstanty
I ojciec
Srogi Jan

Odwiedza ją
Coraz rzadziej
A  znają się już prawie
Lat 80

Też źle wygląda
Usycha
Ale jeszcze stara się
Zapewnić braciom
Żniwiarzom
Trochę cienia

I skowronkowi podlotkowi
I młodej sarnie
Parze
Starych kruków

Do zobaczenia za rok
Szepnął  jej do ucha
Głaszcząc pień
Cały w bruzdach
Zmarszczkach
I szparach
Wypełnionych gniazdami chrząszczy
Pajączków
I rudych mrówek

 

Książki 

I wszystkie pan przeczytał
Z niedowierzaniem kręci głową
Dziadek moich sąsiadów

Przyszedł pożyczyć
Dwie łyżeczki kawy
I podziwia moje regały

Szef którego wożę na polowania
Wyśmiałby pana
On gromadzi księgi wieczyste

Już pan kasy nie odzyska
Ale mogę zapytać
Czy kupi

Prędzej rozpłaszczoną pięciozłotówkę
Z asfaltu
Czy boratynkę wygrzebaną z piasku

A  pańskie zżółkłe
Rozpadające się książki
Zawiezie  bratu na rozpałkę

Chyba że ten uliczny księgarz
Sprzed Zamku
Za grosze kupi

Ależ panie sąsiedzie
Ja nie chcę ich sprzedać
Są kochane jak dzieci

 

   Tak było

W dobrych czasach
Przyszło mi spędzić życie                                                                                         
Nie strzelał do mnie Germaniec
Nie napadał Ukrainiec czy Rusek

Raz tylko z braterską pomocą
Byłem u Czechów
A syn mój demokratyzował Irak
Za czapkę gruszek

Dziękuję ci Ojczyzno
Że nigdy nie bałem się jutra
Że nie musiałem budować barykad
I że lękam się dopiero dzisiaj
Kiedy jestem już półmartwy
Kiedy toczy mnie rak
Nieochoty i starości
I wciąż straszą mnie Tobą
Telewizorowi głupcy

Grudniowy wieczór

Koniec grudnia
W mieszkaniu
Zimno i ciemno
Za oknem biało 

Mój mózg – odpowiadam żonie
Nie produkuje
Już wierszy
Oszczędza się

Chyba boi się
Śmierci

Spałby tylko

 

Zachcianki

Całą zimę o tym marzyłem

Ledwie się zazieleni
I ociepli
Pojadę na wieś

W domu nikogo nie będzie
Bo wszyscy
Z samego rana
Wyruszą  na łąkę
Grabić siano
I naprawiać brogi

Nagle
Wiatr z pól
Przygoni burzę
I zacznie
Padać deszcz
Najpierw niewielki
Taki że zdążę się rozebrać                                                                                              A gdy stanę na progu
Prawie nagi
Nad wieś
Nadciągnie monsun
Wtedy pobiegnę z krzykiem
Przez podwórko
Aż na wygon za stodołą                                                                                                Gdzie kiedyś
Wbiłem w ziemię
Kij wierzbowy
Który po latach
Przemienił się w drzewo

A deszcz

Och jaki będzie ciepły
Czysty
Majowy

       Botanik , 6 stycznia 2023 r

 

Mrzonki   

Gdybym wiedział
Że dam radę
Lub tylko przeczuwał
Że nie zabłądzę
Że znajdę dla siebie miejsce

To bym jeszcze dzisiaj
O świcie
Czy ciemną nocą
Za rzekę
Melioracyjny rów
Przedarł się przez
Kolczaste zarośla
A nawet
Za tę górę którą
Przed sobą
Sam sobie 
Z piasku usypałem
Gęstą i ciemną wodę
W której nieomal
Zatonąłem 

A gdybym wyjechał
I nie zdążył
Na święta wrócić
To zostaw pod wycieraczką
Wiadomość

Będę cię szukać    

          Botanik, 13.02.2023

 

Henryk J. Kozak

Urodził się w lipcu 1945 roku w Kolonii Krasna gmina Huszlew. Dzieciństwo i młodość spędził we wsi Sitnik k/Białej Podlaskiej. Absolwent Liceum Pedagogicznego w Leśnej Podlaskiej oraz UMCS w Lublinie. Debiutował w 1968 roku w KAMENIE. Jest laureatem wielu konkursów i nagród literackich: m. innymi Józefa Czechowicza, Józefa Łobodowskiego, Anny Kamieńskiej, Józefa Kraszewskiego. Wiersze zamieszczał w Akcencie, Akancie , Poezji – dzisiaj, Podlaskim Kwartalniku Kulturalnym, w dwumiesięczniku Lublin – Kultura i Społeczeństwo i innych czasopismach. Opublikował dwie powieści /Wyd. Lubelskie 1985, 1988./oraz tom opowiadań „Kamień” Wyd. NORBERTINUM 2022, a także dwadzieścia dwie książki poetyckie. Ostatnie to: „Komunikaty z Botanika „ Wydawnictwo NORBERTINUM 2022, i „ Bez szczegółów” STOWARZYSZENIE PISARZY POLSKICH Lublin 2022r, publikacja sfinansowana przez INSTYTUT LITERATURY. W 2022 roku otrzymał stypendium Prezydenta m. Lublin. Wiersze tłumaczono na języki obce. STOWARZYSZENIE PISARZY POLSKICH w Lublinie uhonorowało go w 2017 r dyplomem: LITERACKI LAUR 700 – LECIA MIASTA LUBLINA. Ma przygotowany do publikacji tom wierszy pt. W ROZRZEDZONYM POWIETRZU.

Mieszka w Lublinie od czasu ukończenia studiów.