Wyrzućmy teorie dotyczące wpływu człowieka na zmiany klimatyczne do kosza

0
1213

Wyrzućmy teorie dotyczące wpływu człowieka na zmiany klimatyczne do kosza

Obecnie, po raz kolejny w ostatnim stuleciu, obserwujemy stosunkowo ostry atak zimy. Lubimy takie określać mianem „zima stulecia”. Takich od 1928 roku było kilka: w 1928/29 roku, w 1939/40 roku, w 1962/63 roku, w 1978/79 roku, w 1986/87 roku, w 2010 roku i obecna. Wielu wspomina też o zamarzniętym Bałtyku w 1947 roku. Trzy ostre zimy w niespełna 20 lat od roku 1962 do 1987 skłaniały niektórych badaczy do wieszczenia „globalnego ochłodzenia”, późniejsze coraz cieplejsze lata skłaniają innych do głoszenia groźby „globalnego ocieplenia”. Pojawiają się również tacy badacze, którzy na podstawie tak stosunkowo krótkich obserwacji wysuwają rozmaicie uzasadniane teorie o tzw. cykliczności, powodowanej np. rzekomo cykliczną aktywnością Słońca.

To dziwne, ale mimo tak wielkiego postępu nauki wciąż nie potrafimy do pewnych zagadnień podejść w sposób systematyczny, nie ogarniamy pewnych problemów całościowo. Postępujące w ostatnich stuleciach ocieplenie klimatu w ostatnich latach zaczęto wiązać z aktywnością człowieka, z wytwarzanym w wyniku naszej aktywności dwutlenkiem węgla. Wymyślono kolejne słowa wytrychy „efekt cieplarniany”, wspomniane ataki zimy określa się mianem „anomalii pogodowych”, jakby pojęcia takie cokolwiek wyjaśniały. To tak, jakby przyczyny wysypki na skórze tłumaczyć „zaburzeniami skórnymi”.  Oba określenia dalekie są od nauki, nie uwzględniają związków przyczynowo-skutkowych. Bliższe nauce jest określenie „efekt cieplarniany”, ale łączenie ilości dwutlenku węgla w dolnych warstwach atmosfery ze zmianami klimatycznymi, a w każdym razie uznawanie tego czynnika za główną przyczynę tych zmian, jest bardzo wątpliwe, moim zdaniem wręcz dalekie od prawdy.

Wiemy już, że na zmiany klimatu mają wpływ ruchy powietrza, pojęcia niż, wyż klimatyczny są już powszechnie znane, wiemy skąd przybywają i jakie powietrze niosą. Wiemy też o wpływie na klimat prądów oceanicznych, mało tego znamy już związek między topnieniem lodowców, a temperaturą tych przesuwających się wód. Wiemy o wpływie na klimat niektórych erupcji wulkanicznych  (niekiedy podawane są nawet określone wielkości rocznych lub dwuletnich zmian temperatur będących ich skutkiem). Nasz wiedza w tym zakresie jest jednak wciąż nieuporządkowana, spoglądamy na te procesy najczęściej tylko wyrywkowo, często w związku z tym tworzymy wątpliwe teorie.

Na przestrzeni ostatniego wieku kilkukrotnie ogłaszano pojawienie się tzw. „zim stulecia”, byli nawet tacy badacze, którzy wieszczyli nam powrót „epoki lodowcowej”. Z drugiej strony wszelkie badania wskazują na to, że od prawie dwóch stuleci postępuje  proces ocieplenia klimatu. Wspomniane ochłodzenia („zimy stulecia”) występowały tylko okresowo, nie obejmowały ponadto całego globu.  Były zbyt krótkotrwałe i zbyt nieznaczne, by mogły odwrócić proces topnienia lodowców, mogły go tylko nieco opóźniać. Wszystko wskazuje na to, że ocieplenie klimatu będzie postępować dalej, że przypuszczalnie z czasem lodowce znikną zupełnie.  W związku z upublicznieniem średnich wyników badań temperatur Ziemi z okresu ponad 150 lat (od czasu, gdy badania takie zaczęto przeprowadzać) modnym stało się grożenie nam „globalnym ociepleniem”. Nie ograniczono się bowiem tylko do stwierdzeniem tego faktu, ale zaczęto wyciągać z niego kasandryczne wnioski. Postanowiono ponadto za zachodzące na Ziemi zmiany klimatyczne obwiniać wyłącznie człowieka, a przede wszystkim naszą działalność gospodarczą. Ta ostatnia kwestia wymaga sprostowania. Mam nadzieję, że pomogą w tym również wnioski jakie możemy wyciągnąć z badań historycznych.

Do bardzo znacznego (większego niż dziś) ograniczenia powierzchni lodowców doszło około 1000 lat temu. To wówczas Wikingowie odkryli i skolonizowali Grenlandię (Zieloną Wyspę). Ówczesny proces „globalnego ocieplenia” rozpoczął się około VIII wieku i trwał aż do końca wieku XIII. Wspomniani Wikingowie puścili Grenlandię ją w wyniku nawrotu lodowca z początkiem tzw. „Małej Epoki Lodowej” w XIV wieku. Jako przyczynę kryzysu tego osadnictwa podaje się m.in. działalność samych osadników, którzy doprowadzili do erozji gleby poprzez wycięcie nielicznych drzew, by zyskać ziemię na nowe pastwiska. Śmieszność tej teorii można wykazać choćby wskazując wielkość tego osadnictwa. Po prostu zdecydowała przyroda, klimat.

Przypuszczalnie do wcześniejszego wzrostu lodowców grenlandzkich doszło w VI wieku, jego zmniejszanie zaczęło się w związku z ocieplaniem klimatu około VIII wieku i trwało aż do XIV wieku. Klimat Ziemi nieustannie się zmienia. Wpływają na to przede wszystkim wielkie kataklizmy, upadki wielkich asteroid oraz erupcje wulkaniczne, zwłaszcza erupcje stratowulkanów. Takie miały miejsce właśnie w VI, a później w XIV wieku. Mimo wszystko nie były one na tyle wielkie, by doprowadzić do bardzo znacznego zlodowacenia (takie ostatnio spowodował wybuch stratowulkanu Toba ok. 75 tys. lat temu, a ponad dwa i pól miliona lat temu upadek asteroidy Eltanin i cała fala ogromnych erupcji wulkanicznych). Jeśli więc nie dojdzie do kolejnego wielkiego kataklizmu ocieplenie będzie postępować i będziemy musieli w dłuższej perspektywie dostosować się do nieco cieplejszego klimatu. Grozić nam będzie podniesienie się poziomu mórz i oceanów. Nie pomogą zaklęcia, nie powstrzymają tego procesu protesty ekologów i nawet całkowite odejście od paliw kopalnych. Jedyną drogą będzie absorbowanie tych wód na lądach, rozwój retencji, zalesianie pustyń (na szczęście już to zaczynamy robić) oraz dostosowanie się do cieplejszego klimatu. Proces ocieplenia powtrzymają też erupcje wulkaniczne. Do tych dochodzi bowiem – moim zdaniem – właśnie w wyniku podnoszenia poziomu wód i ich nacisku na płyty tektoniczne, których przemieszczanie wywołuje trzęsienia ziemi i właśnie wybuchy wulkanów.

Na wpływ wulkanów na klimat, a także związek tego z prądami oceanicznymi, wskazał już Beniamin Franklin. Pisałem już o tym. Dziś jednak słysząc o zbliżających się kolejnych mroźnych dniach postanowiłem sprawdzić, czy rzeczywiście istnieje ten związek. Wulkany wszak wybuchają prawie stale, nie ma prawie roku, by nie doszło do jakiejś ich erupcji. Warto jednak zauważyć, że znacznie się one od siebie różnią. Między erupcją wulkanu o skali 3 VEI a 4 VEI jest różnica dziesięciokrotna. Inaczej mówiąc musiałoby dojść do wybuch 10 wulkanów o skali 3 VEI, by ich skutek był równoważny erupcji wulkanu o skali 4 VEI, a i to nie jest tak proste, gdyż od siły erupcji zależy to jak wielka ilość zanieczyszczeń dostanie się do stratosfery, a to właśnie ma wpływ na zmiany klimatu. Należy brać pod uwagę również i to, że wpływy klimatyczne erupcji wulkanicznych nie rozkładają się równomiernie, ich bezpośrednie skutki odczuwane są na różnych obszarach odmiennie. Kwestie te wymagają dopiero skomplikowanych badań, tworzenia algorytmów uwzględniających ruchy prądów wodnych i powietrza. Przestańmy udawać, że już jesteśmy tak mądrzy, podejmijmy wreszcie badania bardzo złożonych zależności.

Nie mam dostępu do zbyt wielu informacji. Postanowiłem jednak korzystając tylko z Internetu sprawdzić, czy rzeczywiście istnieje jakaś zależność między erupcjami wulkanicznymi a klimatem. Zestawiłem daty tzw. „zim stulecia” w naszym kraju z zachodzącymi w ich przededniu wybuchami wulkanów.

Zima 1928/1929 roku

Do jej głównego ataku doszło w lutym. 10 lutego 1929 roku termometry w Żywcu i w Olkuszu pokazały minus 40,6 stopni Celsjusza, zaś w Rabce padł nieoficjalny i nie pobity do dziś polski rekord zimna: 46 stopni na minusie. Średnie temperatury tego miesiąca oscylowały w przedziale od −13 °C do −16°C. Silny mróz spowodował duże zakłócenia w komunikacji kolejowej z powodu pękania szyn, co spowodowało m.in. poważny problem z dostawami węgla. Do wielu budynków w miastach nie docierała woda z powodu pękania wodociągów. Port morski w Gdańsku zamarzł, a dwa statki zostały uwięzione w lodzie na wodach Zatoki Gdańskiej. Od 13 lutego zawieszono zajęcia we wszystkich szkołach w Krakowie, nawet wykłady na Uniwersytecie Jagiellońskim.

By Nieznany – https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/89669/484643cbd31c730f75c8985281e3507f/, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=64057490

W tym czasie i w roku poprzednim mogliśmy obserwować szczególną aktywność wulkaniczną. W roku 1926 miała miejsce znaczna erupcja wulkanu Tokahi na wyspie Hokaido w Japonii. Doszło wówczas do częściowego zawalenia się stożka zachodniej flanki Tokachi-dake. Spowodowało to katastrofalną lawinę, w której zginęło ponad 140 osób. Po wybuchu Krakatau w 1883 roku pozostały trzy wyspy. W 1927 pomiędzy nimi wyłoniła się z morza czwarta, nazwana Anak Krakatau („Dziecko Krakatau”), na której znajduje się aktywna do dziś góra wulkaniczna o ok. 400 m wysokości w 2017 r. ślady erupcji odnotowano w czerwcu 1927 r. Nowy wulkan wyspiarski wyrósł ponad linię wody kilka dni później.  Wpływ klimatyczny tego wulkanu jest już niemal udowodniony. W tym wypadku mogło dojść do bezpośredniego ogrzania wód Oceanu Indyjskiego. W latach 1927-1929 roku doszło do wybuchów wulkanu Szywiełucz (ros. Шивелуч), najdalej wysuniętego na północ aktywnego wulkanu na Kamczatce, uważany jest również za jeden największych i najaktywniejszych wulkanów w tym regionie; w latach 1926 i 1927 miały miejsce wybuchy znajdującego się również na Kamczatce stratowulkanu Awaczyńska Sopka (ros. Авачинская сопка, Awaczinskaja Sopka); w latach 1925-1925 miały miejsce erupcje wulkanu Wulkan Tokachi na wyspie Hokkaido w Japonii; w latach 1926-1927 miały miejsce erupcje wulkanu Piton de la Fournaise (fr. Szczyt Pieca) – wulkan tarczowy (2632 m n.p.m.) na wyspie Reunion – departamencie zamorskim Francji, położonym na Oceanie Indyjskim; w 1927 roku wybuchł wulkan Esjufjöll in Vatnajökull w Islandii.

1939/1940

Najmroźniejsza zima w czasie II wojny światowej. Zaczęła się w połowie grudnia. W styczniu panowały silne mrozy. 11 stycznia 1940 r. w Siedlcach zanotowano temperaturę w −41,0°C. Wartość ta budzi jednak wątpliwości. Zima ta trwała do pierwszych dni marca. Odchylenie średniej temperatury zimy dla obszaru całej Polski (w obecnych granicach) wyniosło prawie 6,6°C poniżej średniej z lat 1961–1990, wahając się od ok. 4°C w Karkonoszach do ponad 7,5°C w pn. części Kujaw.

Dla okresu poprzedzającego ten atak zimy znalazłem informacje o następujących erupcjach: w 1938 roku doszło do erupcji stratowulkanu Nemo (ros. Немо), w azjatyckiej części Rosji, jednego z dwóch wulkanów na wyspie Onekotan, leżącej w archipelagu Wysp Kurylskich; stratowulkanu Silak  (indonez. Gunung Salak) w zachodniej części Jawy w Indonezji; w sierpniu 1938 roku doszło do wybuchu wulkanu na wyspie White w Nowej Zelandii;  w 1938 roku wybuchł wulkan Grímsvötn w Islandii; w 1938 doszło do erupcji wulkanu tarczowego Wolf, położonego w północnej części wyspy Isabeli, w archipelagu Galapagos; w latach przed 1939 roku miały też miejsce erupcje wspomnianego już wcześniej wulkanu Petion de la Fournaise, wybuchał w latach: 1937, 1938 i 1938-1939.

1947 Zamarznięcie Bałtyku

W listopadzie 1946 r miał miejsce potężny wybuch stratowulkanu Saryczewa (ros. вулкан Сарычева), który zajmuje większą część rosyjskiej wyspy Matua w archipelagu Kuryli. Z uwagi na to, że erupcja narastała stopniowo, udało się w porę ewakuować wszystkich mieszkańców wyspy. Popioły wyrzucone z krateru opadły ze śniegiem w odległościach do 1000 km od wyspy Matua. Ochłodzenie mogła pogłębić erupcja wulkanu Hekla w 1947 roku.

1962/1963

Ciężka zima utrzymywała się przez dwa miesiące – styczeń i luty. Fale śnieżyc, które wystąpiły na początku stycznia i na początku lutego, niemal zupełnie sparaliżowały transport drogowy i kolejowy, zwłaszcza w południowej części kraju. W końcu lutego wystąpiły silne mrozy: 28 lutego odnotowano w Krakowie −28°C, w Nowym Targu −35°C, w Jabłonce −38°C, w Rzeszowie zanotowano −35,8°C. Odchylenie średniej temperatury zimy dla obszaru całej Polski wyniosło 5,9°C poniżej średniej z lat 1961–1990, wahając się od ok. 4°C nad Zatoką Pucką do ponad 6,5°C w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku. W Polsce zamknięto większość szkół, kin, teatrów i muzeów. Wstrzymywano lub ograniczano produkcję w fabrykach, tak z powodu braku energii elektrycznej, paliw i ciepła, jak i z powodu braku pracowników, z których wielu nie mogło dojechać do pracy.

Ponownie możemy wykazać, że w latach poprzednich i w 1963 roku występowała szczególna aktywność wulkaniczna. Już w 1960 roku doszło do stosunkowo silnej erupcja Erupcji wulkanu Puyehue-Cordón Caulle w Chile (skala VEI = 3). W tym też roku wybuchł wulkan Bam w Papui Nowej Gwinei. W 1961 roku wybuchł wulkan Askja, a w 1963 Surtsey w Islandii; w 1962 roku po raz kolejny doszło do wielkiej erupcji wulkanu Tokahi w Japonii;  w 1963 roku ponownie wybuchł wspomniany wcześniej wulkan na wyspie Whait oraz wulkan Wolf. W 1962 roku odkryto dwanaście nieznanych dotąd, podwodnych wulkanów w pobliżu koła podbiegunowego w wodach Atlantyku, w tym siedem aktywnych.  Uważa się, że w tym roku doszło do wybuchu tych właśnie wulkanów. Załoga brytyjskich okrętów wojennych pływająca w ich okolicy natrafiła wówczas na dryfujące, duże fragmenty pumeksu – czytamy w „New Scientist”. „Wciąż niezbyt rozumiemy aktywność wulkaniczną na dnie morza niewykluczone, że przez cały czas następują tam erupcje i zapadają się wulkany”. I tym razem, jak w wypadku Anak-Krakatau możemy przypuszczać, że doszło do ogrzania wód oceanicznych. W latach 1963-1964 roku doszło do ogromnej erupcji 5 VEI stratowulkanu Agung,  a ostatnia duża w latach 1963–1964. W wyniku tej erupcji zginęło ok. 12 tys. osób; potem odnotowywano także aktywność fumaroliczną.

Zima 1978/1979

Tak zwana „Zima stulecia” z przełomu lat 1978 i 1979 jest u nas często bardzo mocno mitologizowana. Nie była to bowiem ani najmroźniejsza, ani najdłuższa z zim XX wieku. Na swoje miano zapracowała za to bardzo gwałtownym ochłodzeniem, jakie miało miejsce pod koniec grudnia 1978, połączonym z obfitymi opadami śniegu, szczególnie na początku stycznia 1979. Warto zaznaczyć, że obfite opady śniegu dotyczyły głównie Pomorza oraz północno-wschodniej części kraju i Mazowsza, w innych regionach kraju pokrywa śnieżna nie osiągnęła aż tak znacznych grubości. W pierwszej dekadzie stycznia 1979 grubość pokrywy śnieżnej w Małopolsce wynosiła miejscami zaledwie kilka centymetrów. Inaczej rzecz miała się w okolicach Trójmiasta. Na stacji meteorologicznej Gdańsk-Rębiechowo jeszcze 28 grudnia 1978 pokrywy śnieżnej nie notowano w ogóle, a temperatura maksymalna wynosiła -1,4°C. W tym samym czasie w Wadowicach było +10,5°C. Dzień później na południu kraju było jeszcze cieplej – do +12,4°C w Grodkowie, podczas gdy północna część kraju była już pod wpływem adwekcji mroźnego powietrza. W Suwałkach tego dnia notowano maksymalnie -13,3°C, kontrast termiczny na terenie Polski osiągnął więc 25°C. Pojawiła się również grubsza pokrywa śnieżna – na wspomnianej wcześniej stacji w Gdańsku było to 15 cm. Jeszcze wyższy kontrast termiczny notowano 30 grudnia, gdy temperatura maksymalna wyniosła od -21,7°C w Lidzbarku Warmińskim do +11,0°C w Grodkowie (różnica ta wyniosła więc aż 32,7°C). Stale rosła również grubość pokrywy śnieżnej, która tego dnia osiągnęła 25 cm w Prabutach. W pierwszych dniach lutego 1979 sytuacja nie uległa większym zmianom. 6 lutego grubość pokrywy śnieżnej wynosiła 90 cm w Olecku i 100 cm w Szczuczynie. W tym samym czasie w Przemyślu zmierzono zaledwie 7 cm. W połowie miesiąca w Suwałkach było 84 cm, w Olecku 96 cm, w Szczuczynie 114 cm (18 lutego 118 cm). Metrowa, lub niemal metrowa pokrywa śnieżna występowała tam aż do początku marca.

By Nieznany –

https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/202990/0a0259f9e0824251555f3a1629e21119/, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=64057613

  Jak i poprzednio znów dostrzegamy zwiększenie aktywności wulkanicznej. W 1977 roku doszło do znacznej erupcji stratowulkanu  Nyiragongo  we wschodniej Afryce. Leży w Demokratycznej Republice Konga, blisko granicy z Rwandą i Ugandą. W tym też roku doszło do wybuchu stratowulkanu Puracé w południowo-zachodniej Kolumbii; erupcji wulkanu Tongariro  w Nowej Zelandii, na Wyspie Północnej. W 1977 roku dwukrotnie wybuchał wulkan Krafla w Islandii. W latach 1977–1982 dochodziło do erupcji wulkanu Usu na japońskiej wyspie Hokkaido.  Wulkan Piton de la Fournaise  ponownie wybuchał w 1977 i w 1979 roku.

1986/1987

Zima ta został zapamiętana głównie za sprawą stycznia 1987 roku, jednego z najzimniejszych miesięcy w historii polskiej meteorologii. W wielu miejscach Polski ten miesiąc miał średnią temperaturę poniżej −10°C (np. w Białymstoku −15,1°C). W wielu miejscach wystąpiły 30-stopniowe mrozy, np. −34,6°C w Białymstoku (30 stycznia)[ , −33,9°C w Kielcach (8 stycznia), −32,2°C w Lublinie (stacja lotniskowa, 8 stycznia)[24], −31,0°C w Rzeszowie (stacja lotniskowa, 14 stycznia, −31,0°C w Warszawie (stacja lotniskowa, 8 stycznia), −30,3°C w Łodzi (30 stycznia), −30,0°C w Olsztynie (7 stycznia), −30,0°C w Szczecinie (14 stycznia). Wystąpił też rekordowo wysoki poziom pokrywy śnieżnej: 87 cm w Bielsku-Białej (8 stycznia).

W nocy 13 listopada 1985 r. około godziny 23:30 doszło do wybuchu wulkanu Nevado del Ruiz w Kolumbii, podczas którego nastąpiło wyrzucenie ogromnych ilości popiołów wulkanicznych (ok. 35 mln ton), powodując lahar o grubości 40 metrów. Tragedię przeżyła jedynie około jedna czwarta ludności Armero; w latach 1985-1988 wybucha wspominany wulkan Piton de la Fournaise; w 1985 roku miała miejsce erupcja stratowulkan El Misti w południowym Peru, w pobliżu miasta Arequipa. W 1985 roku miała miejsce erupcja wulkanu Lokahryggur in Vatnajökull w Islandii. W tym też roku miała miejsce erupcja wulkanu Beerenberg w Norwegii. Jest on drugim po Etnie, pod względem wysokości, aktywnym stratowulkanem, w znacznej części pokryty lodowcem. Wspomnianej erupcji towarzyszyło trzęsienie o sile 5 stopni w skali Richtera. Wulkan znajduje się na Wyspie Jan Mayen.

Zima 2010 roku

W 2010 roku fala śnieżyc rozpoczęła się 8 stycznia. Przez kilka dni spadało kilkadziesiąt centymetrów śniegu. 10 stycznia w Tatrach pierwszy raz tamtej zimy pokrywa śnieżna na Kasprowym Wierchu przekroczyła metr wysokości. 20 stycznia rozpoczęła się fala syberyjskich mrozów. Apogeum mrozów miało miejsce 25 i 26 stycznia, gdy nad ranem rano temperatura spadała na Lubelszczyźnie i Podlasiu do minus 30 stopni, a przy gruncie do minus 35 stopni. Średnia temperatura w nocy w Polsce wynosiła 20-22 stopnie poniżej zera, na wschodzie minus 20-25 stopni, a na zachodzie minus 15-20 stopni. 25 stycznia w najcieplejszej porze dnia miejscami na wschodnim Mazowszu i na Lubelszczyźnie temperatura osiąga najwyżej minus 18 stopni… Nie inaczej było w Kaliszu. Siarczyste mrozy i obfite opady śniegu paraliżowały komunikację. Drogowcy nie mieli szans na wygraną w nierównej walce. Z 24 na 25 stycznia termometry w okolicach Białowieży na Podlasiu pokazały 35 stopni Celsjusza na minusie.

Po raz kolejny widzimy w tym czasie wzrost aktywności wulkanicznej. Wspominany już wielokrotnie wulkan Piton de la Fournaise wybuchał od sierpnia 2006 roku do stycznia 2007 roku, w lutym 2007, 21 września 2008 roku, 5 grudnia 2009 roku, 2 stycznia do 12 stycznia 2010 roku. Od stycznia 2008 roku do kwietnia 2009 roku miały miejsce trzy erupcje jednego z największych i najbardziej aktywnych wulkanów w Chile, wulkanu Llaima.  W  2009  miała miejsce kolejna erupcja stratowulkanu Saryczewa, co spowodowało zakłócenia w komunikacji w korytarzach powietrznych pomiędzy wschodnią Azją i zachodnią Ameryką Północną. W roku 2010 doszło do erupcji wulkanu Fimmvörðuháls, (w marcu) tego roku stratowulkan pod lodowcem  Eyjafjallajökull w Islandii. 

Zima 2020/2021

Obecną zimę również poprzedziła w 2020 i 2019 oraz 2018 roku cała seria erupcji wulkanicznych. Nie wiem, czy słusznie cofam się tu aż do roku 2018, ale wówczas (w czerwcu tego roku) miała miejsce bardzo silna erupcja (5 VEI) stratowulkanu Fuego w południowej Gwatemali. Pyły z tego wybuchu z pewnością utrzymywały się w stratosferze przez dwa kolejne lata, co w połączeniu z innymi erupcjami mogło wpłynąć na czasowe ochłodzenie klimatu. Wulkan ten uaktywnił się ponownie w październiku i grudniu 2018, powodując 22 grudnia tsunami. Do erupcji doszło też w wulkanach Mount Kericini na Zachodniej Sumatrze, Mount Semeru we Wschodniej Jawie i Mount Merapi w Centralnej Jawie. Według wulkanologów erupcje czterech wulkanów nie były ze sobą powiązane, a każdy z nich posiada własny zbiornik magmy. Wszystkie jednak leżą w obszarze bardzo aktywnym sejsmicznie. 7 grudnia 2018 roku zakończyła się trwająca od 8 sierpnia aktywność erupcyjna wulkanu Sangay w Ekwadorze. W grudniu doszło do silnej erupcji wulkanuAmbrim (15 grudnia), silna erupcja eksplozywna japońskiego wulkanu Kuchinoerabujima z krateru Shintake (18 grudnia), doszło też do niewielkich emisji popiołu (oszacowana wysokość 800 metrów) z kompleksu wulkanicznego Planchon-Peteroa w Chile (14 grudnia). W grudniu wznawia erupcję wulkan Soputan (Północne Sulawesi, Indonezja) emitując gruby i gęsty obłok erupcyjny o wysokości 5-7 km.

W 2019 roku doszło do wybuchu o znacznej sile stratowulkanu Stromboli.  W kwietniu wybuchł dwukrotnie wspominany już wulkan Anak Krakatau, wyrzucając popiół na pół kilometra. W 2019 roku miał miejsce również ponowny wybuch wspominanego już wulkanu White (maor. Whakaari), erupcja z 9 grudnia 2019 spowodowała śmierć 20 osób.  W 2020 roku w mediach pojawia się informacja zatytułowana „Dzieje się cos niepokojącego. Wulkan wybucha za wulkanem”. Niemal w tej samej chwili doszło do erupcji wulkanów w Indonezji, Japonii, Nikaragui i we Włoszech. W styczniu 2020 r. doszło do wybuchu wulkanu Tal na Filipinach; 6 sierpnia 2020 w wyniku erupcji wulkanu Karangetang na indonezyjskiej wyspie Siau zaginęły cztery osoby, zniszczonych zostało dziewięć domów, szkoła i kościół.  Nastąpiła erupcja wulkanu Sakurajima w Japonii. W ciągu zaledwie 9 godzin zarejestrowano aż 50 eksplozji w kraterze wulkanu Telica w Nikaragui w Ameryce Środkowej. Erupcja wulkanu Kilauea uznana została za największą na Hawajach we współczesnej historii, a także największą w całych Stanach Zjednoczonych od 1980 roku, a więc od czasu wybuchu wulkanu St. Helens. Z powodu erupcji wulkanu Lewotolo na wyspie Lembada w Indonezji konieczna okazała się ewakuacja blisko 10 tysięcy mieszkańców okolicznych wiosek. Po wybuchu wulkanu Sinabung na Sumatrze zeszły lawiny piroklastyczne długie na kilometr. Mieszkańcy na widok słupów popiołów rzucili się do ucieczki. Wulkan po raz pierwszy od 1200 lat uaktywnił się w 2010 roku. Doszło do erupcji wulkanu Semeru na wyspie Jawa. Doszło do kilku  erupcji wulkanu Etna na włoskiej Sycylii. Niespokojny jest też wulkan Karymski na rosyjskiej Kamczatce, który wyrzucił właśnie chmurę popiołów na wysokość 7 kilometrów. Kolejnym wulkanem na Kamczatce, który wyrzuca popioły, jest Szywiełucz. Pióropusz pyłu wzbił się na wysokość 8,5 kilometra. 

To tylko pobieżna próba zestawienia i poszukiwania związków. Wydaje się jednak, że nawet tak amatorskie poszukiwania potwierdzają teorię Beniamina Franklina. Z powyższych zestawień widać wyraźnie, że każde znaczne ochłodzenie klimatu na przestrzeni ostatnich stu lat poprzedzone było zwiększoną aktywnością wulkaniczną.  Przy okazji tej kwerendy znalazłem informację o wulkanach podwodnych, których wpływu wcześniej nie brałem pod uwagę, a które niewątpliwie muszą oddziaływać na temperaturę wód prądów oceanicznych.

Warto przy tym zauważyć, że pojawiające się od czasu do czasu tzw. „zimy stulecia” przeczą teorii o oddziaływaniu na klimat człowieka. W wyniku takowej bowiem działalności postęp ocieplenia przebiegałby w sposób linearny.

Wciąż bardzo niewiele wiemy o naszym świecie, wciąż nie rozumiemy wielu zależności. Uważam, że badania odnośnie zmian klimatycznych w świecie powinny być prowadzone przez międzynarodowe zespoły. Czas najwyższy połączyć wysiłki wszystkich w celu poznania, zrozumienia procesów wszystkich dotyczących. Czas też zamiast szukać tzw. „winnych” zmian klimatycznych, zacząć szukać rozwiązań mających na cele dostosowanie się do wzrastających temperatur, zabezpieczenie się przed nieuchronnym, w wyniku ocieplenia, wzrostem poziomu wód. 

                                                                         Piotr Kotlarz   

Obraz wyróżniajacy za: Obraz Julius Silver z Pixabay