Kokardki na pudełeczku
Wypruj,
usuń strzępki, niteczki najdrobniejsze,
supełki zawiązane dla pamięci,
wytnij niepasujące elementy,
wyrzuć.
Wypruj,
ostatnie łączenia ciała z ciałem,
zostaną małe nakłucia, przekłucia,
rany się zagoją,
po kilku praniach nie będzie ich widać,
rozprasowane znikną.
Wypruj,
pozamiataj z ziemi śmieci,
by nie raziły wchodzących i wychodzących,
wrzucone do pieca
zmienią się w popiół.
Wypruj i żyj
szyjąc stare od nowa
Bazyliszek
Nie patrz. Co miało być widoczne, spłynęło
do ścieków. Zatruwa teraz żyzną glebę.
Zmieni się ziemie orne na nieużytki.
Nie wzejdą wiosną tulipany,
a na konarach nie usiądą skowronki.
Nie patrz. Zostały zniszczone lasy.
Łąki wypala zbyt dużo gówna. Miało być
naturalnie, a to szkodzi. Nie kupuje się
reklamowanego ziarna, gdy nie ma
gdzie rzucić, by przyniosło plony.
Nie patrz. W każdym stawie pływają
martwe ryby. Nie nakarmi się nimi
bezdomnych. Głodni nie poczują
smaku cudu. Naiwnie czekają na gest.
Ktoś odwraca głowę i tylko milczy.
Nie patrz. Języki usuwają za kłamstwa
niczym rękę złapaną na kradzieży. Ktoś
rzucał celnie kamieniem, bo nie
spojrzał w siebie. W lustra patrzą
czarno – białe beznamiętne obrazy.
Nie patrz.
Wypalą oczy za fałszywe spojrzenie.
Niezrozumienie
różnią się we wszystkim. jedno i drugie
poukładane przez czas, doświadczenia.
mówią, nie słuchają. tak jest wygodniej.
zatracili dystans i wybudowali mur. słowo
po słowie. nie do przebicia. dłoń. odległość.
dotyk, którego nie widać. są każdą cegłą.
w sobie i dla siebie. chcą. w szklance whisky
rozpuszcza się szybko lód. nieidealny duet.
koneserzy wrzucają mrożone kamienie. ich.
Hanna i wy
Trudno powiedzieć co było prawdą, co fałszem.
Hanna łączyła i dzieliła, a jej dotyk ogrzewał
i chłodził jednocześnie. Tworzyła pozory.
Hanna stłumiła dźwięk. Zbyt drobne bursztyny
zginęły na dnie, a muszle stały się puste niczym
to, co było między wami. Zabrakło odwagi.
Mieliście razem trwać czterdzieści lat i dłużej
podróżując pomiędzy dwoma światami. Hanna
ograniczyła tlen na pokładzie. Stłumiła emocje.
Hanna była częścią ciebie od zawsze. Gdy
odwróciła wzrok poczułeś się wolny. Spojrzała.
i wróciłeś na prawidłowe tory. Zamknęła rogatki.
Dryfowanie
miała być nią
czasami spogląda spod rzęs
i wie że to złudne
widzieć świat w barwach tuszu
bo lubi zielony
niebieskim gardzi
a w niebie jest ziemia
znów zacisnął się sznur
po sznurze powoli
powoli
pod sznurem nic
ból
którego nie można wykrzyczeć
nie byłaby sobą
próbowała
ktoś rozsypał domino
i wmawiał wiatr
zakołysało
lubi kołysać się latem
ciepło na zewnątrz
w środku zima