CZWARTA PIOSENKA DWORCOWA
serce niegramatyczne, serce amoralne,
buddyjskie serce, wulgarne serce,
serce chrystusowe, serce free-jazzowe,
serce pełnokrwiste, pełne promili serce,
chamskie i łaski pełne, jasne i pełne serce,
kruche, serce głuche, nieme, niespokojne,
dynamo serce, serce bez biletu, arytmiczne
i trzeźwe, niepalące w przedziale dla palących,
palące w przedziale dla niepalących, pogodnie wściekłe
serce, sprzedajne i niezłomnne, niepunktualne,
donośne jak dzwon kościelny, serce zakneblowane wodą
jak usta topielca, rock’n’rollowe serce albinosów
z włosami lśniącymi od brylantyny las vegas,
serce kofeinowe i oczytane, zrogowaciałe,
zwietrzałe i łatwopalne,
ekshumowane i niemodne,
moje przeszczepione z powrotem serce,
serce złamane –
odpierdol się.
21 IX 2007
DWADZIEŚCIA PIĘĆ MINUT PO CZWARTEJ, OSOBNO
kobiece sposoby –
ciało, makijaż,
ciało, humor, troska,
sposoby męskie –
pięść, pieniądze,
pięść, żart, alkohol,
nijakie –
łzy, poezja albo muzyka,
łzy, dziecko, czas,
nie ma nic smutniejszego,
niż z zabawek dziecka
wycierać kurz,
od zawsze żyliśmy w pobliżu morza,
radia, stacjonarnych telefonów
i telewizji,
od lat kilkunastu
w pobliżu komputerów,
w pobliżu telefonów komórkowych
od lat kilku,
zapomniałem się –
zapytałem głośno
o godzinę,
chwilę potem
podszedłem do zegara,
bo nie odpowiedział mi
nikt, czas
ma na to
tylko jeden sposób –
milczenie,
milczenie obejmuje wszystkie
sposoby
26 IX 2007
CAFE STRYCH
jeżeli poezja jest
rzeczywiście potrzebna
to przecież i tak
nikt nie pozna jej tajemnicy
Antoni Pawlak (* * * nie odtrącajcie nas)
Franc wygrał konkurs jednego wiersza wierszem
o miłości. Przewodniczący jury uzasadnił werdykt tym, iż wiersz porusza
aktualny problem wejścia Polski do Unii Europejskiej.
Ja przegrałem konkurs jednego wiersza wierszem
o sumieniu. Przewodniczący jury, decyzję uzasadnił tym, iż wiersz porusza
wtedy jak się go słucha, ale nie jak się go czyta.
Opróżniam butelkę wina, którą wniosłem tutaj za pazuchą
i myślę powoli o zakupie kolejnej. Przepraszając
za brak kieliszków częstuję cię abyś pomogła mi
w całym tym myśleniu i opróżnianiu.
Smak ust, który zostawiasz na szyjce
mieszam z kolejnym łykiem. Jeszcze kwadrans, a każesz się odprowadzić
tam, gdzie przegrasz albo wygrasz
przez nieporozumienie.
2002
CZAS AKUPUNKTURY, 2005
Nie mam adresów, a jedynie punkty zaczepienia
Wieniedikt Jerofiejew
iga i nadia wydział sklep monopolowy iga i nadia
nadia i iga wydział cafe absinthe plaża iga i nadia
sklep monopolowy bankomat sklep nadia i iga
wydział empik cafe absinthe bankomat ojciec iga
redakcja wydział empik biblioteka ojciec nadia
cafe absinthe iga i nadia bankomat bankomat
pętla tramwajowa iga i nadia iga i nadia ojciec
wydział empik cafe absinthe bankomat plaża nadia
wydział empik empik wydział cmentarz nadia i iga
plaża bankomat pętla tramwajowa cmentarz cafe
absinthe bezimienna cafe absinthe cafe absinthe
cmentarz cmentarz cmentarz cmentarz taksówka
2005
SIERPIEŃ, NOC DŁUGICH ZORZY
między grabem a wyszowatką upadają gwiazdy,
szczekanie psów i cykot świerszczy zagłusza
księżyc, wrzosowisko jest zimne szosa niema,
wyszowatka i grab północ i południe,
dwie wargi które wytkną język mgle,
posuną do przodu mięsień pełen mocnych słów
i nim słońce uprzedzą psy wrzosowisko zwilgotnieje,
przemówi szosa,
między północą a południem upadają gwiazdy,
choć nie widać gdzie upadają gwiazdy spadają
i spadają, więc upadać gdzieś muszą
na drodze grab wyszowatka moje serce
dynamo, moje tętno sierpień
2003
GDAŃSK-OLIWA, OCZAMI PRERAFAELITY (WARIACJA)
Ona jest zieloną panią, która rzuca krnąbrne cienie w dół na bruk,
a oto są jej zwarte hordy dzikich świń o szczecinie z błota i liści.
Odławiam je wczesną wiosną oraz późną jesienią w imię strachu.
Ona jest złotą panią, która wysyła ku mnie pocztowe jastrzębie –
w horyzont dachów – ku przestrodze wróblom, mewom i gołębiom.
To w jej macicy parzą się anonimowe mioty lisów, kotów i zajęcy.
Ona jest rudą panią pełną szyszek i piwnego szkła, a jej blade
uda puszczają brunatne soki – rwące potoki kałuż oraz igieł.
To z niej wyłaniają się kondukty zmęczonych rowerzystów.
Bywa też, że jest siwą panią, w błękitnym kapeluszu południe.
Konserwuje ją wtedy biały wiatr na górze i u korzeni, a armia
spowita w gałgany oraz cuchnący zarost zdradza ją ze mną.
Ja jestem miastem, które zaopatruje ją w maź śluzu, czyniąc strup.
Moja skóra z cegły i kocich łbów ociera się i wciera w jej cienie.
Plemniki rowerzystów walą w nią pochodem wytrawnych kohort.
Ja jestem miastem, które karmi śmieciami jej dzikie świnie, a na moich
balkonach wiją sobie gniazda sikorki i grubodzioby. Ukryte kapliczki.
Oślepiam monitoring, zajmuję zaszczane garaże, miejsca pod klasztory.
W ofierze składam jej folię, przepalone żarówki oraz denatów i flaszki.
Bo ona jest panią strup, która liże mnie mchem, trawą i suchymi liśćmi.
Razem azylem dla samobójców, kochanków, ćpunów oraz gwałcicieli.
Gdańsk-Oliwa, 11.2013,
Dean Neurological Centre, Gloucester, 19.06. 2023