Spływ Wisłą – po sześciu dniach / Piotr Kotlarz

0
595
Zapowiadany wcześniej spływ rozpocząłem 11 sierpnia z Oświęcimia. Miał to być spływ zespołowy, niestety, nie udało mi się skompletować grupy, więc wyruszyłem sam. Oczywiście w spływie tym nie chodzi mi o żaden wyczyn. Ot, po prostu rekreacja, chęć odpoczynku i oderwania się od nadmiaru zajęć, a przy tym postawiony wcześniej cel: propagowanie idei przywrócenia użeglowienia Wisły, wykorzystania jej walorów turystycznych.
Przy okazji, wzorując się w jakiejś mierze na wcześniejszym spływie Marka Kamińskiego (ja wyruszyłem kilka kilometrów wcześniej, po ostatnim wodospadzie na Sole przed jej połączeniem z Wisłą) zauważyłem, że podejście do tej stosunkowo łatwej wyprawy i traktowanie jej jako wyczyn, wręcz szkodzi, a nie pomaga przyjętej przeze mnie koncepcji.
Wisła od Oświęcimia jest rzeką stosunkowo spokojną (aż do śluzy w Przewozie za Krakowem – niestety już nieczynnej), wręcz powolną i trzeba dość mocno napracować się wiosłami. Później Wisła przyśpiesza i dziennie można pokonać już nieco dłuższe odcinki. Przypuszczalnie z każdym nowym dopływem nurt Wisły będzie coraz szybszy. Niespodzianką był dość niebezpieczny jaz około Niepołomic, ale to jedyna niebezpieczna przygoda. Poza tym wiele wrażeń w kontaktach z przyrodą, a i wspomnień historycznych. O niektórych spróbuję napisać w przyszłości.
Niestety, moje przewidywania okazały się słuszne. Wisła, nasz wielki skarb, wciąż jest niewykorzystana. Poza Krakowem, którego mieszkańcy w pełni docenili jej walory (pełno w tym mieście tramwajów rzecznych, tzw. gondoli i innych jednostek), tylko w nielicznych miejscach dostrzegamy to, że próbują jej walory wykorzystać miejscowi przedsiębiorcy. Po drodze (jestem obecnie w Nowym Korczynie) minąłem zaledwie dwa kajaki. Dwóch kajakarzy, którzy mnie wyprzedzili przed śluzą w Smolicach, było na tyle uprzejmych, że opłacili po drodze mój bilet. Bardzo im za to dziękuję. Nie umniejszając ich uprzejmości muszę jednak wspomnieć o tym, że opłata za śluzowanie jest wprost symboliczna. Przeprawa kosztuje tylko 4 złote i 70 groszy. W tym wypadku państwo nasze stoi na wysokości zadania. Pracownicy śluz wypełniają swoje zadania nawet dla jednego kajaka.

Piotr Kotlarz

 

Obraz wyróżniający: Tyniecki klasztor zza Wisły. Za Wikipedią.

Niestety straciłem smartfon, kolejne zdjęcia będą już mojego autorstwa.