Centralny Port Morski w Gdańsku
Na różnych forach Internetowych, czy falach radiowych często pojawiają się opinie, że rozwój naszej gospodarki spowalnia tempo inwestycji. Te wciąż jest zbyt małe. Obawy te są, moim zdaniem uzasadnione i zrozumiałe. By móc w przyszłości sprostać rosnącym ambicjom naszego społeczeństwa, a nawet tylko spłacać już zaciągnięte zobowiązana musimy dziś inwestować. Tylko w ten sposób możemy w przyszłości powiększyć nasze zyski, wpływy do budżetu. Musimy jednak inwestować mądrze. Nie w muzea, których – jak podejrzewam – mamy statystycznie chyba najwięcej w Świecie, również nie w aquaparki, lecz w takie dziedziny gospodarki, które zapewnią w miarę szybką akumulację zainwestowanych środków i przyszłe zyski.
Niestety, wojna a także kilkudziesięcioletni okres zależności od ZSRR, życie w podważającej prawo własności ideologii komunistycznej, uniemożliwiały rozwój i powstanie rodzimego kapitału. Na wielkie inwestycje gospodarcze mogą sobie pozwolić wielcy inwestorzy zagraniczni lub państwo. Możliwości inwestycyjne tego ostatniego (jak zresztą i samorządów) są niestety ograniczone. Większość samorządów wręcz wyczerpało swoje możliwości w tym zakresie zadłużając się na już powstałe inwestycje (niestety często chybione – np. wspomniane aquaparki, czy muzea, które powinny powstawać wyłącznie z dochodów gmin, a nie za pieniądze pożyczone) często ponad miarę.
Sytuacja taka wymaga większej aktywności państwa. Interwencjonizm państwowy nie jest pomysłem nowym. Na wielką skalę przeprowadzony został w wychodzących z wielkiego kryzysu gospodarczego Stanach Zjednoczonych – słynny New Deal Roosevelta. Prowadziła taki i Druga Rzeczypospolita.
O większą aktywność państwa w sferze gospodarczej apeluję już od lat dziewięćdziesiątych. Pisałem o tym i zapraszałem do wypowiedzi na ten temat specjalistów z różnych dziedzin w wydawanych przeze mnie pismach „Socjaldemokrata” czy „Robotnik”. Pisałem o konieczności inwestycji w infrastrukturę drogową, rzeczną, w wykorzystanie energii wodnej (rekapitulacja nakładów na elektrownię wodną następuje w okresie 7-15 lat). Wypowiadam się na ten temat również na łamach WOBEC.
Wypowiedzi na łamach tak niszowych pism oczywiście mają bardzo niewielki wpływ, powiedziałbym, że prawie żaden. O ileż bardziej nośny jest głos publicystów wysokonakładowych gazet codziennych i innych mediów.
Po raz kolejny muszę tu użyć słowa – niestety. Niestety piszący na łamach tych pism publicyści jakby nie chcieli dostrzec tej prawdy. Z jednej strony na łamach „Wyborczej”, czy „Dziennika” pojawiają się głosy mówiące o niewystarczającej ilości inwestycji w naszym kraju, z drugiej strony, gdy rząd ogłasza kolejne koncepcje inwestycji np. w Centralny Port Lotniczy, regulację rzek itp. na łamach wspomnianych gazet spotykamy więcej wypowiedzi przeciwników tych inwestycji niż choćby rzetelnych informacji o ich skali, nie mówiąc o ich promocji. Publikujący w wielkonakładowych czasopisma dziennikarze ścigają się w poszukiwaniu argumentów mających uzasadniać odejście od tych projektów. Włączając się bezpośrednio w walkę polityczną, nawet nie zauważają, że w ten sposób wypowiadają się przeciwko rozwojowi gospodarczego naszego kraju.
Dziś postanowiłem przyjrzeć się kolejnemu projektowi, lub nawet więcej – na szczęście już nie projektowi, ale realizacji kolejnej wielkiej inwestycji w naszym państwie, budowie Portu Centralnego w Gdańsku.
Na jednym z portali Internetowych znajduję tytuł: Polska ma być liderem na Bałtyku. Wystartował przetarg na koncepcję Portu Centralnego w Gdańsku, poniżej pojawia się też głos wykładowcy z Wyższej Szkoły Logistyki Artura Olejniczaka: Dobrze oczywiście, że tym ruchem ucieramy nosa Hamburgowi i Rotterdamowi. Potencjał wzrośnie i trzeba się cieszyć, ale kluczem w efektywnym jego wykorzystaniu jest infrastruktura kolejowa, a nie drogowa. Autor informacji informuje nas również o tym, ze Zarząd Morskiego Portu Gdańsk szacuje, że koszt inwestycji wyniesie około 6 do 9 mld zł. Zgodnie z szacunkami w Centralnym Porcie Morskim w Gdańsku już za 10 lat ma być przeładowywanych aż sto milionów ton rocznie.
Inwestycja ta znajduje się też w Strategii Rozwoju Portu Gdańsk do 2027 r. i jest priorytetowym zadaniem Zarządu Morskiego Portu Gdańsk S.A. Plany zostały już zaakceptowane przez rządzących. Zgodnie z nimi faza dokumentacyjna Portu Centralnego ma wystartować już w 2019 r., a właściwa realizacja ma się zacząć w 2020. Pierwsze terminale mają zacząć przyjmować statki w 2024 roku.
Kilka zdań wyżej wspominałem o Drugiej Rzeczypospolitej. Jednym z jej sztandarowych osiągnięć była budowa portu w Gdyni. Dziś Polska ma już znaczącą pozycję w handlu morskim. Rozbudowa Centralnego Portu Morskiego w Gdańsku ma ją dodatkowo wzmocnić, ma przynieść naszemu społeczeństwu możliwości dodatkowych dochodów.
Prawie czterdzieści lat temu miałem możliwość uczyć w jednej ze szkół podstawowych w dzielnicy Nowy Port, w Gdańsku, później przyglądałem się zamierającemu w tej dzielnicy budynkowi Domu Kultury, degradacji całej dzielnicy wielkiego miasta. Dziś, na szczęście te czasy już minęły. Rozwija się Port Północny, rosną obroty Portu w Gdyni. Dziś – wreszcie – zaczęto ponownie odważnie myśleć o możliwościach jakie daje nam nasze geopolityczne położenie, dostęp do Bałtyku. Nadszedł czas, by jeszcze więcej uwagi przywiązać do tej sfery gospodarki.
I nie o to chodzi by rozmieszczone na kilkuset hektarach Zatoki Gdańskiej uniwersalne terminale uczyniły z Polski lidera. To nie wyścig, nie zawody. Chodzi o to byśmy w pełni wykorzystywali nasz potencjał. Mogą w tym procesie uczestniczyć i inni. Myślę, że nasze prawo dopuszcza inwestycje w tym przedsięwzięciu przedsiębiorców z zagranicy, w tym z Hamburga, czy Lubeki. Rozwijający się port w Gdańsku umożliwi i im poszukiwanie nowych rynków, nowych pól działania.
Dziś mamy możliwość bezpośredniego komentowania dostarczanych nam przez media informacji. Te jednak nie ograniczają się tylko do nich, często jakby mimochodem wprowadzają komentarze. Często podparte głosem tzw. autorytetów (to jeden z błędów w dyskusji, na który zwracał uwagę już Schopenhauer). Jeden z profesorów pyta: Ile będzie kosztowało nasze aspirowanie do pozycji logistycznego lidera w Europie Środkowej?
Nie aspirowanie do pozycji logistycznego lidera w Europie Środkowej, lecz rozwój gospodarki morskiej. Wykorzystanie naszego geopolitycznego położenia, stworzenie możliwości wzrostu bogactwa regionu i całego kraju. A koszty? Nie te są istotne, lecz czas ich akumulacji. Profesor przecież o tym wie. Musi wiedzieć.
Przyjrzałem się wpisom pod jednym z artykułów dotyczących Centralnego Portu Morskiego:
– A co z portem tysiąclecia w Elblągu ?
– o popularności portu czyli jego wykorzystaniu nie decyduje jego wielkość tylko cena za usługę oraz sprawność obsługi administracyjnej
a centrala buraka gdzie będzie?
– Gigantomania. Największy port, największe lotnisko, najsilniejsza armia świata, wreszcie najmądrzejszy i wybitny naczelnik. A jak nic z tego nie wyjdzie, to będzie najpiękniejsze kartoflisko.
– Gierek… Gierek……..Gierek !!!!!
– Nic nie słychać o Centralnym Porcie Kolejowym ani Śródlądowym – przeoczenie?
– To kiedy… centralne planowanie?
– Po co to nam jesteśmy odcięci od oceanu. Dania czy Niemcy walnąć blokadę i inwestycja w błoto.
Niestety, jak widać z powyższego mamy w naszym społeczeństwie wciąż wielu pożytecznych idiotów. Pożytecznych dla kogo?
Publicystom chcącym dalej przeciwstawiać się planom powstania Centralnego Portu Morskiego, proponuję, by zamiast występować przeciwko wnoszonym projektom inwestycji, zaczęli przyglądać się ich realizacji. Czy dotrzymywane są terminy? Czy nie dochodzi w ich trakcie do marnotrawstwa środków? Czy spełniane są warunki ochrony środowiska? Czy inwestycja ta łączy się w rozwojem infrastruktury drogowej kolejowej i rzecznej? Proponuję krytykę konstruktywną. Tu od razu podpowiadam politykującym pseudoekologom (tych odróżniam od ekologów). Regulacja rzek nie musi polegać na ich „prostowaniu”, na niszczeniu środowiska. Dziś mamy wystarczające możliwości, wystarczającą wiedzę, by wykorzystać nasze zapóźnienie cywilizacyjne, możemy uczyć się na błędach innych, tych którzy robili to wcześniej. Dążąc do wykorzystania potencjału gospodarczego naszych rzek, transportowego, energetycznego, turystycznego, nie musimy „niszczyć” środowiska. Przeciwnie, możemy je ratować. To jednak już temat na kolejny artykuł.
Piotr Kotlarz