Idzie do sklepu. Bierze do ręki chleb, masło, tofu, banany. Po drodze kupuje jeszcze pastę do zębów i proszek do prania w promocji. Wszystko się zgadza, pieniądze wyliczone. Żeby tylko nie przepłacić.
Wraca do domu, powoli rozpakowuje zakupy. Chleb do chlebaka, masło i tofu chowa w lodówce. Banany układa w miseczce przy oknie, by szybciej dojrzały. Pastę do zębów chowa pod umywalką, lawendowy proszek od razu wsypuje do pralki i wstawia pranie. Jutro ma ważne spotkanie, musi wyprasować tę grafitową koszulę i marynarkę oversize, by wyglądać poważnie.
Po chwili siada z kieliszkiem wina przy oknie balkonowym i ogląda sikorki. Podlatują do karmnika, skubią ziarenka i jedzą smalczyk. Gdzie śpią – tego ona nie. Stołują się na pewno u niej.
Bierze do ręki pilota i zaczyna skakać po kanałach. W telewizji co rusz reklama. Super nowoczesny samochód, podobny do tego który – w leasingu – stoi u niej w garażu. Robot kuchenny z piętnastoma funkcjami, możliwość kupienia na raty, trzydzieści razy zero procent. Jest też reklama dużego dyskontu z masłem za jedyne 5,29 zł. Część z tych reklam stworzyła ona, pracując jako grafik w dużej agencji reklamowej. Siada wygodniej i nalewa sobie drugi kieliszek wina. Sikorki powoli kończą kolację, otrzepują piórka i skulone przed deszczem lecą spać.
W telewizji trwa teraz wywiad z gwiazdą Internetu, która chwali się ostatnią podróżą do Nowego Yorku. Ona też kiedyś była w Wielkim Jabłku, krótko po studiach dostała się tam na staż. Pisała notki prasowe do paru z głównych tytułów ukazujących się w mieście. Wieczorami w weekendy – podobnie jak teraz – wychodziła ze znajomymi na imprezy. Tańczyli, chodzili po mieście, wrzucali zdjęcia na swoje tablice. Pobyt tam pozwolił się jej wybić, dostała super posadę w Warszawie, najnowszy sprzęt graficzny, telefon, niedawno kupiła mieszkanie na kredyt.
Bierze do ręki telefon. Odpowiada na dwie wiadomości od znajomych, jedną komentuje emotką, drugiej pisze: „Weź się w garść, jutro widzimy się w klubie”. Status na Facebooku zmienia na „evening chill”, wyciąga przed siebie nogi i nalewa trzecią lampkę wina.
Odprawia rytuał polubienia postów wszystkich najbliższych znajomych, spogląda za okno, gdzie powoli wieczór pokrywa się zmrokiem. Telefon podryguje od powiadomień z aplikacji i portali społecznościowych. Ona wstaje, podchodzi do lodówki, wyciąga mrożoną pizzę, włącza piekarnik. Myje ręce, nastawia ekspres do kawy, wyciąga karafkę wody. Nakrywa do stołu, włącza muzykę, zapala świece. Włosy spina w kok, rozpina bluzę od dresu. Stawia przed sobą pizzę, do szklanki nalewa wody.
Rozgląda się po pustej kawalerce. W przedpokoju stoi jedna para butów, na wieszaku wisi jej kurtka zimowa. Muzyka gra, by zagłuszyć myśli. Pizza zapełnia wewnętrzną pustkę. Telewizor służy za przyjaciela i kochanka.
Sikorki odleciały, wywiad się skończył, pizza wystygła. Obok stoi pusta butelka wina, a zegar wskazuje północ.
Minął kolejny dzień.
Kilka słów o autorze: Zosia Lenczewska-Samotyj:
„ Młoda kobieta żądna świata i przygód. Nie umie usiedzieć w miejscu, a jej największą pasją są podróże – najlepiej samotne, za jedynych towarzyszy mając optymizm, notes i aparat. W blogosferze obecna od blisko trzech lat, od zimy ’16 poważnie myśli, co tu zrobić, by z pasji do pisania żyć. Łapie każdą chwilę, nie pozwalając sobie na lenistwo, a co ma zrobić jutro, robi dziś. Taka sobie współczesna hipiska z wytatuowanym ciałem”.
Odwiedź Zosię na jej blogu: https://przezzycieinaczej.wordpress.com/