„Nie mogę Cię pokochać”
Dokładnie dzisiaj mija rok, odkąd odszedł mój najlepszy przyjaciel, Aleks. Patrzę na nasze wspólne zdjęcie z wakacji – ja, on i jego dziewczyna, Maja. Cała nasza trójka jest uśmiechnięta, wpatrzona w obiektyw, nieświadoma, że niedługo jednego z nas zabraknie. Oczy zaczynają mnie piec od wstrzymywania łez. Wiem, że gdy facet płacze nie wygląda to zbyt męsko, ale to silniejsze ode mnie. Aleks, którego znałem i, z którym przyjaźniłem się od piaskownicy, odszedł na zawsze. Minął rok, ale ta strata nadal boli. Wciąż czuję pustkę w sercu, bo mojego najlepszego kumpla już ze mną nie ma. W końcu pozwalam łzom swobodnie płynąć po policzkach. Razem z nimi wypływa ze mnie żałoba, smutek, tęsknota – wszystko to, co negatywne. Odkładam zdjęcie na miejsce i podnoszę się z łóżka. Czas odwiedzić mojego przyjaciela.
Cmentarz, na którym pochowano Aleksa, znajduje się dwie godziny drogi od mojego mieszkania. Jest dość ślisko, a wczoraj spadła pierwsza warstwa śniegu. Zaczynam wyobrażać sobie, że jestem takim płatkiem śniegu. Swobodnie spadam w dół, czuję się lekki i pozwalam, aby wiatr wciąż spychał mnie w inną stronę. W końcu stykam się z ziemią, po czym zaczynam topić, aż pozostaje po mnie mokra plamka. Właśnie tak postrzegam teraz życie. Rodzisz się, potem raz się wznosisz, raz upadasz, a na koniec znikasz, jak ta śnieżynka i pozostaje po Tobie tylko nagrobek.
Aleks też pozostawił po sobie nagrobek. Zapalam znicz i patrzę jak płomień wewnątrz niego, zaczyna drgać. Moje policzki znowu robią się mokre.
– Witaj kumplu – zaczynam mówić do kamienia. Wyobrażam sobie, że Aleks tu jest i mnie słucha. – Dawno się nie widzieliśmy. Tyle rzeczy mam ci do opowiedzenia… Wiesz, że Kacper oświadczył się Olce?! Przecież zaklinał się, że do końca życia będzie kawalerem. – Śmieję się na samo wspomnienie o tym, ale po chwili poważnieję, ponieważ uświadamiam sobie, co jeszcze chciałby wiedzieć. – U Mai chyba wszystko dobrze. Po tym jak…jak odszedłeś, dzwoniła do mnie kilka razy, wiesz? Rozmawialiśmy o tobie, a potem…płakaliśmy – głos łamie mi się na każdym słowie. – Kazałeś jej być szczęśliwą, ale ona wciąż nie może się pozbierać. Tęskni za tobą, ja też. Oboje wiemy, że walczyłeś do samego końca, ale z rakiem nie zawsze wygrasz. Byłeś dla mnie jak brat i nigdy o tobie nie zapomnę… A teraz powinienem już wracać do domu, bo chyba odmroziłem sobie wszystkie kończyny.
Schylam się i dotykam nagrobka.
– Trzymaj się, przyjacielu – szepczę.
Jest mi trochę lepiej po tej rozmowie. Jakbym naprawdę z nim rozmawiał, z moim najlepszym przyjacielem…
Zaczyna coraz bardziej padać. Odwracam się i staję jak wryty. Patrzy na mnie ze zbolałą miną. Błyszczące łzy, zdobią jej policzki. Wygląda pięknie. Jak zawsze.
– Maja – mówię, kiedy odzyskuję głos. – Długo tu stoisz?
Mam nadzieję, że nie słyszała jak mówię do kamienia.
– Jakiś czas – odpowiada, a na jej twarzy pojawia się delikatny uśmiech. – Nie potrafiłam ci przerwać. Wiem, że tego potrzebowałeś.
Czyli jednak słyszała.
– Też z nim czasem rozmawiam – kontynuuje. – To lepsze, niż spotkania z psychologiem.
– Tak, dużo lepsze.
Chcę coś jeszcze dodać, ale nie mam szansy, bo Maja podchodzi do mnie i mocno przytula. Miło jest poczuć znajome ramiona. Stoimy tak dobre pięć minut, pogrążeni we własnych myślach.
Kiedy Aleks odchodził, obiecałem, że się nią zaopiekuję i dotrzymam tej obietnicy, bo wiem jak bardzo kochał Maję. Była jego pierwszą i ostatnią miłością, kochał ją nad życie i był gotów zrobić dla niej wszystko. Teraz do mnie należy ochrona Mai.
Kiedy się od siebie odsuwamy, powracam do rzeczywistości. Moim ciałem wstrząsają dreszcze. Maja też wygląda na przemarzniętą.
– Nie powinniśmy chyba dłużej stać na tym mrozie, jeśli nie chcemy się przeziębić – rzucam.
Maja się uśmiecha.
– Masz rację. Nie czuję nóg.
Ostatni raz spoglądamy na płytę nagrobną Aleksa, a potem ruszamy w stronę naszych aut.
– Kupiłam mieszkanie niedaleko stąd.
Zatrzymuję się i spoglądam na Maję.
– Naprawdę? – nie dowierzam. – Kiedy?
– Niedawno – wzrusza ramionami. – Wyprowadziłam się od rodziców i po prostu postanowiłam coś zmienić. Zakup mieszkania wydał mi się dobrym pomysłem.
Patrzy na mnie jakby czekała na aprobatę tego czynu.
– Myślę, że podjęłaś właściwą decyzję. To.. duża zmiana – wypowiadam te słowa, ale tak naprawdę wcale nie jestem ich pewien. Ostatnio niczego nie jestem pewien.
– Cieszę się, że tak myślisz – mówi. – A co do mieszkania…masz może ochotę na gorącą herbatę? Ja zapraszam.
Patrzy na mnie z wyczekiwaniem, a ja nie mam serca jej odmówić. Wiem, że kiedy wróci do swojego nowego mieszkania, będzie tam sama. Nie chcę, aby była sama. Nie dzisiaj, kiedy wspomnienia o Aleksie są tak intensywne i żywe.
– Z chęcią – odpowiadam. – Prowadź, będę jechał tuż za tobą.
Rzuca mi jeszcze jedno spojrzenie, w którym dostrzegam jakiś rodzaj ulgi, a potem wsiada do samochodu.
Całą drogę rozmyślam o… Mai. Nie widziałem się z nią od kilku miesięcy, rozmawialiśmy tylko przez telefon, ale dzisiaj jest jakaś inna. Nie wiem, co się zmieniło, ale coś na pewno. To jak się uśmiecha, patrzy, mówi, teraz jest jakieś obce. Aleks znał ją jak własną kieszeń. Od razu wiedział, jeśli miała jakiś problem. A ja? Ja nie jestem Aleksem.
„Zaopiekuj się nią i chroń. Będzie potrzebowała przyjaciela.” – te słowa wypowiedział kilka dni przed śmiercią. Jego ostatnia wola.
Samochód Mai zatrzymuje się na parkingu przed jednym z osiedli. Skręcam, po czym parkuję obok niej. Wysiadamy z aut i równocześnie zatrzaskujemy drzwi.
Jej nowe mieszkanie mieści się na trzecim piętrze. Cały czas idę tuż za nią, a kiedy wsiadamy do windy i jedziemy w górę, oboje milczymy. Zaczynam mieć wątpliwości, czy ta herbata, to dobry pomysł. Jednak teraz jest już za późno na odwrót, bo właśnie wchodzimy do jej mieszkania. Przestępuję próg i się rozglądam. Już w holu dostrzegam kilka zdjęć jej i Aleksa.
– I jak? – pyta.
– Przytulnie tu – mówię, zdejmując kurtkę i buty. – Podoba mi się.
– Cieszę się. Rozgość się, a ja zrobię herbatę.
– Dobrze – odpowiadam i rzucam jej ciepły uśmiech,
Wchodzę do salonu. Tutaj nie dostrzegam żadnych fotografii, żadnych wspomnień. Siadam na kanapie i próbuję poczuć się swobodnie, ale w ogóle mi to nie wychodzi. Czuję się jak intruz, mimo że wcale nie jestem obcy. Śmierć Aleksa zmieniła wszystko, w tym również mnie. Jakaś cząstka mojej duszy umarła wraz z nim. Dalsze rozmyślania przerywa mi powrót Mai, która dzierży dwa kubki gorącego napoju.
– Wszystko w porządku? – pyta. – Wyglądasz jakoś dziwnie.
Bardzo uważnie lustruje moją twarz.
– Tak – odpowiadam. – Wszystko w porządku.
Patrzy jeszcze przez chwilę, jakby nie do końca mi wierzyła, ale zaraz uśmiecha się i zajmuje miejsce obok mnie. Znowu zaczynam czuć się nieswojo.
– Więc…opowiadaj, co u ciebie słychać?
Muszę odwrócić wzrok, bo intensywność jej spojrzenia sprawia, że się denerwuję.
Tak, jak poprosiła opowiadam jej wszystko, co wydarzyło się u mnie, od naszego ostatniego spotkania. Rozmawia nam się coraz swobodniej. Już nie czuję się jak intruz, ale przyjaciel, którego ona potrzebuje. Pierwszy raz od śmierci Aleksa, oboje się śmiejemy. Kolejne godziny mijają, a nam wciąż nie brakuje tematów do rozmów. Maja opowiada mi żenujące historie z dzieciństwa, przez które, co chwilę wybuchamy śmiechem, ja natomiast zadręczam ją opowiastkami z czasów liceum, które również na długo nie pozwalają zachować nam poważnych min.
Kiedy zaczynam następną, nagle gasną światła. Mieszkanie tonie w mroku.
– Myślisz, że to korki? – pyta Maja.
Po omacku podchodzę do okna i próbuję przez nie cokolwiek dostrzec.
– Raczej nie. Na całym osiedlu nie ma prądu.
Słyszę jak Maja głęboko wzdycha.
– W takim razie, pójdę po świece.
Po chwili blask świeczek rozjaśnia pokój. Połowa twarzy Mai skąpana jest w cieniu. Nagle do głowy uderza mi niespodziewana myśl – „Maja jest naprawdę piękna”. Jednak szybko się jej pozbywam. Wracam z powrotem na kanapę, a ona siada obok mnie. Milczymy przez chwilę, patrząc na gorące, pomarańczowe płomienie świec, a potem nasze oczy się spotykają. Znowu ma to samo spojrzenie, którego nie potrafię rozgryźć. Jej usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu.
– Mam tu gdzieś butelkę dobrego wina. Napijesz się? – To pytanie nieco mnie dezorientuje. Na początku nie wiem, co odpowiedzieć, ale po chwili się zgadzam.
– Z chęcią.
Uśmiech nie schodzi jej z ust, kiedy idzie w stronę kuchni, a potem wraca z butelką alkoholu w jednej ręce oraz kieliszkami w drugiej.
Siedzimy w ciszy i zapijamy smutki, a z każdym łykiem atmosfera robi się coraz bardziej intymna. Czuję, że zaczyna przyjemnie szumieć mi w głowie. Patrzę na Maję. Jej policzki są lekko zaróżowione. Wygląda naprawdę uroczo. Mam ochotę dotknąć jej twarzy, ale ona mnie uprzedza. Czuję ciepło dłoni Mai, kiedy dotyka palcami mojego policzka. Podnoszę wzrok i patrzę prosto w jej oczy, a potem tonę w ich błękicie. Nasze usta w końcu się spotykają. Całujemy się powoli, pozwalając, aby emocje wzięły górę. Rozkoszuję się bliskością Mai, dotykiem jej ust, waniliowym zapachem perfum…
„Zaopiekuj się nią i chroń. Będzie potrzebowała przyjaciela”
Odskakuję od niej jak oparzony. Nie powinniśmy tego robić. Ja nie powinienem pozwolić, aby do tego doszło.
– Przepraszam – szepczę i patrzę na Maję. Zaskoczenie maluje się na jej pięknej twarzy. Odwraca wzrok.
– On ci coś powiedział, prawda? – mówi spokojnie, ale w jej głosie wyczuwam złość. – Kiedy chciał zostać z tobą w sali, sam na sam, musiał ci coś powiedzieć. To dlatego teraz…- nie dokańcza. Po policzkach Mai zaczynają płynąć łzy.
– Masz rację, Aleks coś mi powiedział – odzywam się w końcu. Patrzy na mnie z wyczekiwaniem. Chce, abym dokończył. – „Zaopiekuj się nią i chroń. Będzie potrzebowała przyjaciela” – to jego słowa. Mówił wtedy o tobie.
Jej mina się zmienia. Wygląda jakby coś zrozumiała.
– Nie tylko o to chodzi, prawda? Nawet, gdyby ci tego wtedy nie powiedział i tak teraz byś mnie odrzucił. – Milknie, a ja nie wiem, co jeszcze mogę powiedzieć. – Wyjaśnisz mi, dlaczego? – mówi dalej, a głos zaczyna jej drżeć. – Dlaczego nie możesz mnie pokochać?
– Bo…bo dla mnie zawsze będziesz dziewczyną Aleksa. Wiem, że już go nie ma, ale dla mnie zawsze będzie gdzieś obok. Nie mogę go zastąpić. Nie chcę. Jego miłość była prawdziwa, czysta. A moja? Moja byłaby naznaczona stratą. Nie umiem tego wyjaśnić, ale wciąż czuję się lojalny wobec Aleksa. Miłość do ciebie, byłaby jak zdrada najlepszego kumpla.
Kiedy kończę mówić, czuję, że po moich policzkach, również płyną łzy. Szybko je ocieram.
– Czyli nigdy mnie nie pokochasz?
Maja mówi cicho, ale wiem o co zapytała.
– Obiecałem Aleksowi, że będę cię chronił, jeśli trzeba, skoczę za tobą w ogień, ale to tyle. Anioł Stróż i przyjaciel – tym mogę dla ciebie być. Aleks chciał, żebyś była szczęśliwa, ale nie kazał mi cię kochać, bo wiedział, że nie będę potrafił. Przykro mi…
Maja przysuwa się bliżej mnie i mocno przytula. Jestem zaskoczony, że nie krzyczy, po tym, co jej powiedziałem.
– Nie ma chwili, żebym o nim nie myślała, wiesz? – szepcze tuż przy moim uchu. – Nikogo tak nie kochałam jak niego i… masz rację, nie jesteś Aleksem – z jej gardła wydobywa się pojedynczy szloch, ale słowa nadal płyną z ust. – Chyba chciałam po prostu zastąpić tobą, stratę. Tak mi się przynajmniej wydaje. Aleks miał rację. Teraz potrzebuję przyjaciela, nie chłopaka. Chcę, abyś nim był, moim przyjacielem.
– Będę – odszeptuję. – Zawsze nim będę.
Nagle w całym mieszkaniu zapala się światło. Odsuwamy się od siebie i zaczynamy śmiać. Czuję jakbym pozbył się jakiegoś wielkiego ciężaru.
– Za Aleksa – mówię, podnosząc kieliszek z winem,
– I za przyjaźń – dopowiada Maja, posyłając mi ciepły uśmiech.
Kilka słów od autora: Patrycji Kuliś
„Przygodę z pisaniem zaczęłam już w czwartej klasie szkoły podstawowej. Byłam wtedy zagorzałą fanką polskich seriali, więc oglądałam je z wypiekami na twarzy. Kiedy któryś z odcinków mi się nie podobał, układałam do niego własny scenariusz, co z czasem dawało całkiem nową historię.
Wszystko, co pisałam, lądowało w szufladzie. Dopiero niedawno wpadłam na pomysł, żeby założyć bloga, gdzie umieszczam swoje prace:
http://bezczytanianiemamarzen.blox.pl/html
W wolnym czasie oprócz pisania, dużo czytam. Przeważnie są to książki fantasy, bo takie kocham najbardziej.”