Narodziny komika / Christian Kobluk

0
143
Nie tak dawno temu miałem przyjemność być na stand-upie – jednym z ostatnich, które nie były biletowane, jak to ujął występujący – po którym zdobyłem książkę z podpisem standupera. Mowa o Pawle Sakowskim, który właśnie odbywa trasę ze swoim programem.
Abecadło Bankowej Centrali wydane w 2011 roku nie jest ani powieścią, ani reportażem, ani zbiorem opowiadań. Jeśli już miałbym się silić na kwalifikację tej pozycji – czego niespecjalnie chcę się podejmować, ale znam czytelniczy pęd ku katalogowaniu – określiłbym ją powieścią-rzeką non-fiction; coś na wzór Z zimną krwią Trumana Capote’go, tylko że napisaną po polsku, z komediowym zacięciem, krótszą i nie tak niezwykłą. Dwadzieścia rozdziałów – od A do Z, jak sugeruje tytuł – z których każdy stanowi mniej lub bardziej zamkniętą całość, mniej lub bardziej nawiązującą do poprzednich, przedstawia opowieść pracownika bankowej centrali – znów: jak sugeruje tytuł – od awansu aż do zwolnienia.
Dlaczego non-fiction?, co bardziej podejrzliwy czytelnik zapyta. Ano dlatego, że “wszystko to jest prawdą” (jak uparcie powtarza autor). Na okładce zaś: “Książka jest oparta na licznych relacjach osób pracujących w bankowości oraz na osobistych doświadczeniach autora”.
Czy jednak warto sięgać po taką książkę? Co kogo interesują perypetie pracowników banku, zwłaszcza jeśli to nie historia w stylu Wilka z Wall Street, tylko zwykła komedyjka? Otóż jest kilka powodów. Abecadło… jest dobrze napisane, językiem z jednej strony niewymagającym (wszak to nie traktat filozoficzny), ale z drugiej strony nie prostackim. To książka idealna na intelektualny rozruch, bo nie wymaga wielkich pokładów skupienia, ale jednocześnie nie traktuje czytelnika ulgowo, domaga się pewnej refleksji. Można czytać ją zarówno jako ironiczny lament nad stanem bankowości w Polsce, jak i humorystyczną, lekką opowieść o perypetiach pracownika korporacji. (To właśnie piękna cecha ironii – w lekkiej formie potrafi skrywać głębię i wymagać intelektualnego zaangażowania.)
Oczywiście, nie jest to pozycja pozbawiona wad. Pierwszą rzeczą, która rzuca mi się na myśl, jest przeciąganie niektórych wątków – takich, które można by zamknąć w dwóch, może trzech zdaniach, a są przez autora opisywane na stronę bądź dwie. Jednocześnie ciekawe momenty – a przynajmniej takie, o których bym z chęcią się czegoś więcej dowiedział albo zobaczyłem w nich potencjał – są urywane po kilku lakonicznych zdaniach. Nie jest to jednak grzech śmiertelny, ale może powodować frustrację u niektórych czytelników.
Jak zaznaczyłem na początku, Paweł Sakowski zaczął parać się również stand-upem. Ponieważ śledzę – choć niezbyt uważnie – amerykańską scenę stand-upową (w przeciwieństwie do polskiej, o której wiem tyle, co ktoś mi powie lub mignie mi na YouTubie), byłem niezwykle ciekaw jego występu. Muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłem. Część materiału z występu pokrywała się – lub miała związek – z tym, co wyczytać można w Abecadle…. Większość jednak była, by tak rzec, niezależna.
Na plus jest kontakt z publicznością, reagowanie na bieżąco na jej zachowania. Opowiadane historie mają niewątpliwie komediowy potencjał, są w większości ciekawe i dość zabawne. Na minus: złe akcentowanie żartów – historie z potencjałem są trochę marnowane przez niewłaściwe rozłożenie akcentów. Podobnie jest z dobijaniem puenty gwoździem, kiedy ona już sobie wspaniale w powietrzu wisi.
Humor prezentowany przez omawianego autora jest wprawdzie dość specyficzny i niektórzy mogliby go uznać za przaśny lub zupełnie nie zrozumieć takiego typu komedii. Jedyną opcją, by się przekonać, do której grupy się należy, jest wybranie się na występ Pawła Sakowskiego.
Nie wiem, czy Paweł zrobi komediową karierę czy nie. Nikt tego nie jest w stanie przewidzieć. Wiem jednak, że jeśli popracuje nad warsztatem, będziemy mogli oglądać narodziny komika z prawdziwego zdarzenia, a ja będę mógł się chełpić, że jako jeden z pierwszych miałem przyjemność napisać o nim artykuł. To wystarczający powód, bym trzymał za niego kciuki.   

                            Christian Kobluk