Największa klęska Rosji od ponad stu lat / Piotr Kotlarz

0
86

Pozostałości zniszczonej kolumny armii rosyjskiej 27 lutego w Buczy. Z Wikimedia Commons, repozytorium wolnych mediów

Wczoraj wydawcy prasy i stron internetowych uznali za jedno z ważniejszych wydarzeń politycznych wypowiedź byłego premiera Wielkiej Brytanii Borisa Johnsona, który – by przypomnieć o sobie – w wywiadzie udzielonym estońskiemu dziennikarzowi uznał za stosowne użyć wobec prezydenta, a właściwie dyktatora Rosji, Władymira Putina, wulgaryzmów, mówiąc doń: Władymir, ty „pie*****ny idioto”.

Boris Johnson jest już byłym premierem, jego obecna rola polityczna jest niewielka, jest właściwie tylko komentatorem wydarzeń, jest jednak jeszcze stosunkowo młody (ur. w 1964 roku) i być może odegra jakąś ważniejszą rolę polityczną. To być może z tego powodu aż tak wyostrza swój język. Współczesna polityka jest niestety również swego rodzaju show-biznesem i by w niej istnieć trzeba odwoływać się do najniższych instynktów, do języka tłumów. To przecież już Gustave Le Bon odkrył, że tłumy (masy) pod względem psychologicznym są tworem anormalnym, ponieważ rządzą nimi popędy i cechują je zachowania irracjonalne. W tłumie nasz poziom intelektualny sięga poziomowi najgłupszych z jego uczestników.

Być może mówiąc do mas Boris Johnson musiał użyć takiego języka, jest on dla wszystkich zrozumiały. O ileż bowiem trudniej zrozumieć kolejne słowa brytyjskiego premiera mówiące o tym, że to co robi obecny dyktator Rosji „jest archaiczne i barbarzyńskie”, dodam również, że jest po prostu zbrodnią.

Zbrodnią wobec społeczeństwa Ukrainy, społeczeństw Federacji Rosji, wobec całej ludzkości. Dziwnie toczy się historia i losy tworzących nią ludzi. Wszystkich ludzi, nas odgrywających w niej role nieco mniejsze, a nawet tylko poślednie i tych, których role wydają się nieco większe. Wydawało się, że wywodzący się z petersburskich nizin były komunistyczny aparatczyk, oficer KGB, zyskał kolejną szansę. Że wraz z próbą przekształcenia ZSRR w państwo (państwa) uznające podstawowe prawa wolności i własności, co udało się to do dziś osiągnąć tylko niektórym z członków i satelitów tego imperium, spróbuje kontynuować swą karierę wpisując się w tę drogę. Z początkiem obecnego wieku widziałem już oczyma wyobraźni tak państwa Federacji Rosji, jak i Izrael w ramach rozwijającej się Unii Europejskiej, w ramach której tak podstawowe wartości jak prawo do życia, wolności, równości i własności, będą wciąż poszerzane. Cóż los daje szanse każdemu, niektórym nawet wielkie. Każdy może jednak te szanse zmarnować.

Śledząc wydarzenia w byłym ZSRR od chwili jego rozpadu okazałem się niestety nadmiernym optymistą, uległem propagandzie, moje marzenia przesłoniły mi prawdziwy obraz rzeczywistości. Myśląc intencjonalnie przeoczyłem to, że przecież komunistyczne elity nie dążą do oddania władzy, istotą „pieriestrojki” miało być tylko ich uwłaszczenie się na tzw. „społecznym majątku” i powrót do „panowania” już według „kapitalistycznych” zasad. Wychowani w duchu marksistowskiej ideologii nie potrafili zrozumieć tego, że istnieją takie wartości jak wolność, równość, powszechne prawo do własności, że istnieją prawa rynku.

Myliłem się, co zrozumiałem ostatecznie w początkach drugiej dekady XXI wieku. Wówczas to dostrzegłem, że elity Federacji Rosji prowadzą swe społeczeństwo w kierunku państwa będącego swego rodzaju hybrydą państwa postkolonialnego (żyjącego tylko z eksploatacji surowców) i imperialnego (przeznaczającego gros wpływów z eksportu surowców na zbrojenia). Wówczas też napisałem dramat „Wszystko dla mas”, który publikowałem nieco później również w WOBEC, w którym wykazałem, że polityka taka zmierza w kierunku wojny.

Moje przewidywania niestety sprawdziły się. W lutym 2022 roku kierowana przez Putina Federacja Rosji przystąpiła do otwartej wojny z Ukrainą. Tym razem już się nie pomyliłem, nie mogłem zresztą się mylić, wiedząc to, o czym wspomniał Boris Johnson. Wojna Putina jest wojną „archaiczną i barbarzyńską”. Świat imperiów, świat panujących i poddanych zaczął się rozpadać od czasu zakończenia I wojny światowej, próba jego odtworzenia zakończyła się klęską większości podejmujących ją mocarstw w czasie II wojny światowej, ostatnie z nich ZSRR rozpadło się w 1989 roku. Przewidywałem, że wojna putinowskiej Rosji z Ukrainą może zakończyć się jej klęską w ciągu pół roku lub nawet piętnastu lat ( w wypadku zajęcia przez wojska Rosji Ukrainy i wojny partyzanckiej), ale że klęska Rosji jest nieuchronna. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że i Ukraina wygrać nie może. Nie o „wygraną” zresztą (w sensie zdobyczy terytorialnych lub pokonania Rosji”) społeczeństwu Ukrainy i jego przywódcom chodzi, lecz o obronę swojej wolności, prawa do swej państwowości, do samostanowienia.

Kierowana przez Putina Rosja wojnę z Ukrainą już przegrała. Pisałem o tym na łamach WOBEC już wielokrotnie, część z tych artykułów wydałem w książce „Przeciw wojnie, w obronie wartości”. Dziwią mnie więc niektóre artykuły na łamach polskiej prasy i polskich stron internetowych, rozważania tzw. analityków, którzy obserwując np. zajęcie już ruin jednego z ukraińskich miasteczek (przed wojną zamieszkanych przez od kilku do kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców) wieszczą przyszłe zwycięstwo Rosji.

Na czym polega klęska Rosji? To proste:

Wojna spowodowała wzrost świadomości obywatelskiej społeczeństwa Ukrainy, poczucia jego odrębności w stosunku do społeczeństwa tzw. Rosjan. Setki tysięcy ofiar (zabitych i rannych) i miliony ich rodzin nigdy (przez dziesiątki a może i setki lat) nie wybaczą Rosjanom tych zbrodni.

Wojna doprowadziła do tego, że dziś Ukraina jest jednym z silniejszych militarnie państw z ogromną armią i bardzo rozwiniętym przemysłem zbrojeniowym.

Rosja przegrała politycznie doprowadzając do tego, że do NATO przystąpiła już Finlandia i Szwecja, utraciła Syrię i wpływy polityczne w wielu innych krajach świata.

Rosja na lata, może nawet dziesiątki lat utraciła wiele rynków zbytu. Ponowne próby wejścia rosyjskiej ropy i gazu na bogate rynki europejskie będzie bardzo trudne i czasochłonne. Tym bardziej, że rynki te będą się kurczyć z powodu wejścia na nie innych źródeł energii; w tym wodoru, którego złoża w stanie naturalnym są wciąż odkrywana i już dziś okazują się prawie nieprzebrane (są nawet samo odtwarzalne).

Rosja w wyniku sankcji utraciła dostęp do najnowszych technologii, nie ma szans w walce o nowe gałęzie gospodarki (informatyka, media społecznościowe itp.).

Rosja w wyniku wojny poniosła ogromne straty ludzkie i materialne. Przez dwa pokolenia będzie musiała np. ponosić koszty opieki socjalnej i zdrowotnej na rzecz setek tysięcy swych rannych i rodzin zabitych. Utraciła na wojnę już miliardy dolarów, a każdy dzień tylko powiększa te straty.

Tu drobna dygresja, porównanie. Inne państwo, inne społeczeństwo, Norwegowie, wykorzystali chwilowy boom na ropę i gaz utworzyli ogromny fundusz inwestycyjny, który pozwoli temu społeczeństwu dostatnio żyć i rozwijać się przez kilka następnych pokoleń, gdy tymczasem Rosjanie roztrwonili ten majątek na wojnie.

Czy możliwe jest jakiekolwiek zwycięstwo Rosji? Co głupawi publicyści i tzw. analitycy chcieliby za nie uznać? Zajęcie przez Rosję jakichś regionów Ukrainy? Na jak długo? Co zresztą mogą zrobić z tą ewentualną zdobyczą? Kim i czym zdobyte terytoria zagospodarować? W wyniku wojny populacja Rosji uległa zmniejszeniu (zabici, ranni emigranci). Za co? Po wojnie znacznie spadną ceny ropy i gazu, Rosję dotkną skutki konieczności ponownego przestawiania przemysłu zbrojeniowego na tory pokojowe. Wiązać się to będzie z czasowym bezrobociem, kryzysami społecznymi. Czy tak trudno to dostrzec?

Straszenie nas wojną, potęgą Rosji, tylko z tego powodu, że jej wojska zajęły kilka kilometrów jakiegoś terytorium? Biedne, liczące dziś zaledwie ok. 140 mln mieszkańców państwo ma być zagrożeniem dla Europy? Znacznie większe imperium jakim mieniło się ZSRR pokonało społeczeństwo Afganistanu.

Ci, którzy dziś piszą o jakichś ewentualnych szansach na wygraną Putina, są moim zdaniem albo poskomunistycznymi agentami, albo po prostu pożytecznymi idiotami.

Ma rację Boris Johnson, Putin jest idiotą. Zmarnował swe życie i zamiast stać się jednym z twórców demokratycznej Rosji wpisał się do grona największych zbrodniarzy w historii obok Aleksandra, Cezara, Napoleona, Hitlera i Stalina.

Uważam też za idiotów, tych którzy uważają takich ludzi za wielkich i piszą o jakichś ich zwycięstwach, a dziś piszą o szansie na zwycięstwo jednego z ostatnich „imperatorów”.

Piotr Kotlarz

https://www.empik.com/przeciw-wojnie-w-obronie-wartosci-kotlarz-piotr,p1562845928,ebooki-i-mp3-p