KRÓL UBOGICH
Osoby
MAREK ( Śmierć)
JERZY (Herod)
RYSZARD (Żołnierz)
MARIA (Anioł)
JADWIGA (Diabeł)
GŁOS z widowni
Rzecz dzieje się współcześnie. Akcja rozgrywa się na rogu rynku; z dwóch stron sceny widać stare kamienice, pośrodku sceny, między kamienicami uliczka. Trzech mężczyzn i dwie kobiety stoją na rynku niewielkiego miasta. Jest grudniowy dzień. Chłodny. Półmrok.
Maria w długiej ciemnozielonej sukni z aksamitu i ma narzuconą jasnoniebieską pelerynę z kapturem.
Jadwiga w fioletowych spodniach i w czerwonym, obszernym, grubym swetrze. Ma fioletową czapeczkę i owiniętą szyję szalem w takim kolorze.
Marek w garniturze czarnym, ma narzuconą pelerynę i biały szal. Na głowie melonik.
Jerzy w dżinsach i granatowym, obszernym swetrze.
Ryszard ma długi, rozpięty płaszcz w żółtym kolorze, pod spodem widać czarny sweter i czarne spodnie.
JERZY
Co za życie w tym Grajdowie!
To nie mieści mi się w głowie!
Ktoś nam teatr sprzedał!
Gdzie będziemy teraz grać?!
Trzeba z tego miasta wiać!
RYSZARD
Proszę nie narzekać!
Masz co jeść i pić!
Masz gdzie spać!
Trzeba czekać!
Mam nadzieję,
że będziemy grać!
JERZY
Na co mamy czekać?!
Przecież nie
ma teatru!
Nie możemy grać!
Ja przez to po nocach
nie mogę spać!
MARIA
Może wreszcie
przyjdzie Ktoś,
kto na dobre zmieni
ten nasz ludzki,
brzydki świat!
MAREK
Aleś ty
Mario naiwna.
Nic tu się nie zmieni.
Karty znaczone
dawno już rozdano
Biednym szans nie dano!
JERZY
Trzymają ci się żarty!
Jakie karty?!
Ja mówię o życiu,
nie o grze!
Gra to przecież zabawa,
a życie to
poważna sprawa!
MAREK
Czyżbyś już zapomniał,
że życie to
nieustanna gra?
Ten wygrywa, kto
w rękawie asa ma!
A najlepiej gdy
ma dwa!
JERZY
Jaka gra?!
Przecież teatr
nam sprzedano!
Nowego nam nie dano!
Więc gdzie mamy
teraz grać?!
I nawet nie wiem
kogo za to sprać!
Teatr sprzedany:
sprzedawca i kupiec
nieznany!
MARIA
Wszystko już sprzedają!
Szacunku dla sztuki
nie mają!
Nawet Pana Boga
się nie lękają!
Z diabłem
pod rękę hulają!
JADWIGA
Ha! Ha!
Diabeł się cieszy.
Diabeł rączki zaciera.
Diabeł ludziom
dusze zabiera!
MARIA
Diabeł rączki zaciera!
Diabeł ludziom
dusze zabiera!
Diabeł się śmieje
A Bóg się martwi
ludzką chciwością,
A Bóg się martwi
ludzką małością!
MAREK
Diabeł nie zabiera,
lecz kupuje,
bo honor zamiera!
Teraz wszystko- jest towarem
Wszystko
ma swoją cenę!
MARIA
Ja słuchać
już tego nie mogę!
Przecież Pan Bóg
dał nam dusze
nie na sprzedaż,
lecz na wieczną drogę!
Ze wstydu się duszę!
JADWIGA
Co ja pocznę bez teatru?
Gdzie ja się
teraz podzieję?
Tak kochałam
ten nasz teatr!
Czy mam porzucić
wszelką nadzieję?!
RYSZARD
Co oni gadają?!
Pojęcia o życiu nie mają!
Bez teatru
i bez duszy można żyć.
Ale nie bez jedzenia
i wygodnego leżenia.
Przecież życie też
teatrem jest!
Każdy ma w nim
swoją rolę i
dostaje za to
dolę!
MAREK
Ludzki teatr mnie
mierzi, nudzi.
Coraz mniej w nim
porządnych ludzi!
Wszyscy coraz gorzej
grają swoje role
JERZY
Przecież chętnie
w nim grasz i rozbawiasz.
Satysfakcję z tej gry
jakąś masz!
MAREK
Nie jestem gorszym
aktorem od ciebie,
ale coraz mniej
radość z tego mam,
że na scenie życia gram!
Jaka szkoda –
coraz mniej dam!
JADWIGA
Ach damą być!
Damą być!
I od rana
szampana pić
MARIA
Lubisz nas drogi
Marku obrażać!
Na nic nie zważać!
Czy to się godzi?
Przecież słuchają
nas również młodzi.
JERZY
Jakby od rzeczy
mówisz Marku!
Można wiedzieć
dlaczegoż to mniejszą
satysfakcję masz
z tego, że w życiu grasz?
Przecież jakiś
angaż masz!
MAREK
Ten nieustanny
teatr życia
jest bliski dna;
tyle kłamstwa,
tyle zdrady
I to wszystko bez ogłady.
A cóż to za damy,
które w dżinsach chodzą?!
RYSZARD
Nie irytuj się
Marku drogi.
Takie nastały czasy.
Z narzekania nie będzie
żadnego grania!
Z narzekania
nie będzie
żadnego brania!
MARIA
Moi drodzy, co za hańba,
co za wstyd!
Wyrąbują nawet stare lasy.
Bo na pieniądze
każdy łasy!
JADWIGA
Miałam piękne role.
Grałam Julię, Dulcyneę.
Moim domem teatr był!
Kto tak pięknie żył?!
Co ja teraz pocznę?
Co ja teraz pocznę?
MAREK
Teatr był, ale się zmył!
Nie przez powódź,
tylko przez tych
którzy pieniądze kochają,
a sztukę w nosie mają!
Wolą sztukę mięsa
od sztuki pisanej,
albo granej!
RYSZARD
Przestań chwalić sztukę!
Przestań chwalić artystów!
Wszak wśród nich
jest wielu nędzników!
MAREK
Nie obrażaj Boga!
RYSZARD
Jakbym śmiał!
MAREK
Nie wiedziałeś?
Może zapomniałeś,
że Pan Bóg jest
największym artystą ?!
RYSZARD
Pan Bóg jest artystą?!
MAREK
Stworzył wszystko!
RYSZARD
Rzeczywiście.
Stworzył wszystko
MARIA
Tak! Tak!
Pan Bóg jest
genialnym artystą!
Chwila ciszy
RYSZARD
Ty Marku jesteś
aktorem znanym,
przez telewidzów kochanym
Pracę znajdziesz tam,
gdzie chcesz!
A co ze mną?!
MARIA
Dobrze mówisz, Marku.
ty nasz niedowiarku.
Bóg jest
genialnym artystą
bo człowieka stworzył,
aby ten długo żył
A ty Ryszardzie
o pracę się nie martw!
RYSZARD
Łatwo ci tak Mario mówić, bo
ty w opatrzność boską…
MARIA
Proszę o ciszę!
O ciszę proszę!
RYSZARD
Cóż się stało,
że o ciszę prosisz?
MARIA
Przecież my musimy
jasełkę grać!
Dzisiaj wielkie święto!
Dziś Bóg się rodzi
i prostych ludzi
z biedy oswobodzi!
My musimy dziś
jasełkę grać!
JERZY
Ależ gdzież my mamy grać
skoro teatr nam sprzedano!
MARIA
Teatr nam sprzedano,
pieniędzy nie dano,
ale przecież grać
nam nie zakazano!
RYSZARD
A gdzież to mamy grać?!
Może lepiej w
ciepłej izbie spać
niż na chłodzie stać!
MARIA
Jak to gdzie?
Choćby tutaj, na tym
rynku starym!
JERZY
Dziewczyno, co ty mówisz?!
Na rynku mamy grać?!
Chyba rozum gubisz!
Przecież tutaj nawet
trudno stać!
Taki chłód!
Taki ziąb!
MARIA
Zamiast mnie obrażać,
lepiej wymyśl coś!
JERZY
Brak mi weny!
MARIA
No tak,
ona nie ma ceny.
MAREK
Droga Mario,
toż twój pomysł świetny!
Tu zagramy,
na tym pięknym rynku!
Najpierw zaśpiewamy
głośno kolędę!
JERZY
Zamiast stać tu
i marznąć
ja też wolałbym grać!
Ale jak tu grać,
skoro coraz
większy chłód!
A i głód w kiszkach
marsza gra!
MARIA (do Jerzego)
Przestań mówić leniu
w takim dniu o jedzeniu!
Chwila ciszy
.
MARIA
Spójrzcie!
Spójrzcie w niebo!
Czy widzicie to, co ja?!
Wszyscy spoglądają w niebo.
RYSZARD
Nie do wiary!
Nie do wiary!
Coś w tam górze
jasno świeci!
Ale nie wiem,
czy to słońce,
czy to jaka gwiazda?!
A może to
jakieś czary?!
MAREK
Nie do wiary!
Czuję ciepło
tak jak w maju!
A to przecież grudzień.
Nie do wiary!
Ktoś nam zesłał
jakieś czary!
JERZY
Macie rację!
Ktoś tam z nieba
chce nam pomóc!
To na pewno
jakieś czary!
Nie do wiary,
nie do wiary!
JDWIGA
Nie do wiary!
Nagle ciepło się zrobiło!
A przecież takie
zimno było!
To na pewno
jakieś czary!
JERZY
No to
głośno zaśpiewajmy!
Na nikogo się
nie gniewajmy!
RYSZARD
Ale co
mamy zaśpiewać?!
MAREK
Jak to co?!
Naszą polską
kolędę śpiewajmy!
Od świątecznego obowiązku
nie uciekajmy!
MARIA
Śpiewajmy, śpiewajmy!
Bogatym się nie dajmy!
Śpiewajmy na chwałę Pana!
JADWIGA
Co więc śpiewać mamy?
JERZY
„Pójdźmy wszyscy do stajenki”?
RYSZARD
Ja bym wolał; „Lulajże Jezuniu”!
JERZY
Ja tych słów nie pamiętam!
A od siebie nic nie dodam!
RYSZARD
Wstydź się bracie, wstydź!
JERZY
A dlaczego
mam się wstydzić?!
JADWIGA
Przestańcie wreszcie
językami młócić!
Tu nie parlament!
Przestańcie się kłócić!
Zaśpiewajmy:
„W żłobie leży”!
MARIA
A ja chcę zaśpiewać
„Lulajże Jezuniu”!
JERZY
Czas nie czeka.
Czas ucieka!
Więc śpiewajmy!
Czasowi się nie dajmy!
Cisza.
JERZY (do MARKA)
Co tak milczysz?
Powiedz wreszcie;
którą kolędę
śpiewać mamy?!
Bez ciebie
nie zaczynamy!
MAREK
Znów się to powtarza!
Niby chcemy tego samego.
ale każdy chce coś innego.
Zaśpiewamy „Bóg się rodzi”!
Tę kolędę dziś
zaśpiewać się godzi!
JERZY
Czy jakiś protest mamy?
Nie widzę,
nie słyszę.
W takim razie zaczynamy,
bo czas nie zwleka,
czas nam wciąż ucieka!
Wszyscy śpiewają: ”Bóg się rodzi”
Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony;
Ogień krzepnie, blask ciemnieje,
Ma granice Nieskończony.
Wzgardzony okryty chwałą,
Śmiertelny Król nad wiekami;
a Słowo Ciałem się stało
i mieszkało między nami…
MAREK (sam)
Cóż masz, niebo nad ziemiany? (Przestaje)
Dlaczego nie śpiewacie?
JERZY
To są jeszcze jakieś słowa,
których nie znam?!
RYSZARD
Nie wiedziałem…
JADWIGA
Nie wiedziałam.
MARIA
Oczywiście. Są,
bo były!
Cóż z was za Polacy?!
Cóż z was za rodacy?!
Słów nie znacie?!
Słów ni e pamiętacie?
MAREK(do Marii)
Śpiewaj ze mną.
Niech się od nas uczą
a nie buczą.
JERZY
Śpiewajmy! Śpiewajmy!
Nie obrażajmy!
MAREK z MARIĄ śpiewają:
Cóż masz, niebo nad ziemiany?
Bóg porzucił szczęście twoje,
Wszedł między lud ukochany
Dzieląc z nim trudy i znoje.
W nędznej szopie urodzony,
Żłób Mu za kolebkę dano;
Cóż jest, czym był otoczony?
Bydło, pasterze i siano…
RYSZARD ( patrząc na uliczkę prowadzącą do rynku)
Patrzcie, patrzcie.
Idą ludzie!
Nie dają się nudzie!
Szybko, szybciej!
Przebierajmy się!
Wszyscy w pośpiechu przebierają się.
Marek jest Śmiercią. Jerzy Herodem, Maria Aniołem, Jadwiga Diabłem i Ryszard Żołnierzem.
Zrzucają peleryny, płaszcz, swetry, szal, czapeczkę, melonik – tworząc malowniczą stertę na środku sceny. Wkładają proste stroje , z wyjątkiem Heroda, który ma szatę z fioletowego jedwabiu. Z wyjątkiem diabła, którego szata do ziemi jest uszyta z barwnych kawałków. Anioł ma duże, błękitne skrzydła. Szata Śmierci jest czarna.
JERZY
Idą dzieci i dorośli!
Idą uśmiechnięci!
Więc zagrajmy
jak nigdy dotąd!
Żeby długo pamiętali!
Żeby długo wspominali!
MAREK
A więc grajmy!
Czadu dajmy!
Niech nas długo wspominają
i wnukom opowiadają!
Cisza.
JERZY(w stronę widowni)
Drodzy, mili mieszczanie,
dziękujemy za przybycie
W tak chłodny dzionek
odezwie się wesoły dzwonek.
(słychać go zza kulis)
KTOŚ Z WIDOWNI
Nam jest ciepło!
Nie do wiary!
Może wy tu robicie
jakieś czary?!
JERZY
Więc prosimy o oklaski,
by nam się dobrze grało
a wam by się z nami
dobrze śpiewało!
Oklaski z widowni. Cisza.
ŻOŁNIERZ(do śpiącego Heroda)
Panie i władco, obudź się!
Panie i władco, obudź się wreszcie!!
HEROD(budząc się)
Jak śmiesz mnie budzić nędzniku?!
Smacznie spałem
i miłe sny miałem!
ŻÓŁNIERZ(cicho)
I głośno chrapałem.
HEROD
Co tam pod nosem gadasz?!
Zaraz każę cię wychłostać,
jeśli swoim obowiązkom
nie umiesz sprostać!
ŻOŁNIERZ
Panie i władco, litości.
Przynoszę ci złą nowinę.
HEROD
Jakąż to nowinę złą mi
nędzniku przynosisz?!
Co ty głosisz?!
ŻOŁNIERZ
Panie i władco!
Potężny król się narodził!
Ten nowy król
będzie wszystkich godził.
HEROD
Jaki król, nędzniku?!
Ja jestem
najpotężniejszym królem!
Czyżbyś już zapomniał?!
Bo ci to przypomnę twoim bólem!
ŻOŁNIERZ
Mój Panie i mój władco!
Potężny król się narodził!
HEROD
Czy tak się do mnie
mówić godzi?!
Król królowi nierówny!
Jeśli tu nie przyjdzie
ten nowy król
i nisko mi się nie pokłoni
to będzie jego wina!
A jeśli przyjdzie, to
się go przegoni!
ŻOŁNIERZ
Panie i władco!
Ten nowy król
narodził się na sianie.
Coś bardzo ważnego się stanie!
On weźmie na siebie ból
wzgardzonych i poniżonych,
ludzi udręczonych i
HEROD
Ha, ha! Cóż to za gadanie?!
Cóż to za król,
który zrodził się na sianie?!
To chyba król zwierząt
a nie ludzi!
Nędzny żołdaku!
Nudzi mnie to
twoje głupie ujadanie!
Zaraz każę cię ściąć
a ja pójdę na śniadanie!
ANIOŁ
Ten mały król
narodził się na sianie.
W nim dużo boskiej mocy!
On będzie jak prorocy…
HEROD
Kim ty jesteś,
że śmiesz mi przerywać?!
Zaraz każę cię wychłostać!
A jeśli mnie rozeźlisz bardziej
może ci się coś więcej dostać!
ANIOŁ
Nie masz takiej mocy,
jaką mają prorocy!
Jesteś tylko człekiem.
Możesz nie doczekać
nawet tej nocy!
HEROD(do Żołnierza)
Co tak stoisz?!
Obrażono twego króla!
Zły wiatr gdzieś tu hula!
Chyba się nie boisz
jakiego tam anioła,
który gada od rzeczy!
Który jak żaba skrzeczy!
Żołnierz podchodzi do Anioła, unosi miecz.
DIABEŁ
Ha, ha! Ciekawe co
się z tobą stanie
bezbronny aniołku,
głupawy matołku,
gdy ten żołnierz na stołku
główkę ci zetnie?!
ANIOŁ
Człowiek nie ma
takiej mocy
jaką mają prorocy!
Człowiek nie ma
takiej mocy!
Gdy Żołnierz chce uderzyć Anioła mieczem, nagle pojawia się światło-gwiazda. Jest oślepiające Żołnierz upuszcza miecz. W oddali, ale wyraźnie słychać kolędę „Cicha noc”. Wszyscy śpiewają.
Cicha noc, święta noc pokój niesie ludziom wszem,
a u żłobka Matka Święta czuwa sama uśmiechnięta
nad Dzieciątka snem, nad Dzieciątka snem.
Cicha noc, święta noc,
Pastuszkowie od swych trzód
Biegną wielce zadziwieni za anielskim głosem pieni,
gdzie się spełnił cud, gdzie się spełnił cud.
Cicha noc, święta noc,
Narodzony Boży Syn
Pan wielkiego majestatu niesie dziś całemu światu
Odkupienie win, odkupienie win.
ANIOŁ
Stał się cud!
Stał się cud!
Narodził się nam Król,
który umiłował prosty lud!
Narodził się Król,
który umiłował lud!
HEROD
Co ja słyszę?!
Co ja słyszę?!
Nie pozwolę na to,
by ktoś
urodzony na sianie
pozbawił mnie tronu i
nie mówił do mnie: wielki panie!
To się nigdy nie stanie!
Rozkazuję natychmiast
wyrżnąć wszystkich
nowonarodzonych!
ŻOŁNIERZ
Czy twojego synka też
mój wielki panie?
HEROD
Powiedziałem wszystkich!
A zwłaszcza tego
Urodzonego na sianie!
ŻÓŁNIERZ
A więc niech tak się stanie!
ANIOŁ
Och ty krwawy tyranie!
Zapłacisz za to
niegodne panowanie!
Tyranie!
Nie masz władzy
nad urodzonym na sianie!
DIABEŁ
Dobrze płaci!
Dobrze płaci
zwłaszcza w złocie!
Być jemu posłusznym
każdemu się opłaci!
ANIOŁ
Nie każdemu!
Nie każdemu!
Na pewno nie Temu
na sianie urodzonemu!
Co za hańba!
Co za wstyd!
Żołnierz znika w uliczce. Wraca po chwili. Cisza.
ŻOŁNIERZ
Panie i władco.
Twój rozkaz wykonano!
Nowonarodzonym żadnych
szans nie dano!
HEROD
Taką mam władzę!
To mi się podoba,
że każdemu
z mojego rozkazu
nawet od razu może
spaść z karku głowa!
Taką mam władzę!
To mi się podoba!
ANIOŁ
Oddaj tron!
Oddaj tron
krwawy tyranie!
Twoje panowanie
zbezcześciło Ziemię!
Na twych rękach krew!
A na twej duszy brud!
Nie zapomni ci tego
skrzywdzony lud!
DIABEŁ(pokazując na Heroda)
On jest królem! On!
Ja chętnie mu służę,
bo dobrze płaci w złocie!
Dobrze płaci
nawet hołocie!
ANIOŁ
Służysz mu nędzniku
za kilka monet?!
Pan Bóg
za ciebie się wstydzi!
Człek uczciwy
z ciebie szydzi!
DIABEŁ
Każdy się sprzedaje!
Każdy bierze,
ile się daje!
Więc na nic twoje
święte gadanie!
Nawet ten na sianie
oprzeć się nie będzie w stanie!
ANIOŁ
To bluźnierstwo
podły szatanie!
Jezus co ma
innym odda!
Wstydź się
nędzny szatanie
za takie gadanie!
DIABEŁ
Odda biednym?!
Odda biednym?!
I co z tego będzie miał?!
Kto go będzie chciał?!
Koronę cierniową
wprawdzie nową
będzie miał
i ból nie do wyrażenia mową!
ANIOŁ
Ty sprzedajny diable!
Ty nędzny szatanie!
Twój czas nigdy nie nastanie
Niczego nie pojmujesz!
Nowy Król przyszedł,
bo już dosyć
tej niesprawiedliwości!
Bo już dosyć
ludzkiej podłości!
HEROD
Ha, ha! Sprawiedliwość
to tylko ckliwość!
Ten ma sprawiedliwość,
kto ma władzę
a nie dobrotliwość.
Ja jeszcze ją mam!
Nikomu nie oddam!
Ha, ha! Sprawiedliwość
to tylko ckliwość!
DIABEŁ
Słyszysz nudny aniele?!
Ja się z tobą
władzą nie podzielę!
Herod swej władzy nie odda!
Nikomu się nie podda!
Bo władza smakuje
i nic jej nie dorównuje!
ANIOŁ
Odda władzę! Odda!
Bo wszystko ma swój kres!
Nawet władza tyrana,
i jego krwawy interes!
DIABEŁ
Od twojego gadania
głowa boli od samego rana.
Lepiej posyp
na język soli!
Ulżysz swojej doli!
ANIOŁ
Tu nie trzeba soli!
Tu prawda boli!
A prawdą jest
Jezus w Betlejem
narodzony!
HEROD
Prawda jest taka,
że diabeł był aniołem!
DIABEŁ
Byłem! Byłem!
Ale już nie jestem,
bo się znudziłem!
ANIOŁ
Nie żałujesz nędzniku,
żeś oszukał
Pana Boga, który
za ciebie się wstydzi!
A człek prosty
z ciebie szydzi!
DIABEŁ
Żal nic tu nie pomoże!
Jestem po to,
by kupować ludzkie dusze!
Cieszę się, że
potem będą
przechodzić katusze!
HEROD
Słyszysz aniołku?
Święty matołku!
On kupuje ludzkie dusze!
Ma ich dużo
w diabelskim worku!
ANIOŁ
Idź precz szatanie!
Idź precz Herodzie!
Idźcie na
wieczne wygnanie!
Nikt uczciwy
za wami nie stanie!
HEROD
Drogi diable,
na mą duszą.
Ja chyba z radości
cię uduszę!
Jakże słodka jest
twa mowa!
A twoje gadanie
matołku- aniołku
bardzo mnie złości
i stoi mi w gardle
niczym rybie ości!
ANIOŁ
Wstrętny Herodzie!
Twoja głowa
I parszywa mowa
pójdą wnet pod topór!
Będziesz smażył się
w piekle i wyglądał
jak ten upiór!
HEROD
Ha, ha! Głupi
dobrocią anioł
piekłem mnie straszy,
w które ja nie wierzę!
Zaraz mój żołnierz
mieczem oczy ci wyłupi,
boś ty głupi!
ŻÓŁNIERZ
Mój panie i władco
nie mam takiej mocy
nad aniołem!
Zwłaszcza w nocy
boję się jego mocy.
A prorocy mówili,
że Król Ubogich…
HEROD
Ja chyba oszaleję!
Przestań z tym
małym królem, bo
cię kwasem obleję!
Kazałem…
ŚMIERĆ
Cisza! Teraz ja będę mówiła!
Teraz ja będę
prawdę głosiła!
HEROD
Któż to śmie
mi przerywać?!
Pokaż no się
głupi śmiałku,
ty nędzny pyszałku!
ŚMIERĆ (wychodząc na środek sceny)
Ja mogę
przerywać każdemu!
O każdej godzinie!
Czynię to niejednemu!
HEROD
Skąd masz taką władzę?!
Nikt tu cię nie zaprosił!
Więc odejdź,
bo mój żołnierz
krwią cię zrosi!
ŚMIERĆ
Tyranie srogi!
Gdy już tu przyszłam,
to chętnie postoję.
I na pewno się ciebie
tyranie nie boję!
HEROD
Precz stąd!
Co za błąd,
że rozmawiam z tobą!
ŚMIERĆ
Krwawy tyranie!
Zaraz ci się dostanie!
Ze śmiercią nie wygrasz?!
Czyś ty zmysły postradał
i Pana Boga się nie boisz?!
Przecież po to ci życie dał,
abyś innym pomagał
a nie mordował!
HEROD
A gdzież on jest?!
Kto go widział?!
Kto go słyszał?!
ŚMIERĆ
Jak to gdzie?!
Jak to gdzie?!
Jest nad tobą!
Nieśmiertelny Bóg!
A ja jestem jedną
z jego wiernych sług!
HEROD
A gdzież jest ten twój Bóg?
ŚMIERĆ
Właśnie się narodził!
HEROD
Ten na sianie,
w nędznej szopie?!
I on będzie w stanie…
ŚMIERĆ
Ten na sianie!
HEROD(do Żołnierza)
Zetnij wreszcie
śmierci głowę,
bo nudno
słuchać jej mowę!
Żołnierz podchodzi do Śmierci. Próbuje podnieść miecz. Nieruchomieje.
HEROD
Co, nędzniku?!
Przed śmiercią strach
nagle cię obleciał?!
ŻOŁNIERZ
Mój królu i władco!
Miecz jest ciężki
Nie mogę go utrzymać
i zaczynam się bać!
HEROD
Pełno wokół tchórzy,
aż się kurzy!
Aż się kurzy!
ŚMIERĆ
Spróbuj.
Może uda się tobie.
Wielu chciało, ale
nikomu to się jeszcze
nie udało!
Herod bierze miecz od Żołnierza, lecz nie może jej podnieść. Miecz spada z brzękiem na scenę.
HEROD(zatrwożony)
Nie do wiary
Nie do wiary!
Czy to jakieś czary?!
ŚMIERĆ
Zapamiętaj
krwawy tyranie!
Tylko Bóg
nade mną ma panowanie!
HEROD (zatrwożony)
Więc ten urodzony na sianie
ma …
ŚMIERĆ
Ma nad ludźmi
nieograniczoną władzę!
Głupi ten, kto myśli,
że Go przekupi!
HEROD
Ale ciebie można kupić?!
Dam ci dużo złota
Dam ci bardzo
dużo złota,
boś ty nie hołota!
DIABEŁ
Herod mówi prawdę
i jest hojny!
ŚMIERĆ
Robaczywa jego prawda!
Mnie, śmierci
nikt nie przekupi!
HEROD
Jaka szkoda, że nie mogę
cię zabić!
Na pal nabić, bo nikt
mnie tak nie obraził!
ŚMIERĆ
Za to ty,
nieraz Pana Boga
ciężko obraziłeś!
Bardzo go rozeźliłeś!
HEROD
Obraziłem Boga?!
Rozeźliłem ?!
Nie wiem
kim on jest!
Nie wiem
gdzie on jest!
Nie wiem
jak wygląda!
Czy ktoś go na sianie dogląda?
ŚMIERĆ
Krwawy tyranie!
Twoje gadanie
to marne zagranie!
ANIOŁ
Spójrzcie!
Spójrzcie w niebo!
Wielka gwiazda wschodzi!
Bóg nas odrodzi!
Wszyscy patrzą w niebo.
HEROD
Co się ze mną stało?!
Jestem taki słaby!
Jestem taki słaby!
A jeszcze przed chwilą
narody przede mną drżały!
ŚMIERĆ
Przyszedł czas na ciebie!
I na pewno nie
znajdziesz się w niebie!
Krwawą ręką karciłeś
aż się mocno spociłeś!
HEROD
Daruj mi życie!
Nie chcę umierać!
Oddam ci wszystko!
ŚMIERĆ
Ty nic nie masz
do oddania!
Więc nic nie dasz.
Zabierałeś życie ludziom,
teraz ja zabiorę tobie!
Sprawiedliwość to
nie ckliwość!
Umieraj krwawy tyranie!
Po chwili Śmierć symbolicznie kosą ścina głowę Herodowi.
Wszyscy śpiewają kolędę: „Cicha noc”
Cicha noc, święta noc pokój niesie ludziom wszem,
A u żłobka Matka Święta czuwa sama uśmiechnięta
Nad Dzieciątka snem, nad Dzieciątka snem.
Cicha noc, święta noc,
Pastuszkowie od swych trzód
Biegną wielce zadziwieni za anielskim głosem pieni,
gdzie się spełnił cud, gdzie się spełnił cud.
Cicha noc, święta noc
Narodzony Boży Syn,
Pan wielkiego majestatu niesie dzisiaj całemu światu
odkupienie win, odkupienie win.
Po odśpiewaniu kolędy, wszyscy się nisko kłaniają publiczności i zgodnym chórem śpiewają:
Za kolędę pięknie dziękujemy!
Zdrowia szczęścia wam życzymy
na ten Nowy Rok!
Za kolędę pięknie dziękujemy!
Zdrowia, szczęścia wam życzymy
Na ten Nowy Rok!
Kolędnicy zdejmują z siebie kostiumy, odkładają na bok.
Marek zakłada melonik, sypie confetti. W tle muzyka.
MARIA
Skoro Syn Boży się narodził,
to radujmy się i strzeżmy,
by diabeł nas nie zwodził.
MAREK
Cieszmy się!
Na chwałę Króla Ubogich!
JADWIGA
Radujmy się!
I tańczmy!
Bo gdy tańczymy,
to się nie kłócimy!
MARIA
Nowy Rok
to w przyszłość skok!
Niech marzenia się spełniają,
niechaj szczęście dają!
JERZY
Wrogom też?
MAREK
Też! Bo Król Ubogich
każdemu wybacza!
Bogatemu, a zwłaszcza
biednemu.
Mądremu, a zwłaszcza
głupiemu!
MARIA
Radujmy się
na chwałę Jezuska
póki sił nam starczy!
Niechaj nikt nas
smutkiem
nie obarczy!
MAREK
A więc tańczmy wkoło!
Będzie wszystkim wesoło!
JADWIGA(klaszcząc)
Tańczmy! Tańczmy!
Bo życie bez tańca,
to jak modlitwa bez różańca!
Zza kulis słychać skoczną, wesołą muzykę. Wszyscy tańczą. Szybko, coraz szybciej. Po dłuższej chwili.
JADWIGA
Taniec to życie!
Czuję się jak w Madrycie!
MARIA
A ja muszę odpocząć!
Szybko się zmęczyłam
bo dawno nie tańczyłam!
Maria przystaje.
MAREK(tańcząc)
Gdyby aniołowie
w niebie tak
mało tańczyli,
to świętego Piotra
mocno by zmartwili!
MARIA
Łatwo ci tak mówić,
boś ty amant,
tancerz doskonały.
Wiele radości
z tobą damy miały!
MAREK
Jako amant starej daty
dziękuję za dobre słowa!
Ale moja siwa głowa…
JADWIGA(tańcząc)
Ach, damą być!
Damą być!
Nic nie robić
tylko tańczyć i
szampana pić!
RYSZARD
Oj, pić! Oj, pić!
Ze świata drwić.
Pić nie tylko szampana
od samego rana!
MARIA
A co chciałbyś pić?
RYSZARD
Chciałbym dobre wino pić,
a po nim smacznie śnić.
Dobre wino pić!
Na frasunek
dobry trunek
i piosnka wesoła!
MARIA
Dobre wino
jest dla ludzi.
Ale kto go dużo pije
i piosnkę fałszuje,
ten strasznie marudzi
I Pana Boga
niepotrzebnie budzi!
MAREK
Moi drodzy!
Dość tego gadania!
Skończyła się pora
kolędowania!
Zaczęła się pora
wesołego śpiewania!
Przestają tańczyć.
MARIA
Ten kto śpiewa
ten nie grzeszy.
Wspólnie zaśpiewamy,
bo przecież na świat
się nie gniewamy.
JADWIGA
Zaśpiewamy to,
co dobrze znamy.
Zabawie wspólnej się oddamy.
JERZY
Ale co my śpiewać chcemy?
MAREK
Niech pomyślę!
JERZY
Ale nie za długo!
Chwila ciszy.
MAREK
Zaśpiewamy to, co
dobrze znamy!
„Choć biedy dni”?
MARIA
Świetnie!
RYSZARD
Może być!
JADWIGA
No, to śpiewajmy!
My, teatralne włóczęgi
bogatym się nie dajmy!
JERZY
Ale ja nie znam
tej piosenki.
MAREK
Czasu nie miałeś
aby się nauczyć,
bo wciąż nam
dyrektorowałeś.
JERZY
Jestem dyrektorem byłym
i niech tak pozostanie!
Więc śpiewajcie,
lekcję śpiewu mi dajcie!
Wszyscy, oprócz Jerzego śpiewają:
Choć biedy dni i choć pusty nasz trzos,
Wierzymy, że wnet poprawi się los.
Bo do nas, młodych włóczęgów
cały należy szeroki świat,
a każdy spotkany łazik,
byle morowy, zawsze nam brat.
Więc bywaj zdrów, wyruszamy znów,
spotkamy się tam, gdzie zachodzi nów.
I jasne dni płyną jak młody las.
I tam, gdzie my, tam radośnie mknie czas.
Bo do nas…
JERZY(oklaskując)
Brawo! Brawo!
Podoba mi się ta piosenka!
Jest lekka jak
przed ślubem panienka!
Czyja to piosenka?
MAREK
Panie dyrektorze,
to ze śpiewnika
Uniwersytetów Ludowych.
JERZY
Daj spokój z tym
dyrektorowaniem!
Urodziłem się przecież
aktorem, nie dyrektorem
i niech tak pozostanie!
MAREK
Nie mamy teatru.
Nie mamy pieniędzy,
ale mamy czas
i każdy z nas
może robić to,
co mu w duszy gra!
MARIA
Byle tylko nie
obrażać Pana Boga!
Choć on miłosierny,
to frasuje go
ludzka chciwość
i ludzka głupota!
MAREK
Jezusik –
Król Ubogich
My jego poddani
– jesteśmy mu oddani
nie z przymusu
i bez złości,
lecz z miłości!
MARIA
Tak! On jest
naszym Królem!
I takim pozostanie,
Urodził się
wśród zwierząt
i na sianie!
Urodził się nie
dla bogatych,
lecz dla biednych,
dla skrzywdzonych,
dla porzuconych!
MAREK
I dla zwierząt
– naszych braci.
Od nich trzeba się uczyć:
miłości,
wierności,
lojalności!
Od nich trzeba się uczyć
istnienia w radości!
MARIA
Pięknie mówisz
drogi Marku!
Bóg się cieszy!
Diabeł spieszy,
by na targu próżności,
tam, gdzie za grosz
nie ma pobożności
ludzką duszę kupić!
MAREK
Noc przychodzi,
zaraz będziemy się rozchodzić.
Więc zaśpiewajmy
„Już zabawa się skończyła”!
JERZY
Tę piosenkę
dobrze znam i
chętnie z wami zaśpiewam!
Wszyscy śpiewają:
Już zabawa się skończyła,
Już do domu wracać czas. (do widowni)
Tak nam dobrze z wami było-
Radość dzielić pośród was.
Do widzenia, do widzenia
do miłego zobaczenia.
Do widzenia, do widzenia-
może znów spotkamy się!
Do widzenia, do widzenia-
może znów spotkamy się!
Podrygują w takt muzyki.
GŁOS z widowni
My też chcemy śpiewać!
I zaśpiewamy z wami!
MAREK
Pięknie zapraszamy!
Aktorzy z widownią śpiewają
Już zabawa się skończyła
Już do domu wracać czas…
Kończą śpiewać i znikają ze sceny zabierając swoje stroje.
KONIEC
Jan Stępień
Obraz wyróżniający i inne ilustracje: zdjęcia z Facebooka Jana Stępnia