Czy Szczyt Przyszłości może pomóc złagodzić konflikty? / Will Worley

0
37

Doradcy polityczni wątpią, czy propozycje ONZ dotyczące budowania pokoju przyniosą jakiekolwiek efekty w praktyce, ale nowe pomysły są bardzo potrzebne.

Gdy dyplomaci pod koniec tego miesiąca zbiorą się w Nowym Jorku na inauguracyjnym Szczycie Przyszłości ONZ – zapowiadanym jako jedyna w pokoleniu okazja do naprawy nieudolnego globalnego zarządzania – w centrum uwagi znajdą się wojny, które stanowią źródło większości potrzeb humanitarnych na świecie.
Gwałtowne konflikty są  przyczyną masowych zgonów, przesiedleń i zniszczeń – od Gazy po Sudan, od Ukrainy po Mjanmę, od Demokratycznej Republiki Konga po Kolumbię – dlatego pilnie potrzeba nowych pomysłów i impulsu, aby zmniejszyć ich skutki.
Według Uppsala Conflict Data Programme rok 2022 był  najbardziej śmiercionośnym rokiem dla cywilów od czasu ludobójstwa w Rwandzie w 1994 r. Biorąc pod uwagę wydarzenia w Strefie Gazy i Sudanie, liczby za ten rok mogą być jeszcze gorsze.
Centralnym punktem dyskusji na szczycie w Nowym Jorku nad przyjęciem Paktu na rzecz Przyszłości będą propozycje zawarte w  Nowej Agendzie Pokojowej (NAFP), czyli zalecenia ONZ dotyczące reformy wielostronnych wysiłków na rzecz pokoju i bezpieczeństwa w celu sprostania skali współczesnych wyzwań.
Opublikowany w lipcu 2023 r. NAFP to szeroki zestaw propozycji, od dobrze znanych ambicji, takich jak wyeliminowanie broni jądrowej, po nowsze środki, takie jak reforma architektury budowania pokoju ONZ. Stanowi część Wspólnej  Agendy, szerszego zestawu streszczeń polityki w programie szczytu, którego zadaniem jest dostosowanie multilateralizmu do XXI wieku.
Jednak dokument ten spotkał się ze sceptycyzmem ze strony budowniczych pokoju i ekspertów ds. polityki bezpieczeństwa, z którymi przeprowadził wywiad The New Humanitarian. Twierdzą oni, że „Nowa” agenda powtarza stare idee, nie ma planów wdrożenia i niewłaściwie podkreśla rozwiązania kierowane przez państwo.

W najlepszym razie mieszane recenzje

Skupienie się na NAFP zaniepokoiło niektórych obserwatorów ONZ, którzy krytykują program za brak oryginalności i twierdzą, że powstał on z powodu braku lepszych pomysłów, bez uwzględnienia potrzeb lokalnych społeczności, a nawet rządów.
„To była raczej próba zaznaczenia swojej roli ze strony ONZ” – powiedziała Marina Kumskova, starsza doradczyni w Globalnym Partnerstwie na rzecz Zapobiegania Konfliktom Zbrojnym (GPPAC), sieci organizacji społeczeństwa obywatelskiego skupiającej się na zapobieganiu konfliktom i budowaniu pokoju, która  wzięła udział w procesie konsultacji NAFP.
Kaltumi Abdulazeez, dyrektor wykonawcza organizacji Ladies Empowerment Goals and Support Initiative (LEGASI) w północno-zachodnim stanie Kaduna w Nigerii, powiedziała, że ​​po raz pierwszy zetknęła się z wieloma pomysłami zawartymi w „nowej” Agendzie na rzecz Pokoju w  oryginalnym raporcie z 1992 r. opublikowanym przez ówczesnego Sekretarza Generalnego Butrosa Butrosa-Ghaliego.
„Wdrażanie pozostaje problemem” – powiedziała The New Humanitarian. „Jesteśmy tak przyzwyczajeni do systemu, który jest zainteresowany jedynie tworzeniem raportów, a nie wpływaniem na życie samych ludzi”.
Podobnie jak Kumskova i Abdulazeez, Eugene Chen, starszy pracownik naukowy w Centrum Współpracy Międzynarodowej Uniwersytetu Nowojorskiego, miał wątpliwości co do sposobu, w jaki opracowano NAFP. Przemawiając podczas panelu w lipcu, powiedział, że dokumentowi brakuje spójności, ponieważ został „oddany” różnym agencjom ONZ, zamiast zostać spisanym przez biuro Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa. „Każdy departament wziął aspekty istotne dla siebie” — powiedział Chen.
Jak powiedziała Kumskova, wkład społeczeństwa obywatelskiego pochodził od „najbliższych przyjaciół” tych agencji i „wcale nie był to proces inkluzywny i partycypacyjny”, dodając, że swoje ograniczone zasoby przeznaczyła na współpracę z NAFP tylko dlatego, że zmusili ją do tego darczyńcy.
Powiedziała The New Humanitarian, że skrytykuje agendę za „bycie procesem, który nigdzie nie prowadzi”, ale darczyńcy powiedzieli jej, że „to sposób na wprowadzenie innowacyjnych pomysłów” do dyskusji. „To jest pozytywna strona, którą ludzie w tym widzieli… [ale] mam bardzo mało pozytywnych rzeczy do powiedzenia” – dodała.
Jednakże NAFP nie jest powszechnie nielubianą partią.
Fred Carver, dyrektor zarządzający firmy konsultingowej Strategy for Humanity, nazwał to „jednym z najmocniejszych punktów dotychczasowych procesów konsultacyjnych Sekretarza Generalnego [w sprawie reformy ONZ]” i „sprytnym ujęciem” tego, do czego służy ONZ i co może zrobić.
„Podkreśla, że ​​sednem pracy ONZ są wzajemne powiązania między państwami i mechanizmy, jakie ONZ zapewnia, aby łagodzić napięcia między państwami zanim przerodzą się w konflikty” – dodał, przemawiając na tym samym panelu co Chen w lipcu.
Jednak nawet Carver przyznał, że bezpośredni wpływ NAFP na łagodzenie konfliktów będzie prawdopodobnie ograniczony, choć dodał, że może on przyspieszyć realizację niektórych wcześniejszych propozycji, takich jak delegowanie misji pokojowych ONZ w Afryce do Unii Afrykańskiej.
Wyzwanie radzenia sobie z najgorszymi skutkami wojen – nie mówiąc już o ich rozwiązywaniu – zostało zademonstrowane przez kryzys  legitymizacji, którego doświadczyły tradycyjne środki pokojowe, odzwierciedlone w kontrowersyjnych wycofaniach w Mali i DR Konga. Jednak apetyt na środki pokojowe wzrasta gdzie indziej, ponieważ inne konflikty eskalują, zwłaszcza w  Sudanie i na Haiti, gdzie rozmieszczenie kenijskich funkcjonariuszy policji miało  podobno ograniczony wpływ na przemoc gangów.
NAFP przyjmuje refleksyjny ton w odniesieniu do sił pokojowych ONZ, odnosząc się do nich jako do „niezbędnej części dyplomatycznego zestawu narzędzi”, który „pozostanie centralnym elementem” międzynarodowych odpowiedzi na niepewność, jednocześnie zauważając „lukę” między mandatami operacyjnymi a tym, co mogą one zapewnić. Wzywa do „poważnej i szerokiej refleksji” nad mandatami i strategiami wyjścia, wśród innych środków.

Kwestia suwerenności

Przynajmniej niektóre aspekty NAFP wywołały dyskusję.
W szczególności nacisk agendy na krajowe strategie zapobiegania przemocy zyskuje podobno popularność wśród dyplomatów. A termin szczytu jest z pewnością pomocny:  architektura budowania pokoju ONZ ma zostać poddana przeglądowi w przyszłym roku.
Jak zauważył Richard Gowan, dyrektor ONZ w International Crisis Group, „państwa członkowskie zdają się skłaniać ku temu, aby organizacja w większym stopniu skupiała się na strategiach bezpieczeństwa opartych na rozwoju i okazywaniu szacunku suwerennym prerogatywom państw”.
Kontrowersyjnym aspektem programu, popieranym przez przedstawicieli rządu, jest także skupienie się na suwerenności i przyznaniu państwom większej władzy w przyszłych procesach budowania pokoju.
„Jeśli chodzi o wojny domowe i niektóre z głównych konfliktów, które trafiają na pierwsze strony gazet, [NAFP] wydaje się być dość nieudolne” — powiedział Kim Jolliffe, ekspert ds. konfliktów i polityki Myanmaru. „Wszystko, co dotyczy kwestii pokoju i konfliktów, musi uwzględniać międzynarodowy system państw, który jest częścią problemu większości indywidualnych konfliktów zbrojnych toczących się obecnie”.
Dla Jolliffe’a „nacisk na własność narodową, co zasadniczo oznacza po prostu kontrolę państwa nad procesem, czyni go całkowicie nieudolnym dla kraju takiego jak Myanmar”, gdzie „polityka jest kwestionowana”. Kraj cierpi z powodu zaciekłego konfliktu między juntą wojskową, która nielegalnie przejęła władzę, ale nazywa siebie Radą Administracji Państwowej (SAC), a skleconym sojuszem etnicznych grup zbrojnych i organizacji, które świadczą usługi państwowe na kontrolowanym przez siebie terytorium i uważają, że SAC nie ma żadnej legitymacji. Delikatna sytuacja polityczna utrudniła dostarczanie pomocy do kraju,  w tym nowatorskich propozycji rozwiązywania  napięć między grupami.
Nawet gdy państwo jest funkcjonalne, priorytetowe traktowanie tylko jednego podmiotu konfliktu jest problematyczne, jeśli prowadzi ono wojnę z ludźmi na swoim terytorium lub prowadzi nielegalną okupację, apartheid lub ludobójstwo, powiedział Jolliffe. Nie wymienił Izraela, ale kraj ten stawił czoła tym oskarżeniom w związku z brutalną kampanią w Strefie Gazy, w której zginęło ponad 40 000 osób.
Wspomniał również o Sudanie, gdzie Sudańskie Siły Zbrojne walczą z paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia. Pomimo międzynarodowego wsparcia „żadne z nich nie ma żadnej legitymacji… ale wyrządzają ogromne szkody, bez żadnej poważnej dyskusji o tym, co robią, jaki jest ich plan ponownego zjednoczenia kraju lub cokolwiek w tym stylu”, dodał.
„Jak to możliwe, że ta agenda poprzedza własność narodową i mówi tak bezpośrednio o państwowym przywództwie w tych sprawach” – zapytał Jolliffe. „Uważam, że to po prostu śmieszne”.
Lepiej byłoby, gdyby ONZ przyznała – jak już prywatnie robi część pracowników ONZ w terenie – że nie może wiele zdziałać w przypadku konfliktów wewnątrzpaństwowych lub „w przypadkach, w których występuje niejasne uznawanie państw” – dodał.
NAFP nie jest w zgodzie z sektorem budowania pokoju, który teraz uznaje, że „nie można po prostu budować państwa, jeśli chce się budować pokój”, podsumował Jolliffe. „Agenda na rzecz Pokoju wydaje się być nieco w tyle w tym względzie”.

Porozmawiaj z miejscowymi

Jeśli specjaliści od budowania pokoju, z którymi rozmawiał The New Humanitarian, mieliby udzielić jakiejś rady, to powiedzieliby, że proces reformy wysiłków ONZ na rzecz pokoju i bezpieczeństwa musi opierać się na większej współpracy z lokalnymi grupami w miejscach konfliktu, aby osiągnąć jakiś konkretny efekt.
W Syrii, „bardzo skomplikowanym kraju, jak wiele wojen domowych”, nie spodziewano się, że agenda będzie miała jakiekolwiek znaczenie, według Zaidouna Zobiego, eksperta ds. zarządzania i budowania pokoju z tego kraju. „Nie sądzę, aby Syria była w stanie zwrócić uwagę na cokolwiek, co pochodzi z liberalnego lub zachodniego poglądu na budowanie pokoju. Ludzie mają tendencję do myślenia: „rozwiążmy nasze własne problemy, nikt nas dobrze nie rozumie. Pod koniec dnia supermocarstwa po prostu dbają o swoje własne interesy, a my jesteśmy po prostu zaniedbywani”.
Pojawiły się również pytania o to, jak NAFP będzie stosowane w Afryce, która „dominuje w programie [Rady Bezpieczeństwa ONZ], ale nie ma żadnej przestrzeni decyzyjnej… czy [nowy program] jest tylko narzędziem politycznym dla języka i pozornie czymś robiącym?” zapytał Nqobile Moyo, przewodniczący Młodzieży, Pokoju i Bezpieczeństwa Grupy Roboczej GPPAC. „Z perspektywy wpływu, jeśli chodzi o dotknięte społeczności lub sam kontynent, nie zapuszcza korzeni” – dodał.
Moyo powiedział, że NAFP nie ma programu wsparcia finansowego, co sprawia, że ​​nie jest jasne, w jaki sposób wsparcie faktycznie trafia z kręgów ONZ wysokiego szczebla do lokalnych społeczności. Komunikacja programu, w tym jego tłumaczenie, było „bardzo dużym wyzwaniem”, powiedział. „Dopóki nie ma wiedzy o samym programie, jego wdrożenie lub wpływ stają się niemal nieistotne”.
W Nigerii Abdulazeez odpowiedziała stanowczym „nie” na pytanie, czy NAFP może coś zmienić w jej pracy, która obejmuje bezpośrednie zaangażowanie w działania na rzecz budowania pokoju w społecznościach. „Jesteśmy tak przyzwyczajeni do tego, że system tworzy raporty i nie [jest] zainteresowany życiem samych ludzi” – powiedziała. „Kogo obchodzą lokalne organizacje?”
Abdulazeez przytoczyła brak autentycznego udziału kobiet i lokalnych budowniczych pokoju w rozwiązywaniu konfliktów i powiedziała, że ​​elastyczne granty zrobiłyby największą różnicę w jej pracy w LEGASI – apel powtarzany wielokrotnie przez organizacje społeczeństwa obywatelskiego na całym świecie. Wiele grup czuje się skrępowanych ograniczeniami darczyńców w zakresie finansowania, ale darczyńcy twierdzą, że muszą zachować ścisłą kontrolę finansową ze względów rozliczalności.
„Ktoś na Globalnej Północy mówi ci wszystko, co powinieneś zrobić na Globalnym Południu, nawet jeśli nie pasuje to do twojej rzeczywistości ani kontekstu. Potrzebujemy, aby ludzie zaczęli oduczać się niektórych z tych biurokracji, jeśli chcemy zobaczyć zmianę, o której mówimy i potrzebę programu na rzecz pokoju”.
Kilkoro innych podkreśliło znaczenie bardziej oddolnego i kierowanego przez kobiety podejścia do działań na rzecz pokoju.
Jednak Sarah-Derval Ephosi Lifanda, dyrektor generalna Hope of Africa w Buea, w południowo-zachodnim Kamerunie, przyjęła bardziej optymistyczny ton w odniesieniu do potencjału NAFP — z zastrzeżeniem, że program ten musi zostać odpowiednio wdrożony i skoordynowany.
Lifanda uważa, że ​​zawarte w programie zalecenia dotyczące działań zapobiegawczych, bazujących na wczesnych sygnałach ostrzegawczych konfliktu, mogły zapobiec wybuchowi konfliktu w Kamerunie, gdzie anglojęzyczni separatyści próbują oderwać się od państwa francuskojęzycznego.
Przez długi czas w Kamerunie „ludzie narzekali”, powiedziała. „Kryzys wybuchł w czasie zamieszek, protestów – to był moment, w którym ONZ powinna była wkroczyć”, dodała Lifanda, umieszczając idealny czas na międzynarodową mediację w celu zidentyfikowania skarg i zaproponowania rozwiązań kompromisowych na koniec 2018 r. „Gdyby [ONZ] wkroczyła wcześniej, nie byłoby takiego poziomu przemocy”.
Jednak pomimo jej sympatii dla międzynarodowych interwencji dyplomatycznych mających na celu zapobieganie konfliktom, Lifanda ostrzegła, że ​​wysiłki te muszą być umiejscowione w kontekście: „Strażnicy tradycyjnej kultury nie mogą czuć, że tracą swoją władzę… [i muszą] zaakceptować i wziąć na siebie wszelkie zasady lub zalecenia, które im przedstawiamy”.
To zdanie było zgodne z poglądami Abdulazeeza na temat sposobu prowadzenia programów: „Ktoś na Globalnej Północy mówi wam wszystko, co powinniście robić na Globalnym Południu, mimo że nie pasuje to do waszej rzeczywistości ani kontekstu”.
„Jeśli chcemy zobaczyć zmiany, o których mówimy i potrzebę pokoju, musimy sprawić, by ludzie zaczęli się oduczać części tych biurokracji” – dodała.
Abdulazeez stwierdził, że próby rozwiązania konfliktów są raczej kwestią dyplomacji transakcyjnej i że wspólne interesy narodów o nierównej sile „nie są rzeczywistością”.
„Dlaczego pierwszy nie zadziałał?” – zapytała, odnosząc się do wysiłków z 1992 r. pod rządami Boutrosa-Ghaliego. „Co sprawia, że ​​myślimy, że ten drugi zadziała, jeśli nadal będziemy stosować tę samą strategię, biurokrację, podejście i interesariuszy z pierwszego świata?”
To czarno-białe zdjęcie Willa Worleya. Na zdjęciu ma na sobie koszulę z guzikami i uśmiecha się do kamery, nie pokazując zębów.
Will Worley
Reporter i redaktor działu polityki

Redakcja: Irwin Loy i Andrew Gully.

Powyższy artykuł okazał się pierwotnie na stronie The New Humanitarian

The New Humanitarian relacjonuje wydarzenia z serca konfliktów i katastrof, o których niewiele innych mediów pisze. Jesteśmy podekscytowani, gdy nasza praca może dotrzeć do nowych odbiorców. Więc śmiało, kradnij nasze rzeczy. Większość artykułów można bezpłatnie przedrukować na podstawie licencji Creative Commons (CC BY-NC-ND 4.0).

Link do artykułu: https://www.thenewhumanitarian.org/analysis/2024/09/16/can-un-summit-for-future-help-alleviate-conflict

Szczyt Przyszłości to wydarzenie na wysokim szczeblu, podczas którego przywódcy świata spotykają się w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, aby wypracować nowy międzynarodowy konsensus w sprawie sposobów tworzenia lepszej teraźniejszości i zabezpieczania przyszłości.
Ta jedyna w swoim rodzaju okazja jest momentem, by odbudować nadszarpnięte zaufanie i pokazać, że współpraca międzynarodowa może skutecznie stawić czoła zarówno obecnym wyzwaniom, jak i tym, które pojawiły się w ostatnich latach lub mogą dopiero nadejść.
Celem Szczytu jest dwojakie działanie: przyspieszenie działań mających na celu wypełnienie naszych obecnych zobowiązań międzynarodowych i podjęcie konkretnych kroków w odpowiedzi na pojawiające się wyzwania i szanse.
Zostanie to osiągnięte poprzez zorientowany na działania dokument wynikowy znany jako Pakt na rzecz przyszłości . Oczekuje się, że na otwarciu Szczytu światowi przywódcy przyjmą Pakt, który będzie obejmował Globalny Pakt Cyfrowy i Deklarację na temat przyszłych pokoleń jako załączniki.