„Poznałem ciebie”. Z prac nad musicalem „Życie za życiem” / Piotr Kotlarz

0
327

Pomysł stworzenia musicalu na bazie mojego libretta „Życie za życiem” pojawił się dwa lub trzy lata po wystawieniu przedstawienia teatru tańca. Uznałem, że formuła musicalu umożliwi mi przekazanie jeszcze większej ilości emocji, a także dotarcie do znacznie większej liczby ewentualnych odbiorców. 

Utworzenie wstępnej wersji scenariusza było zabiegiem dość prostym, wystarczyło tylko nieco wzbogacić scenariusz do wystawionego już w 2011 roku przedstawienia teatru tańca. Później jednak zaczęły się schody. Na przykład kwestia tekstów piosenek, a te przecież trzeba było utworzyć dla solistów, duetów, a także dla chórów, mało tego muszą one nieść akcję, uznałem też, że powinny móc być wykonywane niezależnie od musicalu. Wprawdzie wcześniej napisałem teksty do kilku piosenek, powstała do nich muzyka, ale uważałem, że to zbyt mało, by samemu podjąć się takiego wyzwania. Zacząłem poszukiwania, rozmawiałem z wieloma osobami, nawet z obiektywnie biorąc najwybitniejszymi autorami tekstów piosenek w Polsce.  Niestety bezskutecznie. Usłyszałem o braku czasu, pisaniu tylko dla wybranych wykonawców i zespołów. Zostałem sam…, na szczęście już w trakcie poszukiwania innych autorów wciąż próbowałem swych sił. Pisałem piosenki do różnych scen, a także inne, nie związane z musicalem. Uczyłem się. Napisałem ponad pięćdziesiąt różnych tekstów i wydałem je drukiem. To ważne, uświadomiono mi bowiem, że ważna jest kwestia autorskich praw majątkowych i to już od samego początku. Mało tego, szybko przekonałem się, że uczyniłem słusznie, gdyż wkrótce po wydaniu tamtego tomiku spotkałem się z próbą kradzieży jednego z wydrukowanych w nim tekstów. Niepotrzebne spory, wnioski do prokuratury, przesłuchania na policji… strata czasu.  Teksty powstały, uważałem, że to tylko ich pierwsza wersja, że poprawię je w pracy z kompozytorem… tworzenie musicalu, to przecież praca zespołowa, wymaga współpracy wielu twórców.

Kolejnym etapem było poszukiwanie kompozytora. Co ważne, jeszcze pracując nad tekstami usłyszałem w jednej z radiowych audycji wywiad z panem Jackiem Cyganem. Został zapytany przez prowadzącą wywiad dziennikarkę o to, jaki jest koszt napisania tekstu piosenki. Odpowiedź mnie zaskoczyła, po przemyśleniu jednak wydała się oczywista. Pan Jacek Cygan za napisanie tekstu piosenki nie bierze honorarium. To kwestia zawodowego ryzyka, jeśli piosenka okaże się nośna, jeśli odniesie sukces, to przyniesie wpływy w postaci tantiem, wynikających z praw autorskich. Podobne zasady dotyczą i innych twórców (w tym wypadku np. kompozytora). Bo i rzeczywiście, jak wycenić taką pracę i komu w wypadku zapłaty za tekst miałyby przysługiwać prawa autorskie. Piosenka może odnieść sukces i wówczas również ogromne pieniądze, również spadkobiercom autora, aż 70 lat po śmierci ostatniego z nich (podobno Henryk Jabłoński za muzykę do piosenki „Siwy włos” do tekstu Kazimierza Winklera wybudował willę w Gdańsku Wrzeszczu), w wypadku klęski, a te oczywiście są znacznie częstsze, oczywiście zysków nie będzie.

Pierwszym kompozytorem, który podjął się utworzenia muzyki do moich tekstów był Piotr Jan Ulatowski. Spisywaliśmy umowy, powstawały tzw. prymki, Piotr grał skomponowane melodie na fortepianie, nucił teksty. Niestety, z wielu powodów nasza współpraca nie układała się.

Poznałem kolejnego kompozytora, pana Dariusza Wojciechowskiego. Powstała jedna piosenka, później kolejne. Podobały mi się, mój osąd nie był jednak obiektywny. Zawsze decyduje publiczność. Uznałem, że dobrym pomysłem będzie zorganizowanie koncertu z okazji kolejnej rocznicy NSZZ „Solidarność”. Scenariusz, a więc i piosenki odnosiły się przecież do wydarzeń Wiosny i Jesieni Ludów, a więc i wydarzeń w Polsce lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, wystarczy tylko jakoś je opowiedzieć. 

Koncert okazał się ogromnym wyzwaniem, mało tego po raz pierwszy dotknął mnie (mój projekt) COVID. Koncert miał miejsc w sierpniu 2020 roku, w samym centrum epidemii. Fundacja Kultury „WOBEC”, która była formalnym organizatorem koncertu sprzedała tylko trzy bilety. Na szczęście, koncert – wzbogacony o wspaniałą wystawę malarstwa – odbył się, gdyż przybyło nań około stu zaproszonych gości. Pierwsze dziesięć piosenek do musicalu mogłem skonfrontować z publicznością, zdobyłem też kolejne doświadczenia organizacyjne. 

Piosenki zostały przyjęte przez publiczność bardzo dobrze. Później jednak odsłuchując je wielokrotnie zacząłem dostrzegać w nich wiele wad. Uważam za konieczne dokonanie pewnych poprawek w tekstach, myślę też o kompozycji, ewentualnie tylko aranżacji. Choć pracę pana Dariusza Wojciechowskiego i jego córki Jagody Wojciechowskiej uważam za bardzo cenną i wartą wykorzystania, to jednak uważam też, że praca nad tak wielkim dziełem jak musical wymaga znacznie szerszej współpracy, poszukiwań… 

Pojawia się też kwestia wykonawców, innych artystów… Tych powoli dobieram. Pomógł mi w tym kolejny koncert w 2021 roku, znów z okazji „Solidarności” i znów z powodu COVID, ale też i wojny polsko-polskiej” zakończony – mimo sukcesu artystycznego – wielką klęską finansową. Z pierwszej wybrnąłem (choć jeszcze nie w pełni) poświęcając resztkę swoich oszczędności oraz pieniądze z nagrody jaką dostałem od Ministra Kultury (za moją inną działalność), koszty drugiej imprezy wciąż spłacam. 

Nie przeszkadza mi to jednak w dalszej pracy nad musicalem. Wciąż poprawiam scenariusz, teksty piosenek, z panią Anną Kontek pracujemy nad projektami scenografii, kostiumów. W międzyczasie dwukrotnie zmieniłem koncepcję miejsca prapremiery… przesuwam jej czas. To długa droga, ale myślę, że warta zachodu.

Poniżej jedna z piosenek do musicalu zaprezentowana w czasie koncertu w Akademii Muzycznej w 2020 roku. Moim zdaniem tak tekst, jak i muzyka, może tylko aranżacja, wymagają jeszcze wiele pracy. Pewien nastrój, kierunek poszukiwań jest jednak ciekawy. 

Cóż, czeka nas jeszcze wiele pracy.

                                        Piotr Kotlarz