Poziom dziennikarstwa

0
698

 

Poziom dziennikarstwa

Jestem nałogowym czytelnikiem, czytam od dziecka, pochłaniałem setki, tysiące książek. Dopiero w wieku dziewiętnastu lat uświadomiłem sobie ten nałóg, na szczęście jednak dla swego intelektualnego rozwoju nie podjąłem wysiłku w tym celu, by się z niego wyzwolić lecz postanowiłem swoje czytelnictwo nieco uporządkować. Od początku zacząłem czytać wszystkich klasyków literatury, czytając nie tylko ich dzieła, ale również ich biografie, książki o ich twórczości… Porządkowałem też swą wiedzę w różnych dziedzinach. Oczywiście czytałem też prasą. Czytałem zresztą wszystko…  napisy na płotach, nawet napisy w toaletach. Nałóg to nałóg. Od tego nie da się uciec. Również gazety… pochłaniałem tysiące artykułów. Na szczęście w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych …, do końca pierwszej dekady XXI wieku prasa polska była na wysokim poziomie. W pierwszym dziesięcioleciu tego wieku szczególnie lubiłem lubiłem „Wyborczą”. W gazecie tej często mogłem znaleźć artykuły na tematy historyczne, o prehistorii… ekologii.

Mogłem… nie mogę. Użyłem tu czasu przeszłego. To już przeszłość. Dziś gazeta ta zajmuje się prawie wyłącznie polityką, stała się trybuną jednej z opcji politycznych. To i tak lepiej niż inne tytuły. Te poszły w kierunku „pudelkizacji”, w nich pierwsze miejsce zajmują informacje o celebrytach, sensacje łóżkowe… nawet kwestie polityczne podejmowane są głównie w tym aspekcie. Pogoń za czytelnikiem, poziom za zyskiem doprowadza do tego, że poziom dzisiejszej prasy i portali internetowych obniża się w tempie wręcz lawinowym. Właściciele różnych tytułów czasopism, portali internetowych uznali, że trzeba dostosować się do poziomu ich czytelników. Czy naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, że właśnie w ten sposób poziom ten dopiero kształtują.

Dziś doszło do tego, że przeglądając kilka portali internetowych z trudem znajduję interesujący mnie artykuł, a i ten często jest zbyt powierzchowny i ten muszę szybko wzbogacać dalszą kwerendą w Internecie. Na szczęście dziś dzięki niemu dostęp do informacji jest stosunkowo łatwy.

Do napisania tego materiału skłoniło mnie zdjęcie i jego opis w jednym z popularnych portali Internetowych, w Wirtualnej Polsce. Dotyczy ono jednego z polityków z dziś rządzącej w Polsce partii. Redakcja tego portalu uznała zapewne, że zamieszczając je zyska czytelników, wzrosną kliknięcia, dochody z reklamy. Polityk, kwestie obyczajowe – sensacja. Cóż z tego, że już na pierwszy rzut oka widać kłamstwo, fotomontaż? Cóż z tego, że w ten sposób wyrządza się komuś krzywdę? Liczy się zysk. Tylko zysk.

Przedstawiony na zdjęciu polityk jest członkiem partii mi obcej, ale przecież obiektem tego typu praktyk może zostać każdy z nas. To my wówczas będziemy bezsilni. Nie będziemy w stanie obronić się przed atakiem, gdyż przeciwko nam staną tłumy dobrze opłacanych prawników… udowodnią, że tylko kogoś cytowali…, że nie zdawali sobie sprawy. Jak udowodnić komuś, że przecież musiał wiedzieć, że prezentowane zdjęcie jest fotomontażem, że widać to tzw. gołym okiem. Oni tego nie widzieli. Nie chcieli widzieć. Czytelnik wybrał z tysięcy informacji, które otrzymujemy właśnie tę…

Jak się przed tym obronić? Myślę, że droga jest tylko jedna… Należy takie portale ignorować, pomijać. Nie wdawać się z nimi w polemikę. Prędzej, czy później znajdą się w sytuacji redakcji „Wyborczej”, która z roku na rok traci czytelników. Nie życzę redakcji wspomnianego portalu ani „Wyborczej” niczego złego. Przeciwnie chciałbym by dalej się rozwijały… przecież jestem nałogowym czytelnikiem, nie mogę życzyć niczego złego swoim dilerom…, uważam jednak, że drogą do tego by nie tracili oni swych klientów jest podnoszenie poziomu ich wydawnictw, a nie ich „pudelkizacja”.

Piotr Kotlarz