[Pod koniec XX wieku podjąłem trudne wyzwanie. Wówczas już, po prawie dwudziestoletniej pracy w charakterze nauczyciela historii, miałem (tak mi się wówczas wydawało) dość dużą wiedzę w tej dziedzinie i postanowiłem spróbować ją w jakiejś mierze uporządkować. Wiedziałem już wtedy, że w żaden sposób nie pomoże mi w tym metodologia marksistowska, że będę musiał stworzyć własną. Sądziłem jednak (jak się okazało błędnie), że pomoże mi w tym dotychczasowa wiedza historyczna, że wystarczy tylko w nowy sposób uporządkować znane już fakty.
W ten sposób doszło do powstania niewielkiego eseju: Dostrzec sens dziejów”. Pracy, w której przyjrzałem się dotychczasowym historiozofiom i przedstawiłem wstępny zarys własnej. Byłem dość dumny z tej niewielkiej książki, tym bardziej, że na jej okładce swą opinię zgodziła się zamieścić prof. Maria Szyszkowska, filozof, którą bardzo ceniłem i od której wiele się wcześniej nauczyłem, a prof. Andrzej Piskozub zdecydował się wydać ją w serii „Nauki o cywilizacji”, którą prowadził na Uniwersytecie Gdańskim.
Wiele postawionych w tej pracy hipotez potwierdzały moje dalsze studia (np. teza o siłowym powstawaniu pierwszych państw, teoria ewolucji ustroju politycznego w ich historii), utwierdziłem się też w przekonaniu, że uproszczenia marksistowskie to zwykłe bzdury. Wiele postawionych hipotez wymagało jednak dopiero udowodnienia.
Z drugiej strony z czasem dowiadywałem się jak wciąż niewiele o naszej przeszłości wiemy. Jak wiele tylko hipotez braliśmy za pewne, ostateczne tezy. Od końca XX wieku badania naukowe znacznie przyśpieszyły. Wprawdzie w dużej mierze to tylko uboczny efekt poszukiwań nowych złóż, rozwoju gospodarki, ale z czasem odkrywamy coraz to nowe fakty, nasza wiedza wciąż rośnie.
Sięgając już do najnowszych źródeł zacząłem pisać „Narodziny cywilizacji”, później kolejną książkę „Początki państwowości”. Obie wydałem nawet w formie dość niedoskonałych e-booków na stronie Fundacji Kultury WOBEC, ale rok temu wycofałem je w celu dalszej nad nimi pracy. Wreszcie chcąc poszerzyć tę wiedzę zająłem się tylko jednym z zagadnień – kataklizmami (upadkami asteroid i wulkanizmem) w dziejach, które jak się okazuje miały na nie ogromny wpływ. Tym razem e-book wydałem w Wydawnictwie e-bookowo.pl.
Prace te wciąż poprawiam, pracuję nad nimi. Pewne ich fragmenty przedstawiam na łamach WOBEC. To trudne wyzwanie, trudniejsze tym bardziej, że wiele informacji wciąż ma charakter zaledwie szczątkowy, że nie prowadzimy nad nimi systematycznych, międzynarodowych badań. Szersze poznanie tych wydarzeń jest moim zdaniem konieczne. Potrzebne tak po to, by zrozumieć przyszłość, ale również w tym celu, by móc przyjąć pewne rozwiązania na przyszłość.
Dlaczego o tym piszę? Dziś na wielu portalach czytam, że jacyś durnie chcą wydawać – już wydają – ogromne środki na poszukiwanie „pozaziemskich cywilizacji”, śladów UFO. Wydaje mi się, że znacznie bardziej pożyteczne byłoby przekazanie tych środków na zbadanie przeszłości naszej planety i nas samych. Bez poznania, zrozumienia przeszłości nie sposób bowiem patrzeć w przyszłość.
Postanowiłem się dziś podzielić z czytelnikami tego portalu swoimi rozterkami, spróbować ukazać Państwu skalę wyzwania. Poniżej zamieszczam tylko dwa fragmenty odnoszące się do kilku wydarzeń – kilku z ostatnich kataklizmów jake dotknęły naszą planetę. Później było jeszcze kilka, myślę, że o nieco mniejszej skali… ale również wciąż niezbadanych.]
Asteroidy i wulkany
Od około 18000 lat temu zaczął się kolejny proces ocieplenia. Lodowce zaczęły się cofać. Były jeszcze ogromne i z tego powodu proces ten przebiegał bardzo powoli, zresztą nierównomiernie, gdyż przecinały go kolejne mniejsze nieco kataklizmy, wybuchy wulkanów, ale w skali tysięcy lat był już wyraźnie zauważalny. Na przykład, to około 12000 lat temu doszło do powstania Bałtyckiego Jeziora Lodowcowego. Utworzyło się ono z wód topniejącego lodowca. Zajmowało obszar dzisiejszego Bałtyku właściwego, a jego poziom był o ponad 20 m wyższy od ówczesnego poziomu oceanu. Nadmiar wód słodkich spływał prawdopodobnie w kierunku północno-wschodnim do Morza Białego. Przypuszcza się, że również na zachodzie mogło istnieć wąskie połączeni z Morzem Północnym.
Proces ocieplenia został powstrzymany w sposób nagły około 13000 lat temu. Nagle… to ważna informacja… pozwala bowiem wyeliminować niektóre hipotezy odnośnie przyczyn tej zmiany.
Na podstawie analizy rdzeni lodowych wykazano, że od około 13000 lat do 11000 lat temu doszło do kolejnego ochłodzenia klimatu. W tym okresie na Grenlandii temperatura spadła o 15 °C, a ogólny spadek temperatury wynosił od 5 do 7 °C. Mimo że średnia roczna temperatura w tym czasie osiągnęła wartość, jaka jest charakterystyczna dla okresów pełnego zlodowacenia, w tym czasie obserwuje się skrajny kontynentalizm klimatu z dużymi sezonowymi amplitudami temperatur.
Schyłkowy Würm, Dryas I (13000 – 11000 lat) dzieli się na dwa stadiały (Kresty i Ługi) rozdzielone oscylacją Raunis-Meiendorf.
Młodszy dryas – okres ekstremalnego ochłodzenia, który trwał ok. 1300 lat – rozpoczął się około 12,9 tys. lat temu. W tym czasie wykształciły się południowobałtyckie jeziora zaporowe, natomiast zanikło jezioro zaporowe na obszarze dzisiejszego Morza Północnego. Zespoły fauny i flory przesunęły się ku północy.
Nawrót klimatu glacjalnego spowodował ponowny awans lądolodów oraz lodowców górskich na całej Ziemi. W Alpach w tym czasie lodowce górskie i dendrytyczne uformowały sekwencje moren końcowych i recesyjnych stadium Egesen. W Irlandii oziębienie to zapisało się w transgresji lodowców fazy Nahanagan, na Wyspach Brytyjskich fazy Loch Lomond, natomiast lądolód skandynawski uformował w tym czasie potrójną sekwencję moren Salpausselkä I, II i III w południowej Finlandii. W tym czasie miały także miejsce transgresje lodowców górskich m.in. w: Pirenejach, Apeninach, Alpach Południowych, w Tybecie, chilijskich Andach i Tatrach. Ponieważ jednak bilans masy lodowców głównie jest determinowany temperaturą lata, a nie zimy, lodowce nie osiągnęły ponownie zasięgu, jakie miały podczas maksimum ostatniego zlodowacenia. W okresie tym doszło do powrotu tundry, ale skala ochłodzenia nie wystarczyła do ponownego pojawienia się lodowca, którego czoło zatrzymało się wówczas w Skandynawii.
Surowy, arktyczny klimat, zbliżony do istniejącego we współczesnej Grenlandii, nie sprzyjał rozwojowi roślin i zwierząt. Fauna i flora wód Jeziora Lodowcowego były bardzo ubogie, składały się głównie z gatunków słodkowodnych. W tym czasie kultura magdaleńska ewolu-owała w kierunku kultury środkowomagdaleńskiej – na południu przekroczyła Pireneje, na wschodzie dochodzi do Moraw i południowej Polski. Na Niżu doszło do wykształcenia się kultury creswellskie i hamburskiej.
Wśród badaczy pojawiło się kilka hipotez na temat przyczyn tak znacznego ochłodzenia. Jedna z nich, (zaproponowana przez R. G. Jonsona i B. T. McClure w 1976 roku (potem udoskonalana przez Walace’a Broeckera), wskazuje na fakt, że około 12000 lat temu (10000 lat p.n.e.) duża ilość słodkiej i zimnej wody z jeziora Agassiz przerwała barierę i wlała się do Atlantyku. Tam zderzyła się z ciepłym Prądem Zatokowym słonego oceanu. Ponieważ słona woda jest cięższa niż słodka, prąd zaczął opadać w głąb toni morskiej, nie docierając – jak wcześniej – do Europy Północnej. To wystarczyło, aby obniżyć temperaturę w Europie o kilka stopni. Istotnym aspektem sporu jest wniosek, że wymieniona masa 9500 km³ wody z jeziora Agassiz powinna była podnieść poziom mórz o 0,5 m i spowodować raptowne zatopienie delt, a śladów ich gwałtownego zatapiania nie udowodniono. Hipoteza ta pozostaje nieudowodniona, nie można jednak wykluczyć prawdopodobieństwa tego kataklizmu, mógł się on ponadto łączyć z innymi wydarzeniami z tego okresu.
Według innej hipotez, która pojawiła się już w drugiej połowie XX wieku, do zmian klimatycznych określanych mianem Młodszego Dryasu doszło w wyniku uderzenia w Ziemię ok. 10 tysięcy lat p.n.e. niewielkiej planetoidy.
Hipoteza komety (asteroudy, planetoidy?) – Ameryka Północna ok. 11.000 lat p.n.e.
Około 13.000 lat temu w Ameryce Północnej doszło do zagłady wielu gatunków ssaków (ok. 36 gatunków). Wymarły m.in. mamuty, mastodonty, koty szablozębne, wielkie leniwce, wszystkie koniowate, wielbłądy oraz gigantyczny niedźwiedź krótkopyski, a wraz z nimi prawdopodobnie kultura Clovis. W nauce pojawia się kilka hipotez dotyczących tej zagłady. Od działalności człowieka, przez choroby, do katastrofy geologicznej a nawet upadku meteorytu (lub komety). Obecnie dominuje koncepcja zagłady z kosmosu. Zdaniem grupy amerykańskich naukowców blisko 13.000 lat temu niewielkie ciało niebieskie, prawdopodobnie kometa, eksplodowało w Ameryce Północnej. Po katastrofie nie zachował się żaden krater, gdyż zdaniem naukowców miała ona miejsce na lodowcu pokrywającym wówczas północną część kontynentu albo w powietrzu[1]. Na jej ślad wpadli analizując osady z 20 miejsc w Ameryce Północnej. Znaleźli w nich tajemniczą warstwę zawierającą małe kule szkła i węgla, nanodiamenty i iryd. Jedynym wyjaśnieniem pochodzenia tych elementów jest właśnie eksplozja przybysza z kosmosu. Eksplozja miała wywołać straszliwe pożary, które przeszły przez prawie cały kontynent (świadczy o tym warstwa węgla drzewnego). Potem przyszło trwające tysiąc lat ochłodzenie klimatu. Zdaniem naukowców ofiarą katastrofy padli też ludzie, których populacja w tym okresie znacznie zmalała, co miało doprowadzić do nagłego końca kultury Clovis[2]. Poniżej przedstawiam relacje z kilku głośniejszych badań dotyczących tego wydarzenia.
Teorię uderzenia kosmicznego obiektu – np. komety podjął w 2007 roku zespół Richarda Firestone’a. Zdaniem badaczy dowodem tego impaktu są znalezione w warstwie datowanej na 12.900[3] lat mikrocząstki żelaza, krzemionki, irydu oraz nanodiamenty. Dyskusja nad teorią Firestone’a zdominowała spotkanie Amerykańskiej Unii Geofizycznej i innych zgromadzeń paleoarcheologów w 2007 i 2008 r. Jednak badania prowadzone w 2009 r. przez Todda Surovella z Uniwersytetu Wyoming nie powtórzyły ustaleń Firestone’a na siedmiu stanowiskach kultury Clovis, co osłabiło zainteresowanie tematem i postęp badań. Najnowsza publikacja w „Proceedings of the National Academy of Sciences” wykazuje jednak fałszywość wniosków z tamtych badań. Jest wiele czynników, które mogą zakłócić proces. Tam, gdzie Surovell nie znalazł sferul, my doszukaliśmy się setek, a nawet tysięcy – wyjaśniał prof. Malcolm LeCompte, współpracownik naukowy Elizabeth City State University.
Własne niezależne badanie na dwóch stanowiskach badanych wcześniej zarówno przez Firestone’a, jak i Surovella oraz jednym, na którym pracował tylko ten ostatni przeprowadził w 2008 r. Le Compte. Przy pobieraniu próbek korzystał z metody Firestone’a, którą udoskonalił. We wszystkich miejscach profesor znalazł sferule, które według niego przypominają małe czarne łożyska kulkowe o wzorzystej powierzchni, która powstała w wyniku szybkiego zastygnięcia płynnej postaci. Jego analiza potwierdziła, że sferule nie były kosmicznego pochodzenia, ale powstały z materiałów mineralnych pod wpływem potężnego uderzenia. Współpracujący z LeCompte’em archeolog Albert Goodyear z Uniwersytetu Karoliny Południowej poradził, żeby na stanowisku w Topper, gdzie znajdowały się odłamki powstałe przy produkcji kamiennych narzędzi kultury Clovis, najpierw pobrać próbki wokół artefaktów, a potem spod nich. To doprowadziło do przełomu w badaniach. Okazało się, że w ziemi pod artefaktami kultury Clovis było ok. 30 razy mniej sferul niż dookoła nich i w warstwie nad nimi. Oznacza to, że zadziałały jak tarcza, osłaniając spodnią warstwę przed napływem obcych cząsteczek. Le Compte uznał to odkrycie za krytyczne. Choć tajemnica ewentualnego uderzenia komety i jego wpływu na kulturę Clovis nie została rozwiązana, zdaniem Goodyeara to niezależne badanie wyjaśnia, dlaczego Surovell nie mógł powtórzyć ustaleń Firestone’a i czyni bardziej prawdopodobnym twierdzenie, że 12.900 lat temu, na granicy młodego dryasu doszło do potężnego uderzenia[4].
W książce „The Day the Earth Nearly Died” („Dzień, w którym Ziemia niemal umarła”) naukowcy D.S. Allen i J. B Delair przedstawiają liczne dowody na potwierdzenie teorii głoszącej, iż 13000 – 11500 lat temu doszło do serii niewyobrażalnych katastrof, które zmieniły oblicze ówczesnej Ziemi. Dla przykładu łańcuchy górskie takie jak: Himalaje, Andy i Alpy osiągnęły obecną wysokość na przestrzeni 13,000-11,000 lat p.n.e., co oznacza, że w tamtym czasie musiało dojść do intensywnych wstrząsów sejsmicznych. Obszar, na którym znajduje się Jezioro Titicaca (3812 m. n.p.m., położone na granicy Peru i Boliwii) około 11000 – 9500 lat p.n.e. sięgał niegdyś zaledwie poziomu morza, co świadczy o wystąpieniu czynników, które spowodowały „wyniesienie” jeziora na tak znaczną wysokość. Obecnie coraz większa liczba naukowców jest zdania, że w przeszłości Ziemia została wytrącona z równowagi w wyniku kosmicznego bombardowania. W kwietniu 2010 roku na łamach „Daily Mail” ukazał się artykuł, w którym uczeni, m.in. Bill Napier z Uniwersytetu w Cardiff, uważają, że katastrofę sprzed 13000 lat spowodowała rozpadająca się kometa. Gradobicie lodowo-pyłowych odłamków przyczyniło się w znacznym stopniu do wymarcia ogromnej liczby zwierząt zamieszkujących ówczesny świat, a także gwałtownych trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów itp. Rezultatami kosmicznej burzy było także ochłodzenie się klimatu (temperatura z niewyjaśnionych przyczyn spadła do 8 °C) oraz zwiększenie objętości lodowców. Podobnego zdania jest dr Kennett z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Przytaczając tu jednak teorię tego badacza warto podkreślić, że on a także i wielu innych na podstawie wątpliwych przesłanek wyciągają zbyt dalekie, czasami wręcz śmieszne wnioski. Kennett wspomina o jakiejś Atlantydzie i starożytnej cywilizacji, która jakoby miała wyginąć w wyniku tego kataklizmu i jednocześnie o Wielkiej Powodzi. Niestety, za tytułami naukowymi często kryje się zwykła ignorancja[6].
Na przełomie 2012/13 roku naukowcy znaleźli dowody potwierdzające hipotezę wpływu na powstanie młodszego dyrasu meteorytów. Duży obiekt kosmiczny, prawdopodobnie kometa lub asteroida, mógł uderzyć w Ziemię ok. 12800 lat temu, zapoczątkowując epokę ochłodzenia klimatu, zwaną młodszym dryasem. Przypuszczalnie obiekt ten (o średnicy ok 4 km) rozpadł się przed uderzeniem w Ziemię na kilka obiektów i spadł na różnych kontynentach. Kometa lub asteroida miała kilkaset metrów średnicy i prawdopodobnie rozpadła się w atmosferze ziemskiej na mniejsze kawałki – piszą naukowcy na łamach tygodnika „Proceedings of the National Academy of Sciences”. Badacze z międzynarodowego zespołu znaleźli ślady kosmicznej kolizji w dnie jeziora Cuitzeo w Meksyku. W warstwie datowanej na młodszy dryas znaleziono tzw. nanodiamenty oraz sferule węglowe, które powstają po pożarach wy-wołanych uderzeniem meteorytu. Wśród nanodiamentów znalazły się lonsdaleity, które są typowe dla kosmicznych kolizji. Powstają prawdopodobnie wskutek wysokiego ciśnienia i temperatury w momencie zderzenia meteorytu z Ziemią. Ochłodzenie klimatu w młodszym dryasie mogło być przyczyną wyginięcia dużych zwierząt (tzw. megafauny) oraz zniknięcia kultury Clovis, która rozwijała się w Ameryce Północnej[7]. Osady z tamtego okresu wskazują, że rzeczywiście wystąpił wtedy niezwykle obfity deszcz meteorytów.
Nowe dowody opublikowane w czasopiśmie naukowym Palaeontologia Africana wskazują na obecność platyny w ziemi wydobytej z miejsca badawczego w RPA. Platyna odnaleziona w glebie Południowej Afryki datowana jest na okres plejstocenu, który zakończył się ok 11 tys. lat temu. Platyna jest obecna w meteorytach. Odpowiednio duży obiekt, uderzając w Ziemię, mógłby pokryć tym metalem znaczny teren. Wyniki badań prowadzonych w Republice Południowej Afryki mają potwierdzać inne odkrycia złóż platyny datowanych na okres plejstocenu. Są to obszary w Ameryce Północnej i Europie z mniejszymi obszarami w Ameryce Południowej i teraz w Afryce[8].
W 2018 roku naukowcy odnaleźli krater po uderzeniu meteorytu w Grenlandię. Krater rozciąga się na 31 kilometrów i ma głębokość 300 metrów (jest większy od powierzchni Paryża). Znajduje się pod lodowcem Hiawatha. Zdaniem badaczy krater ten powstał właśnie w wyniku uderzenia meteorytu w Grenlandię 12 tysięcy lat temu. Jego średnica wynosiła 1,5 kilometra. W Ameryce i Europie wybuchły ogromne pożary (świadczy o tym warstwa węgla drzewnego). Pociski roztopionej magmy z meteorytu miały niszczyć tysiące kilometrów kwadratowych Ziemi. Glob okrążały ogromne fale tsunami. Niebo spowiła para z roztopionych lodów i opary z parującej magmy. Naukowcy nie wykluczają, że skutki uderzenia olbrzyma w powierzchnię wyspy mogły być odczuwane na całej planecie[9]. Według badaczy to właśnie to potężne uderzenie, doprowadziło do wyginięcia ludu kultury Clovis i dużych zwierząt w Ameryce Północnej. W tym czasie wyginęło 36 gatunków takich jak mastodont, mamut czy tygrys szablozębny.
Hipotezę katastrofy kosmicznej (komety, lub meteorytu) ok. 12800 lat temu potwierdzają badania grupy naukowców z 21 uniwersytetów w 6 krajach, w tym Jamesa Kennetta, emerytowanego profesor z UC Santa Barbara. Tym razem przedmiotem badań stały się nanodiamenty – mikroskopijne diamenciki powstające, wskutek tego rodzaju kolizji małych ciał niebieskich z Ziemią. Przebadano nanodiamenty z 32 stanowisk w 11 krajach w Ameryce Północnej, Europie i na Bliskim Wschodzie, pobrane z terenu o pow. 50 mln km2 na półkuli północnej. Ta cienka, bogata w węgiel warstwa jest najczęściej widoczna jako cienka, czarna linia kilka metrów poniżej powierzchni ziemi i znajduje się na granicy młodszego dryasu (ang. YDB) – ostatniego tak znacznego zimnego epizodu ostatniego zlodowacenia. Według Kennetta udało się potwierdzić istnienie tej warstwy na trzech kontynentach, choć szczególnie widoczna jest w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej. Oprócz nanodiamentów warstwie tej znaleziono także szkliste i meta-liczne materiały, które powstają w temperaturach przekraczających 2200 °C, a więc nie na skutek pożaru, aktywności wulkanicznej, czy upadku meteorytu, ale jedynie w wyniku uderzenia małego ciała niebieskiego. Zespół znalazł większą niż normalnie zawartość sferul, szklistych drobinek, klajstrów sadzy w kształcie winogron, węgla drzewnego, sferul węgla, osmu, platyny i innych materiałów.
Badacze koncentrowali się wyłącznie na analizie nanodiamentów, które znaleziono w kilku rodzajach, w tym w formie kryształów sześciennych (używanych w jubilerstwie) i heksagonalnych. W warstwie YDB znajdują się różne rodzaje diamentów, ponieważ powstają one przy zróżnicowanych warunkach (temperatura, ciśnienie i zawartość tlenu) związanych z chaosem w czasie impaktu. Takie egzotyczne warunki powodują powstanie diamentów z ziemskiego węgla (nanodiamenty nie są pochodzenia pozaziemskiego). Na podstawie wielu procedur ana-litycznych, naukowcy stwierdzili, że większość materiału w próbkach YDB to właśnie nanodiamenty, które konsekwentnie występują na dużym obszarze. Według Kennetta nie zostały jeszcze określone granice elipsy rozsiania, która obecnie obejmuje ponad 10% powierzchni planety, co wskazuje na dużą siłę uderzenia. Do tej pory znaleziono tylko dwie takie warstwy nanodiamentów: z dryasu młodszego około 12800 lat temu oraz z przełomu kredy i paleogenu 65 mln lat temu, kiedy wyginęły dinozaury, amonity i wiele innych grup zwierząt i roślin[10].
Wszystkie powyższe badania znalazły kolejne potwierdzenie. Skany radarowe wykazały jednoznacznie, że pod grubą pokrywą śnieżno-lodową Grenlandii spoczywa olbrzymie wgłębienie. To krater uderzeniowy o średnicy aż 31 kilometrów i głębokości 300 metrów, co czyni go jedną z największych tego typu formacji na naszej planecie. Obiekt w momencie uderzenia w Grenlandię miał średnicę około 800 metrów. Uderzenie planetoidy z prędkością ponad 100 tysięcy kilometrów na godzinę jest w stanie wyżłobić krater nawet 40 razy większy od niej samej. Skutki eksplozji z siłą 800 jednomegatonowych bomb atomowych miałyby skutki dla całej naszej planety. Przede wszystkim obróciłyby
w proch obszar w promieniu 1 – 2 tysięcy kilometrów od miejsca uderzenia, wywołałyby olbrzymie tsunami, które obiegłoby wszystkie oceany, a także uszkodziło warstwę ozonową i doprowadziłoby do przejściowych zmian klimatycznych. Sam żelazny meteoryt spoczywa nawet kilka kilometrów od powierzchnią ziemi, powyżej znajduje się krater właściwy, a jeszcze wyżej gruba czapa lodowa. Nie sposób więc pobrać próbek i dokonać ich analiz, aby dokładnie ustalić, kiedy doszło do upadku ciała niebieskiego. Jeśli rzeczywiście doszło to tego u kresu ostatniej epoki lodowcowej, w okresie ocieplenia, to uderzenie mogłoby spowodować gwałtowne wyparowanie milionów ton lodu, a tym samym doprowadzić do zmian klimatycznych, przyczyniając się do wyginięcia dużych ssaków, jak mastodontów, czyli wczesnych słoni[11].
- Trzeci, największy meteoryt żelazny (typ IIIA oktaedryt) w historii – Cape York, zderzył się z Ziemią prawie 10000 lat temu. Nazywany również Agpalilik został odkryty w 1993 roku na terenie Zachodniej Grenlandii i waży około 20 ton (38,875 t.). Znaleziono trzy główne kawałki znane z folkloru Inuit jako:
- 1 – Ahnighito (the Tent – Namiot), 30,900 kg, 1884 – 1897, Meteorite Island, 76°04’N – 64°58’W, Wymiary: 3.4 m × 2.1 m × 1.7 m
- 2 – Woman (Kobieta) 3,000 kg, 1897, Saveruluk, 76°09’N – 64°56’W.
3 – Dog, (Pies) 400 kg, 1897, Saveruluk, 76°09’N – 64°56’W; 13 – Morito – 10,1 t.
O istnienie tego meteorytu jako pierwszy usłyszał badacz John Ross podczas wyprawy w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego. Napotkał w 1818 roku członków plemienia Inuit w północno-zachodniej Grenlandii i ze zdumieniem odkrył, że ostrza, groty harpunów i narzędzia do grawerowania są wykonane z niespotykanego żelaza. W okolicy nie było naturalnych złóż metali, więc jego źródłem mogły być meteoryty. Obecnie znajduje się na wystawie w Muzeum Geologicznym Uniwersytetu w Kopenhadze[12].
Ciekawa jest też historia tego odkrycia. Zanim odkryto krater, Eskimosi znaleźli w tym regionie meteoryty żelaza, które eksploatowali (do wyrobu narzędzi) już od stosunkowo dawna. W 1957 roku amerykański geodeta znalazł 48-kilogramowy (106 funtów) meteoryt, a w 1963 roku Vagn F. Buchwald znalazł 20-tonowy meteoryt Agpalilik (fragment meteorytu Cape York) na nunataku w pobliżu lodowca Moltke, który znajduje się na Półwysep Agpalilik w dzielnicy Thule w północno-zachodniej Grenlandii. Zasugerowano, że meteoryt Cape York jest częścią głównego obiektu odpowiedzialnego za stworzenie krateru Hiawatha. Jednakże, jeśli jest to poprawna hipoteza, związany z nim wyrzut rozproszyłby się aż do Pilauco Bajo w południowym Chile.
Kataklizm, nawet tak wielki jak rozpad asteroidy, lub komety i wiele impaktów meteorytów obejmował ogromne, liczone w tysiącach kilo-metrów obszary, ale jednak jego bezpośrednie skutki nie dotknęły wszystkich kontynentów. Kolejne pogorszenie się warunków klimatycznych w tych tysiącleciach nie było jednak aż tak znaczne jak wcześniejsze i postępujące (mimo nawracanych okresów glacjalnych) ocieplenie umożliwiało szybszy niż poprzednio rozwój fauny i flory, co umożliwiało też rozwój naszego gatunku. Na dalszych obszarach dochodziło zapewne do czasowego spadku populacji, ale już po kilku, kilkudziesięciu latach, ta potrafiła się odbudować. Wzrost populacji ludzkiej wpłynął m.in. na pojawienie się tzw. kultury falickiej, której rozwój datowany jest na lata od 14000 p.n.e. 11000 p.n.e., w którym to czasie współistniała ona wraz z kulturą kebaryjską. Przedstawiciele kultury falickiej zakładali swe siedziby częściej niż poprzednio już poza jaskiniami (do tych zapewne schronili się w czasie ochłodzenia), choć gospodarka kultury kebaryjskiej i falickiej opierała się nadal na myślistwie, głównie na koziorożce, zające i gazele. Analiza kości zwierzęcych znalezionych w obozowiskach wskazuje na zwiększone zainteresowanie mniejszymi ssakami i swoistą specjalizację np. w Uadi Madagagh ponad 80 % kości należy do kozicy, w Nahal Oren (znanym również jako Uadi Fallah) 75 % kości zwierzęcych stanowią kości gazeli.
Z kręgu kultur magdaleńskich, prócz klasycznych (dordońska, środkowopirenejska), występowały w tym czasie: kantabryjska, rodańska Probstfels, nadreńska, morawska i Nebra. Rozpoczyna się proces dezintegracji magdalenienu. Doszło do krystalizowania się kultury romanellskiej na bazie zespołów tardigraweckich, której wpływy sięgały terenów między Renem a Pirenejami. Powstała kultura azylska i Fe-dermesser, zespoły creswellskie i epimagdaleńskie północnego przedpola Alp. Na terytorium prawie całej Europy doszło wówczas do pewnego ujednolicenia kultur – typowymi dla nich elementami były krótkie drapacze i tylczaki łukowe.
W okresie od ok. 12000 lat temu do początków holocenu na terenach Niżu Europejskiego od Holandii do zachodniej części Polski rozwijała się kultura ahrensburska[13]. Inwentarz narzędziowy przypisywany twórcom tej kultury reprezentowany jest przez ostrza trzoneczkowate, drapacze, rylce, retuszery, gładziki, do których produkcji posługiwano się techniką wiórową. Inwentarz kościany reprezentowany był przez motyki typu Lyngby. Gospodarka opierała się głównie na sezonowych polowaniach na stada reniferów przy zastosowaniu łuku, co jest poświadczone na stanowisku – Stellmoor oprócz reniferów polowano na jelenie i dziki.
Kolejne ocieplenie w latach pomiędzy 11000 – 9800 rokiem p.n.e. (zwane interstadiałem Bölling) spowodowało wytapianie się lodowca, co najmniej do wysokości południowej Szwecji. Pod koniec tego okresu doszło do ponownego ochłodzenia (Dryasu II) i postoju lodowca na morenach Newy. Strefy ekologiczne jak w całym Würmie, miały układ równoleżnikowy. Z kręgu kultur magdaleńskich, prócz klasycznych (dordońska, środkowopirenejska), występują kantbryjska, rodańska Probstfels, nadreńska, morawska i Nebra. Rozpoczął się proces dezintegracji magdalenizmu. Krystalizuje się kultura romanellska na bazie zespołów tardigwareckich, której wpływy sięgają między Renem
a Pirenejami. Powstała kultura azylska i Ferdmesser, zespoły creswellskie i epimagdaleńskie północnego przedpola Alp. W młodszym Dryasie za-nikła kultura Bromme-Lyngby a Kultura Lyngby zaczęła się przesuwać w kierunku południowym w okresie ochłodzenia młodszego Dryasu (ok. 10800 – 9500 lat p.n.e.); objęła Niż Środkowoeuropejski w postaci kul-tury świderskiej i kultury ahrensburskiej a dalej na wschód kultury desneńskiej.
Około 11000 lat p.n.e. nastąpiły kolejne, gwałtowne, zmiany klimatu. Ocieplenie i wzrost opadów, później znów trwający 1200 – 1300 lat okres ochłodzenia, i ponowne ocieplenie, połączone ze wzrostem opadów, trwające aż do VII tysiąclecia p.n.e.
Dzięki podziemnym próbkom m.in. z Grenlandii wiemy, że ok. 9000 lat p.n.e. temperatura na północnej półkuli spadła aż o 5 do 7 °C. Myślę, że tym razem czynnikiem, który doprowadził do aż takiego spadku temperatury był wulkanizm, a zwłaszcza wybuch stratowulkanu Laacher około 10 930 roku p.n.e. Erupcja tego, znajdującego się w dolinie Renu, wulkanu trwała zaledwie kilka dni, pokrywając obszar na terenie doliny Renu (obszar odpowiadający 1000 kilometrów kwadratowych) 7-metro-wą warstwą pyłów i pumeksu. Po tej erupcji stożek wulkanu zapadł się, pozostawiając pierścień kaldery, który z czasem wypełnił się wodą. Laacher See jest największym kraterem w Europie Środkowej. Skutki tej katastrofy miały zasięg światowy. Szczególnie jednak ucierpiały w jej wyniku społeczeństwa Europy Środkowej.
Zdaniem części badaczy, w przypadku wulkanu Laacher do erupcji dochodzi co 10000 – 12000 lat. Teza taka jest bardzo dyskusyjna, cykliczności takiej nie sposób udowodnić, wykazać, co nie oznacza jednak, że wulkan ten już „wygasł” i że nie dojdzie do jego kolejnej erupcji, choć jej skala jest nieprzewidywalna. Moim zdaniem, może zależeć od wielkości i czasu postępującego ocieplenia, topnienia lodowców i podnoszenia się poziomu wód oceanów, których nacisk na płyty tektoniczne może spowodować zwiększenie się wulkanizmu. Myślę też, że jest zależna od wielkości znajdującej się pod wulkanem komory magmowej, a ta po poprzednich erupcjach jest dziś już zapewne znacznie mniejsza.
Erupcja Laacher See przyniosła straszliwe konsekwencje. Na pewnych obszarach mogła spowodować całkowite wyginięcie lub, co najmniej znaczne ograniczenie populacji wielu zwierząt i ówczesnych ludzi.
Na obszarze Europy odkryto dotąd ślady istniejących w tym czasie trzech jednostek kulturowych: ahrensburskiej, świderskiej i desneńskiej. Związane były z migrującymi z południa na północ w lecie i odwrotnie zimą, łowcami renifera. Szlaki tych wędrówek biegły głównie dolinami większych rzek. W początkach holocenu, wraz z migracją renifera na północ, starsze kultury zaczęły zanikać. Powstały natomiast młodsze warianty na terenie Skandynawii – kultury: Fosna, Komsa i Suomusjärvi.
Erupcja Laacher See nie była jedyną, choć zapewne była największą erupcją wulkaniczną tego okresu. Mniej więcej w tym samym czasie ponownie „obudził” się wulkan Campi Flegri. 12,8 tys. lat temu (10, 8 tys. p.n.e.). Z pół Flegrejskich poleciało wówczas w niebo, co najmniej 40 km sześc. pyłów wulkanicznych. Dzisiaj tworzą one słynne pokłady neapolitańskiego żółtego tufu wulkanicznego zalegające pomiędzy wschodnią ścianą kaldery stratowulkanu a Neapolem.
W późnym plejstocenie zapadł się wulkan Santa Ana (Ilamatepec) w zachodnim Salwadorze[14], wznoszący się na zachód od kaldery Coatepeque, powodując powstanie olbrzymiej lawiny gruzowej, która dotarła do wybrzeża Pacyfiku, tworząc półwysep Acajutla.
Skutki wspomnianych kataklizmów były drastyczne, ale w skali czasu istnienia naszej planety, a nawet tylko naszego gatunku przemijające. Podobnie jak po poprzednich okresach ochłodzeń ponownie doszło do zmiany klimatu. Po latach stratosfera uległa oczyszczeniu i z każdym rokiem lodowce cofały się coraz bardziej. Proces ten trwał setki lat. Fakt późniejszego ocieplenia klimatu potwierdzają najnowsze badania osadów dna Nilu. Wynika z nich, że około 10000 lat temu, podczas holocenu (najmłodszej epoki geologicznej), miała miejsce drastyczna zmiana klimatu, która rozpoczęła się wraz z końcem ostatniego zlodowacenia plejstoceńskiego. Na początku tej epoki suma opadów była znacznie wyższa niż dzisiaj, późniejsza zmiana była stosunkowo nagła, bo w ciągu maksymalnie kilkuset lat żyzna sawanna w wielu miejscach zamieniła się w pustynię.
Najlepszym rejestrem zmian temperatury w holocenie są rdzenie lodowe pobrane z lodowców, w których wzajemna relacja izotopów tlenu (18O i 16O), wynikająca z ilości wody zmagazynowanej w pokrywach lodowych, pozwala określać średnią globalną temperaturę w przeszłości i to w ściśle określonym czasie. Skład powietrza występującego w takich rdzeniach lodowych pozwala również wnioskować o dawnym składzie gazowym atmosfery ziemskiej[15].
Piotr Kotlarz
Przypisy:
[1] W 2018 roku naukowcy odnaleźli krater po uderzeniu meteorytu w Grenlandię. Krater rozciąga się na 31 kilometrów i ma głębokość 300 metrów (jest większy od powierzchni Paryża). Znajduje się pod lodowcem Hiawatha. Zdaniem badaczy krater ten powstał właśnie w wyniku uderzenia meteorytu w Grenlandię 12 tysięcy lat temu. Jego średnica wynosiła 1,5 kilometra. W 2007 roku zespół Richarda Firestone’a sformułował teorię, że ostatnie zlodowacenie nastąpiło po silnym uderzeniu meteorytu między 11 a 12 tysięcy lat temu. W Ameryce i Europie wybuchły ogromne pożary. Pociski roztopionej magmy z meteorytu miały niszczyć tysiące kilometrów kwadratowych Ziemi. Glob okrążały ogromne fale tsunami. Niebo spowiła para z roztopionych lodów i opary z parującej magmy. [ Por.: Bartłomiej Bajerski, W Grenlandię uderzył ogromny meteoryt. Wp.pl 15.11.18 (09:27)]
[2] Por.: Wojciech Pastuszka, Kometa zdziesiątkowała ssaki Ameryki Północnej? 23 maja 2007Posted in: Ameryka, Paleontologia, Prehistoria. Zderzenie Ziemi z kometą 13 tysięcy lat temu odpowiada za wyginięcie mamutów. Autor: admin (2015-03-07 08:19). [http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zderzenie-ziemi-kometa-13-tysiecy-lat-temu-odpowiada-za-wyginiecie-mamutow]
[3] Okres, z którego pochodzi warstwa osadów z odkrytymi przez Firestone’a nietypowymi składnikami, pokrywa się z ważnym momentem w ziemskiej stratygrafii. Ok. 12,9 tys. lat temu rozpoczął się młodszy dryas – o kres ekstremalnego ochłodzenia, który trwał ok. 1300 lat.
[4] Por.: http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/kometa-przyniosla-zaglade-i-zlodowacenie-tajemnica-sprzed-13-tys-lat-rozwiazana,5]
[5] Por.: Agnieszka Hamann, Czy uderzenie komety zabiło megafaunę i ludzi Clovis? [przedkolumbem.blogspot.com/2015/3/] Study examines 13,000-year-old nanodiamonds from multiple locations across three continents. Phys. org 27.08.2014. Nanodiamond-Rich Layer across Three Continents Consistent with Major Cosmic Impact at 12,800 Cal BP Charles R. Kinzie, Shane S. Que Hee, Adrienne Stich, Kevin A. Tague, Chris Mercer, Joshua J. Razink, Douglas J. Kennett, Paul S. DeCarli, Ted E. Bunch, James H. Wittke, Isabel Israde-Alcántara, James L. Bischoff, Albert C. Goodyear, Kenneth B. Tankersley, David R. Kimbel, Brendan J. Culleton, Jon M. Erlandson, Thomas W. Stafford, Johan B. Kloosterman, Andrew M. T. Moore, Richard B. Firestone, J. E. Aura Tortosa, J. F. Jordá Pardo, Allen West, James P. Kennett, and Wendy S. Wolbach. The Journal of Geology. Vol. 122, No. 5 (September 2014) , pp. 475-50. The University of Chicago Pres. Stable URL: www.jstor.org/stable/10.1086/677046
[6] Por.: Łukasz Kulak, Burzliwa historia Ziemi, Opublikowano 8 lutego 2014.
https://lukaszkulak92.wordpress.com/2014/02/08/wielka-powodz/
[7] Por.: [(PAP) krx/ ula/] Kultura Clovis prawdopodobnie zanikła nieco później,
w wyniku kolejnego impaktu meteorytu na Grenlandię ok. 10. 800 lat p.n.e. Może też być i tak, że badacze nie wiedząc wcześniej o wszystkich impaktach łączą skutki kilku
z nich.
[8] Por.: Bolesław Breczko, Wielka asteroida mogła uderzyć w Ziemię 13 tys. lat temu. Są nowe dowody, https://tech.wp.pl/wielka-asteroida-mogla-uderzyc-w-ziemie-13-tys-lat-temu-sa-nowe-dowody-6432161449728129a 06-10-2019 (10:52)
[9] Por.: Bartłomiej Bajerski, W Grenlandię uderzył ogromny meteoryt. Wp.pl 15.11.18 (09:27)], por. też: Bartłomiej Bajerski, W Grenlandię uderzył ogromny meteoryt. Odkrycie potwierdzone, [https://www.o2.pl/artykul/w-grenlandie-uderzyl-ogromny-meteoryt-odkrycie-potwierdzone-6317122712741505a] 15.11.18 (09:27);
W Grenlandię uderzył ogromny meteoryt. Odkrycie potwierdzone [https://www.o2. pl/artykul/w-grenlandie-uderzyl-ogromny-meteoryt-odkrycie-potwierdzone-6317122712 741505a; Wojciech Pastuszka, Kometa zdziesiątkowała ssaki Ameryki Północnej? 23 maja 2007 Posted in: Ameryka, Paleontologia, Prehistoria. Zderzenie Ziemi z kometą 13 tysięcy lat temu odpowiada za wyginięcie mamutów. Autor: admin (2015-03-07 08:19). [http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/zderzenie-ziemi-kometa-13-tysiecy-lat-temu-odpowiada-za-wyginiecie-mamutow];
http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/ciekawostki,49/kometa-przyniosla-zaglade-i-zlodowacenie-tajemnica-sprzed-13-tys-lat-rozwiazana]
[10] Por.: Agnieszka Hamann, Czy uderzenie komety zabiło megafaunę i ludzi Clovis?przedkolumbem.blogspot.com/2015/3/ Study examines 13,000-year-old nanodiamonds from multiple locations across three continents. Phys. org 27.08.2014. Nanodiamond-Rich Layer across Three Continents Consistent with Major Cosmic Impact at 12,800 Cal BP Charles R. Kinzie, Shane S. Que Hee, Adrienne Stich, Kevin A. Tague, Chris Mercer, Joshua J. Razink, Douglas J. Kennett, Paul S. DeCarli, Ted E. Bunch, James H. Wittke, Isabel Israde-Alcántara, James L. Bischoff, Albert C. Goodyear, Kenneth B. Tankersley, David R. Kimbel, Brendan J. Culleton, Jon M. Erlandson, Thomas W. Stafford, Johan B. Kloosterman, Andrew M. T. Moore, Richard B. Firestone, J. E. Aura Tortosa, J. F. Jordá Pardo, Allen West, James P. Kennett, and Wendy S. Wolbach. The Journal of Geology. Vol. 122, No. 5 (September 2014) , pp. 475-50. The University of Chicago Pres. Stable.
[11] Pod lodami Grenlandii spoczywa wielki krater. Planetoida uderzyła, gdy człowiek dotarł do Ameryki. 19.11.2018. Por.:https://www.twojapogoda.pl/wiadomosc/2018-11-19/pod-lodami-grenlandii-spoczywa-wielki-krater-planetoida-uderzyla-gdy-czlowiek-dotarl-do-ameryki/ Źródło: TwojaPogoda.pl / NASA.
[12] Por.: Stefania, Prezenty z kosnosu, czyli najwuiększe meteroyty na ziemi, Wykop.pl
[13] Nazwa kultury ahrensburskiej związana jest z eponimicznym stanowiskiem Ahrensburg pod Hamburgiem.
[14] Wulkan Santa Ana, osiągający wysokość 2381 m n.p.m., to najwyższy szczyt wulkaniczny tego kraju.
[15] Por.: Leszek Marks, Zmiany klimatu w holocenie – ostatnie 11 700 lat,
15.10.2014 [https://www.jednaziemia.pl/planeta-dzieje/43-dzieje/zmiany-klimatu/3847-holocen-ostatnie-11700-lat.html]
Obraz wyróżniający: Obraz Bouragaa Boukhechem z Pixabay