openDemocracy a status quo / Antoni Barnett

0
265
Od globalizacji do tożsamości: 11 września; policja aresztuje Patsy Stevenson w 2021 r. podczas czuwania w Londynie w intencji Sarah Everard, którą policjant porwał, zgwałcił i zamordował | Seth McAllister/AFP za pośrednictwem Getty Images; Kristian Buus/In Pictures za pośrednictwem Getty Images.
[Od redakcji WOBEC
Nasz portal jest pismem otwartym, wiele naszych artykułów zamieszczamy zgodnie z licencją Creative Commons. Rozwój naszego pisma, tak szerokie spektrum informacji i poglądów, jakie na nim zamieszczamy umożliwiło przyjmowanie tych zasad przez coraz liczniejszą grupę pism, fundacji, uczelni, instytucji…. Nie ukrywamy, że idee te zaczerpnęliśmy od innych. Wśród pionierów idei otwartego dostępu jest oczywiście „openDemocracy”. Publikując materiały innych redakcji, czy tylko autorów, staramy się maksymalnie przestrzegać obowiązujące zasady. Staramy się nie opatrywać publikowanych artykułów komentarzami, ewentualne polemiki zamieszczamy w odrębnych artykułach. Oczywiście zawsze wskazujemy źródło i nazwiska autorów. Tym razem nieco odstępujemy od tej zasady. Poniższy artykuł jest dla nas szczególnie ważny. To wypowiedź, już byłego redaktora naczelnego i założyciela „openDemocracy”, jednego z pierwszych pism. które przyjęły zasadę otwartego dostępu. Pisma, na którym w jakiejś  mierze staramy się wzorować. Wyrażone w nim idee i nam w dużej mierze są bliskie. Pragniemy w ten sposób zachęcić naszych Czytelników do bezpośredniego wchodzenia na  stronę „openDemocracy”. Dziś tłumaczenie możemy uzyskać niemal automatycznie, w razie dostrzeżenia jego niedoskonałości można dodatkowo skorzystać z Tłumacza Deepl.
Świat staje się coraz bardziej „otwarty”, powinniśmy jednak pilnować, by był również coraz bardziej demokratyczny, by dostrzegał problemy najsłabszych.
Dodam jeszcze, że publikując czasami artykuły openDemocracy, tak jak i z innych Stron oczywiście nie zawsze zgadzamy się z wszystkimi wyrażanymi na nich poglądami. Mamy na uwadze przede wszystkim naszych Czytelników, chcemy Państwu ukazać dość szerokie spectrum, możliwość spojrzenia na wiele zjawisk współczesnego Świata z rozmaitych punktów widzenia.
                               W imieniu Redakcji WOBEC – Piotr Kotlarz]

 

openDemocracy a status quo

Nasz założyciel i redaktor naczelny zastanawia się, jak świat – i ta strona  – zmieniły się w ciągu ostatniego ćwierćwiecza.

Minęło już 25 lat od powstania openDemocracy: nadszedł czas, abym opuścił zarząd i został jego honorowym prezesem. Jak zmienił się świat w ciągu ćwierćwiecza i jak zareagowała openDemocracy? Jest to podwójna narracja, która może być lekcją na nadchodzącą dekadę.

Jesteśmy bowiem w bezpośrednim niebezpieczeństwie w nowy sposób. Klimat, nasze demokracje dla tych, którzy się nimi cieszą, dobrobyt ekonomiczny ludzi na całym świecie: wszystko jest zagrożone w tych okrutnych, oszukańczych i gorzkich czasach. Straszliwe wojny w Afryce, na Bliskim Wschodzie i na Morzu Czarnym grożą również destabilizacją nuklearnej konfrontacji wielkich mocarstw. Co gorsza, sieć, która mogłaby być uczciwą, wspólną areną komunikacji, jest korumpowana.

Weźmy tylko jeden aspekt „polikryzysu”: jeśli Donald Trump wygra prezydenturę USA w 2024 r., jak przewidują sondaże, może to być nasz 1933 r. – brutalny, bezprawny przywódca zaangażowany w zapewnienie władzy swojej białej mniejszości, dowodzący największym systemem nadzoru i wojskowości, jaki zna świat.

W 2016 roku Trump był outsiderem, który startował dla rozgłosu i ego i nie spodziewał się wygrać. Jego zwycięstwo było dla wielu jak ucieczka z więzienia, zrozumiała reakcja na dziesięciolecia klęski militarnej Clinton-Bush-Obamy, krachu finansowego i gwałtownie rosnących nierówności – coś, co przeanalizowałem w mojej książce „The Lure of Greatness”. W 2024 r. supremacja Trumpa będzie zupełnie inna. Teraz jest doświadczonym politykiem, który przebudował Partię Republikańską na swój własny obraz, a on i jego zwolennicy będą dążyć do tego, by nigdy więcej nie stracić władzy.

Co więcej, Trump zaprzecza zmianom klimatycznym. Kolejne pokolenia mogą naprawić najpoważniejszą katastrofę polityczną, ale załamanie klimatu jest nieodwracalne. Jeśli Stany Zjednoczone porzucą nawet swoje obecne wysiłki na rzecz złagodzenia tego, co już może być samonapędzającym się sprzężeniem zwrotnym, jaka jest nadzieja dla naszego środowiska?

Jednak teraz dwaj gigantyczni amerykańscy producenci ropy naftowej, ExxonMobil i Chevron, motywowani wysokimi cenami gazu, inwestują odpowiednio 60 miliardów dolarów i 50 miliardów dolarów we wzrost zużycia paliw kopalnych. Jak donosi „The New York Times” , „podwajają” zużycie dwutlenku węgla, dokonując „ogromnych nakładów na ropę naftową w nadchodzących latach”.

Zagrożeniem nie jest coś, co może wydarzyć się w przyszłości. Największym zagrożeniem jest samo status quo

Te „nakłady” są także ogromne, że administracji Bidena nie uda się zastąpić zużycia dwutlenku węgla źródłami odnawialnymi. Wygląda na to, że znaczna część korporacyjnej Ameryki stawia na nową prezydenturę Trumpa.

Podobnie jak peleryna matadora, okrzyk „Niebezpieczeństwo!” może doprowadzić nas do przeoczenia jego źródła. Dziś zagrożeniem nie jest coś, co może wydarzyć się w przyszłości. Samo status quo jest największym zagrożeniem – dla naszego klimatu, naszych demokracji, naszego dobrobytu gospodarczego, naszej przyszłości jako ludzi i naszego prawa do mówienia i publikowania bez bycia zniszczonym i pod pręgierzem.

Status quo to coś więcej niż zbiór instytucji. To dynamiczny i napierający zestaw ścierających się interesów. Zauważmy dobrze, że nie jest to jedność. Kapitalizm nie jest jednolitym systemem rozwijającym się zgodnie z własnymi imperatywami ekonomicznymi: w kategoriach światowych jest to bójka nierównomiernego rozwoju, napędzana przez państwa narodowe walczące ze sobą.

openDemocracy, wydanie 1

openDemocracy, wydanie 1

|

otwarta Demokracja

2001: od globalizacji do wojny

Jak zatem dzisiejszy świat różni się od tego, w którym uruchomiliśmy openDemocracy w maju 2001 roku? Duża różnica polega na tym, że na początku tysiąclecia „status quo” był potencjalnie pozytywny. Chiny dołączały do Światowej Organizacji Handlu, wyprowadzając setki milionów ludzi z ubóstwa. Kilka miesięcy wcześniej najbardziej świadomy klimatycznie polityk na świecie zdobył najwięcej głosów na prezydenta USA i choć George W. Bush ukradł wybory, wciąż był idiotą i istniała nadzieja, że Al Gore może wygrać w 2004 roku. Co ważniejsze, protokół z Kioto wchodził w życie. Władimir Putin przywracał tak potrzebną rosyjską dumę. UE zbliżała się do siebie z własną walutą i rozszerzała się, by stać się domem Europy Wschodniej. I chociaż Tony Blair sprzedał przepustkę na demokratyczną przyszłość Wielkiej Brytanii (co doprowadziło do powstania openDemocracy), ustawa o prawach człowieka i ustawa o wolności informacji weszły w życie, zarówno NHS, jak i brytyjska edukacja publiczna zostały uratowane, a program Sure Start dla dzieci w trudnej sytuacji został uruchomiony.

Przede wszystkim był Internet i świeżo stworzona sieć World Wide Web. Ryzyko było oczywiste: finansjalizacja kapitału i komercjalizacja telewizji stworzyły „społeczeństwo spektaklu”, które rozpuściło klasę i utowarowiło jednostki w konsumentów. Sieć groziła nasileniem tego zjawiska, ale oferowała także nowe formy zbiorowej sprawczości i uczciwej komunikacji.

Postanowiliśmy wykorzystać tę okazję. Tak ujęła to Susan Richards, jedna z czterech współzałożycieli wraz z Paulem Hilderem, Davidem Hayesem i mną, w swojej refleksji z okazji dziesiątej rocznicy:

Dorastaliśmy z mediami, które mówiły nam, co mamy myśleć. Nasze globalne forum musiało być inne. Musieliśmy zbudować miejsce, które byłoby wystarczająco silne, by stawiać poważne pytania. Tygiel, który mógłby pomieścić różnice. Miejsce, w którym odbywałaby się cywilizowana debata na temat tego, jak zaprojektować wspólną przyszłość – taką, która byłaby bardziej sprawiedliwa, demokratyczna i zrównoważona niż przeszłość.

Dostępne dla wszystkich kultur, dla ludzi na całym świecie, musiało to być miejsce, w którym głosy zmarginalizowanych i uciskanych liczyły się tak samo, jak głosy potężnych. Miejsce, w którym władza może zostać pociągnięta do odpowiedzialności.

David Hayes, Anthony Barnett, Paul Hilder i Susan Richards na spotkaniu poświęconym planowaniu openDemocracy na początku 2001 r. – zanim publikacja miała własne biuro

(LR) David Hayes, Anthony Barnett, Paul Hilder i Susan Richards na spotkaniu poświęconym planowaniu openDemocracy na początku 2001 r. – zanim publikacja miała własne biuro|Fran Ware

Od samego początku zidentyfikowaliśmy „globalizację” jako kwestię definiującą (wraz z innymi, takimi jak media, miasto i kraj oraz UE). Nie spodziewaliśmy się, że będziemy debatować o wojnie i terroryzmie.

„Bitwa o Seattle” w 1999 r. przeciwko spotkaniu Światowej Organizacji Handlu zapewniła, że globalizacja została już zakwestionowana. Krótko po tym, jak wystartowaliśmy, włoska policja wykazała się niewiarygodną zaciekłością, atakując ludzi protestujących przeciwko szczytowi G8 w Genui we Włoszech.

Policjant zamieszek popycha demonstranta w Seattle, 1 grudnia 1999 r

Bitwa o Seattle, 1 grudnia 1999 r. | Mike Nelson/AFP za pośrednictwem Getty Images

Pojechałem do Paryża, aby przeprowadzić wywiad z Marią Cattaui, która kierowała Międzynarodową Izbą Handlową, i zorganizowałem dwa spotkania z Peterem Sutherlandem, który stworzył Światową Organizację Handlu, w jego londyńskim biurze w Goldman Sachs. Pisarze Caspar Henderson i George Monbiot rozmawiali o zarządzaniu globalizacją. Odbyły się dwie rozmowy z Susan George, pionierską krytyczką traktowania Globalnego Południa, która z mądrością i doświadczeniem starała się skłonić antyglobalistycznych bojowników do zaangażowania się w rzeczywistość. W jej spotkaniu z historykiem i aktywistą Ezequielem Adamovskym w 2004 r. można było już wyczuć fatalną niezdolność ruchu „alt-globalizacji” do ucieczki od lewicowego samozachwytu.

Nie udało nam się pociągnąć władzy do odpowiedzialności ani przekonać lewicy do podjęcia prawdziwej debaty. Przeprowadziliśmy jednak trzymającą w napięciu ośmioczęściową wymianę zdań między dwoma profesorami szczerze zainteresowanymi tym, co argumentują nawzajem: Paulem Hirstem i Davidem Heldem. Dla Helda globalizacja była nieodwracalna; z niecierpliwością czekał na ogólnoświatowy demokratyczny rząd. Hirst upierał się, że wręcz przeciwnie, areną demokracji pozostaje państwo narodowe. Co więcej, tak jak pierwszy okres globalizacji – który nastąpił po wynalezieniu telegrafu – zakończył się wraz z I wojną światową, tak i dzisiejsza globalizacja może zostać odwrócona.

Pamiętam dyskusję na ten temat z teoretykiem politycznym Tomem Nairnem, w której zgodziliśmy się, że Paul przedstawił mocniejsze argumenty. Nie wyobrażaliśmy sobie, by wojna w okopach mogła powrócić na granice Europy.

Byłem przekonany, że 5% lub 10% z ponad miliona czytelników The Economist będzie chciało debaty na temat globalnego społeczeństwa, które tworzą. Nie chcieli.

Kluczowy test dla openDemocracy nadszedł, gdy miał zaledwie cztery miesiące, wraz z 9/11. Nasz amerykański redaktor, Todd Gitlin, obserwował upadek Bliźniaczych Wież z okna swojej nowojorskiej kuchni i napisał „Czy to nasz los?”. Wyczuł i sprzeciwił się katastrofalnemu „skurczowi zemsty”, który miał nadejść. Opublikowałem ten artykuł tego samego dnia i porzuciłem centralny punkt naszego planu redakcyjnego, który polegał na tworzeniu dwutygodniowych „wydań”. Zaczęliśmy codziennie, budując prawdziwie globalną debatę pod hasłem „Czy terror jest nową zimną wojną?”. Jak mówi Adam Ramsay w swojej krótkiej historii, openDemocracy znalazła swój głos.

wydanie openDemocracy 7, 25 września 2001

wydanie openDemocracy 7, 25 września 2001

|

otwarta Demokracja

Od tego czasu przygotowania do inwazji na Irak i sama wojna zdominowały większość naszych relacji. Prowadziliśmy forum z udziałem gwiazd, w tym Johna le Carré, Güntera Grassa, Adonisa, Jacqueline Rose, Jose Saramago, Timothy’ego Gartona Asha, Johna Bergera, Davida Hare’a, Iana McEwana, Rogera Scrutona, Paula Gilroya, Salmana Rushdiego, Arnolda Weskera, Bena Okri, Anity Roddick i wielu innych. Jestem szczególnie dumny z „Iraqi Voices”, gdzie Irakijczycy, a nie osoby z zewnątrz, debatowali nad tym, czy ich kraj powinien zostać zaatakowany. David Hayes napisał przegląd naszych relacji z Iraku z wieloma linkami.

W kwietniu 2003 r., gdy wojska amerykańskie zbliżały się do Bagdadu, Paul Rogers nie tylko przewidział, że wkrótce rozpocznie się „wojna trzydziestoletnia”, ale także wyjaśnił, dlaczego trzy kluczowe trendy – demograficzny, edukacyjny i medialny – zapewnią ogromną regionalną reakcję zwrotną. Tragicznie zaczęło się to w sierpniu od samobójczego zamachu bombowego na biura ONZ w Bagdadzie. Właśnie wtedy Gil Loescher i Arthur Helton, którzy relacjonowali dla nas sprawę uchodźców, przeprowadzali tam wywiad z szefem misji ONZ, Sergio Vieira de Mello. On, Arthur i 20 innych osób zginęło. Gil stracił nogi, a my później opublikowaliśmy jego mrożącą krew w żyłach relację: „Nie zamierzałem umierać w gruzach”.

Załamanie po starcie

9/11 i wojna w Iraku dały openDemocracy chrzest bojowy, na który nie byliśmy przygotowani. Byłem przekonany, że 5% lub 10% z ponad miliona czytelników The Economist, pracujących w agencjach międzynarodowych, organizacjach pozarządowych, zespołach politycznych i instytucjach, będzie chciało debaty na temat globalnego społeczeństwa, które tworzą. Nie chcieli. W ramach ich specjalistycznych obaw, tak, a także w kraju. Ale, jak stwierdził James Curran w swojej wczesnej historii strony, nie było globalnego grona czytelników, choćby najmniejszego. Mój współzałożyciel Paul Hilder od początku wyczuwał to wyzwanie. W swoim pierwszym artykule dla openDemocracy w sierpniu 2001 roku powiedział, że „globalny obywatel” nadchodzi, ale jesteśmy „wciąż na początku” i potrzebujemy „palącej cierpliwości”.

Na całym świecie byli jednak pisarze, którzy podzielali moją niecierpliwość i chcieli publikować w niezależnej, wyselekcjonowanej przestrzeni. To ich dar – nierówny, nieregularny, ale autentyczny – zapewnił przetrwanie strony. W hojnym poparciu John le Carré napisał: „Wspieraj openDemocracy: inteligentne, niekupione, nieskażone opinie, niewygodne, ale niezbędne prawdy i dużo dobrych końskich argumentów: niebiosa wiedzą, że jest ich wystarczająco dużo!”.

Zdałem sobie sprawę, że do zarządzania tym potrzebny jest ktoś bardziej obeznany z siecią niż ja i Tony Curzon Price zgodził się objąć stanowisko redaktora naczelnego w 2007 roku. Później podsumował swój pogląd jako: „Ambona nikogo nie przekonuje. Zamiast tego wierzę, że wiarygodność bierze się z otwartości na czytanie, komentowanie i refleksję”. Obniżył koszty o prawie 70% i nadzorował wzrost produkcji, wspomagany przez swoją redaktorkę, Rosemary Bechler, która była z openDemocracy od samego początku i była w rzeczywistości naszym piątym współzałożycielem.

Proliferacja i kryzys

Pod ich okiem, gdy krach finansowy odsunął Partię Pracy od władzy, a „arabska wiosna” i ruch Occupy nabrały rozpędu, nowe pokolenie dołączyło do openDemocracy. Zakres dobrych argumentów jest zapierający dech w piersiach, jak widać z przeglądu Rosemary z okazji dziesiątej rocznicy tego, co zostało opublikowane na początku 2011 roku.

Rozciąga się od Freda Hallidaya na temat „Lewicy i dżihadu” do Mike’a Edwardsa na temat „Miłości, rozumu i przyszłości społeczeństwa obywatelskiego”, Rajeeva Bhargavy powracającego z masakry w Gujarat i Nguyena Huu Donga na temat wojny w Wietnamie. Od Ann Pettifor w 2003 r. wzywającej do „Nadchodzącego kryzysu zadłużenia pierwszego świata” do Marka Fishera w „Wyjściu z zamku wampirów” i Mary Kaldor w 2008 r. w „Gazie: „nowej wojnie””, pisząc: „Ostatecznie, nie może być końca tej nowej wojny, chyba że i dopóki Izraelczycy nie zaczną postrzegać Palestyńczyków jako bliźnich”. Od Vrona Ware’a, który zmierzył się z Paulem Kingsnorthem, przez Jeremy’ego Gilberta w „Postmodernizmie i kryzysie demokracji”, po Satbir Singha – obecnie dyrektora generalnego OpenDemocracy – w „Delhi 2010: Gdzie to wszystko poszło źle? Hilary Wainwright o „Nadmiarze demokracji”, Alan Finlayson o „Niebieskiej Partii Pracy”, Niki Seth-Smith o lewicy i „Wielkim Społeczeństwie” – w tym Neal Lawson i Sunder Katwala oraz przezabawny opis „Porywaczy Kosmosu” – Daniel Trilling i Jamie Mackay o „Skrajnej prawicy poza stereotypem: Monetaryzm, media i klasa średnia”, Philippe Marlière o Charlie Hebdo, Clare Sambrook o „Wszystko w porządku dla Michaela Gove’a” i Gaspar Miklos Tamas o „Solidarności”…

Rezultat był jednak jak wspaniała orkiestra genialnych wykonawców rozgrzewających się bez dyrygenta w zasięgu wzroku. Każdy grał na swoim instrumencie, ale niewielu słuchało muzyki innych. Nie powstała żadna nowa opera, która mogłaby przyciągnąć subskrybentów lub zapewnić niezbędne wsparcie finansowe.

W odpowiedzi eksperymentowałem z samofinansującymi się „sekcjami” w ramach openDemocracy, zaczynając w 2006 roku od 50.50, projektu dotyczącego równości płci, początkowo redagowanego przez Jane Gabriel. Tony Curzon Price oparł się na tym projekcie. W 2007 roku pojawił się OurKingdom, później openDemocracyUK, o którego edycję mnie poprosił. W 2009 r. współzałożycielka openDemocracy Susan Richards i Zygmunt Dzieciołowski uruchomili oD Russia. Tom Rowley przejął ją jako oDR, aby objąć całą przestrzeń postsowiecką, zwłaszcza Ukrainę, publikując zarówno w języku angielskim, jak i rosyjskim. Od 2010 roku Clare Sambrook, a później Rebecca Omonira-Oyekanmi, prowadzili pod szyldem Shine A Light szeroko zakrojone badania kwestii społecznych w Wielkiej Brytanii. A w 2011 r. openDemocracy zareagowała na „arabską wiosnę”, publikując Arab Awakening w języku angielskim i arabskim, pod redakcją Walida el Houri, a później przemianowaną na North Africa, West Asia.

Był to inspirujący model. Michael Edwards uruchomił Transformation w 2013 roku, aby zastanowić się nad „miłością, która czyni sprawiedliwość”, przecięciem tego, co osobiste i polityczne. Beyond Trafficking and Slavery, prowadzona przez Camerona Thibosa, rozpoczęła działalność w 2014 roku. W 2015 roku pojawiła się democraciaAbierta, redagowana przez Francesca Badię i Dalmasesa, skupiająca się na Ameryce Łacińskiej w języku angielskim, portugalskim i hiszpańskim; a w 2016 roku New Thinking for the British Economy, która przekształciła się w ourEconomy w 2019 roku.

Pomimo tego „federalnego” podejścia straty finansowe narastały, gdy w 2012 r. Magnus Nome został zatrudniony do przejęcia kontroli (częściowo dzięki niezamówionemu artykułowi, który wysłał, a który stał się wirusowy: kryminalistycznie zdemontował amerykańskie relacje z masakry na wyspie Utøya). Odziedziczył kryzys, który nie był jego dziełem. Spośród wielu hojnych fundatorów, David i Elaine Potter zasługują na szczególne wyróżnienie. Dzięki nim uruchomiono ogromną kampanię zbierania funduszy, prosząc czytelników o uratowanie openDemocracy przed bankructwem. W 2013 roku Magnus mógł napisać „Udało się!”, ponieważ 250 000 funtów zapewniło stronie przetrwanie.

Status quo staje się toksyczny

Strona stanęła jednak w obliczu fundamentalnego problemu. openDemocracy została założona w celu prowadzenia uczciwej i demokratycznej debaty na temat świata przekształcanego przez globalizację. Zamiast tego musiała stawić czoła erupcji terroryzmu i potrzebie przeciwstawienia się zaaranżowanej przez Waszyngton „wojnie z terroryzmem”. W 2005 roku Isabel Hilton nalegała, abyśmy napisali wspólny esej. Została redaktorką treści openDemocracy i chciała przedstawić naszą perspektywę. W „Democracy and openDemocracy” wymieniliśmy uniwersalne zasady prawne i podstawowe wartości demokracji – które postrzegaliśmy jako „antyfundamentalizm” – i z zadowoleniem przyjęliśmy „demokratyczne ocieplenie” zasygnalizowane przez międzynarodowy sprzeciw wobec inwazji na Irak. To, co wyjątkowe dla ruchu protestacyjnego, miało miejsce przed wydarzeniem i pokazało, że ulice są teraz mądrzejsze od elit.

Policja wkracza, aby oczyścić obóz Occupy Wall Street, listopad 2011; odczytanie plakatu

Policja wkracza, aby oczyścić obóz Occupy Wall Street, listopad 2011 r. | Spencer Platt/Getty Images

Ocieplenie przerodziło się w ruch Occupy, który został stłumiony przez reakcję. Kierowana przez USA globalizacja zmieniła swój charakter w następstwie trzech katastrof: upokarzającej porażki inwazji na Irak i Afganistan; krachu finansowego i sposobu, w jaki uratowano banki; oraz rewelacji Snowdena na temat państwa inwigilacji.

Ironiczna kamera oświetla to, co się stało. Próbując zrozumieć, co ujawnił Snowden, przeprowadziłem wywiad z Michaelem Haydenem, amerykańskim generałem wojskowym, który nadzorował tworzenie amerykańskiego państwa nadzoru po 11 września. Był on wówczas najbardziej prawicową osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Powiedziałem mu, że ponieważ jego system wiedział o mnie wszystko, zagrażało to mojej wolności. Nie zgodził się, mówiąc, że jestem całkiem bezpieczny, ponieważ jestem „nieinteresujący”. Był przekonany, że dane wszystkich osób są w bezpiecznych rękach i mogą być wykorzystywane wyłącznie do tropienia terrorystów i przestępców. Dziś Hayden stał się czołowym wojskowym krytykiem Donalda Trumpa. Teraz obawia się, że jeśli Trump odzyska prezydenturę, wykorzysta bazy danych zainicjowane przez Haydena w sposób, o którym sam Hayden powiedział mi, że nigdy się nie wydarzy.

Ten świat, w którym dynamika „status quo” stała się tak negatywna, wymaga bardziej bojowego podejścia niż to opisane przez Susan Richards. To demonstracja przebiegłości Johna le Carré, że od samego początku widział odpowiedź. openDemocracy po raz pierwszy pojawiła się w 2003 roku, w zakończeniu „Absolute Friends” le Carré, lekko zamaskowana jako „strona internetowa non-profit zobowiązana do przejrzystości w polityce”. Sugerowało to inną rolę: demaskowanie i ujawnianie nadużyć wolnych od skazy partykularnych interesów.

2014: Organ nadzoru sygnalizujący nieprawidłowości

Był to kierunek, który Mary Fitzgerald opracowała po objęciu stanowiska redaktor naczelnej w 2014 roku. Jak napisała w swoim pierwszym oświadczeniu przypominającym manifest, strona powinna zwrócić się w kierunku „wysokiej jakości raportów, analiz i debat, które badają podstawowe struktury świata, w którym żyjemy, nieograniczone imperatywem komercyjnym lub lojalnością polityczną. Zadaje niewygodne pytania i skłania do właściwych, przemyślanych odpowiedzi”.

Rozumieliśmy nasz kraj, ale nasz kraj nie chciał być „zrozumiany”

Pięć miesięcy później opublikowała oszałamiającą relację dziennikarza Petera Oborne’a o tym, dlaczego zrezygnował z pracy w The Telegraph. Poinformował on, że odkrył w praktykach redakcyjnych tej gazety nieuczciwość, której właściciele nie chcieli naprawić. Jego artykuł stał się wirusowy i po raz pierwszy openDemocracy wywarło wrażenie na otoczonych wagonach własnego interesu, które stały się klasą rządzącą Wielkiej Brytanii. Była to lekcja, na której Mary się oparła.

Referendum w sprawie Brexitu było dla mnie punktem zwrotnym. Kiedy zostało ogłoszone, Laura Sandys, była posłanka Partii Konserwatywnej i przewodnicząca zarządu openDemocracy, od razu wyczuła, że zwolennicy pozostania na stanowisku stracą wątek. Dopiero po tym, jak Michael Gove i Boris Johnson, obaj czołowi członkowie gabinetu, opowiedzieli się za wyjściem, ja również zdałem sobie sprawę, że establishment może przegrać, teraz, gdy jest podzielony. Zapytałem Mary, czy mógłbym napisać książkę zatytułowaną „Blimey, It Could be Brexit!” rozdział tygodniowo w openDemocracy. Spodobał jej się ten pomysł. W jednym z rozdziałów napisałem, dlaczego, jeśli referendum zostanie przegrane, będzie to angielski głos. Nikt nie zwrócił na to uwagi. Rozumieliśmy nasz kraj, ale nasz kraj nie chciał być „rozumiany”.

Dziennikarstwo plusem

Po referendum w 2017 r. Adam Ramsay, który odegrał kluczową rolę w rozwoju openDemocracy, dołączył do niezależnego dziennikarza Petera Geoghegana, aby napisać o „ciemnych pieniądzach”, które zapłaciły za Brexit. Tym razem ludzie to zauważyli. Następnie Peter dołączył do openDemocracy, aby utrzymać presję. Opracował coś, co nazwał „dziennikarstwem plus”, budując kampanię na szczycie raportowania, podejście, które miało pomóc zmienić brytyjskie prawo dotyczące darowizn politycznych i zamknąć wysiłki Cabinet Office, aby obalić wolność informacji.

Plakat kampanii na rzecz wyjścia z UE w Edynburgu na dzień przed referendum w sprawie Brexitu: 91 Dundela Avenue w Belfaście to siedziba Demokratycznej Partii Unionistycznej

Daleko od domu? Plakat kampanii na rzecz wyjścia z UE w Edynburgu na dzień przed referendum w sprawie Brexitu: 91 Dundela Avenue w Belfaście to siedziba Demokratycznej Partii Unionistycznej | Adama Ramsaya

Również w 2017 r. Mary poparła rewelacje redaktorki 50.50 Clare Provost o „alarmująco skutecznym” ruchu, koordynowanym przez reakcyjne amerykańskie fundacje, mającym na celu cofnięcie zdobyczy feminizmu pod fałszywą flagą „ochrony rodziny” – i narodził się projekt Tracking the Backlash. Jego zespół zeznawał przed Parlamentem Europejskim, sprowokował oficjalne dochodzenia na wysokim szczeblu na całym świecie i doprowadził główne międzynarodowe organizacje humanitarne do zmiany tego, komu przekazują pieniądze.

Aktywnie angażując się w zmiany w Wielkiej Brytanii i na całym świecie, openDemocracy zyskało międzynarodowe znaczenie – i finansowanie fundacji – ponieważ przestało być postrzegane jako „alternatywne media” i znalazło swoje miejsce na pierwszej linii frontu walki o prawa człowieka.

Peter Geoghegan objął stanowisko redaktora naczelnego w 2021 roku, odchodząc w czerwcu tego roku. Razem z Mary nadzorowali drugą dekadę transformacji. Pierwszą dekadę openDemocracy definiowała determinacja, wbrew przeciwnościom losu, do debaty nad światowym porządkiem duszącej pewności siebie. Druga rozpoczęła się wraz z upadkiem rynkowej arogancji, wzrostem nagiej reakcji i przyspieszeniem zmian klimatycznych. openDemocracy nauczyła się, jak ujawniać, edukować i stawiać opór oraz zbierać fundusze i wsparcie czytelników, aby to zrobić.

Przez obie dekady openDemocracy tworzyła partnerstwa i wkraczała na inne fora, jak w przypadku bestsellera Petera „Democracy for Sale”. W 2003 r. połączyliśmy siły z Demos i holenderską agencją ds. osób ubiegających się o azyl, aby uruchomić People Flow; w 2008 r. współpracowaliśmy z brytyjskim Ministerstwem Sprawiedliwości, aby ocenić zaangażowanie obywateli w sieci; w 2009 r. zorganizowaliśmy Konwencję o Współczesnej Wolności, prowadzoną przez Henry’ego Portera z The Guardian i wszystkimi trzema Rowntree Trusts; w 2011 r. brytyjska sekcja opublikowała „Fight Back!” na temat zimy protestów, pod redakcją Dana Hancoxa i innych (pierwszy kolektyw redakcyjny, który był kotłowany przez policję). Duże nowe partnerstwo zostało upublicznione w tym tygodniu, kiedy BBC World Service i kenijski nadawca pokazali nowy dokument openDemocracy o prawach do aborcji w Kenii.

Międzynarodowy gangster

Co czeka nowego, wkrótce ogłoszonego redaktora naczelnego, który wprowadzi portal w trzecią dekadę jego istnienia? Pierwszym wyzwaniem jest wzrost międzynarodowej gangsterki.

Jego głównymi bandytami są połączeni pępowiną Trump i Władimir Putin, a za nimi zbliżający się nieprzejednany Xi Jinping; wokół ich trojki mniejsi gangsterzy rządzący Turcją, Iranem, Egiptem, Arabią Saudyjską, Węgrami, Koreą Północną, Zimbabwe i, usilnie starający się zapewnić sobie dominację, Narendra Modi w Indiach. Łączy ich wstręt do demokracji, praw człowieka, wolności słowa i rządów prawa, zarówno krajowego, jak i międzynarodowego.

Dlaczego ten zestaw potworów wyłonił się z ery prymatu USA – ery, która rozpoczęła się w 1992 roku, kiedy to z „radością… w sercu” prezydent Bush senior ogłosił: „Świat niegdyś podzielony na dwa zbrojne obozy teraz uznaje jedną jedyną i dominującą potęgę, Stany Zjednoczone Ameryki”?

Częściową odpowiedzią jest to, że dominacja Wall Street po 1992 r. opierała się na politycznej ortodoksji, która teraz została zniszczona. Neoliberalny porządek „rynek wie najlepiej” był zawsze strategią polityczną, a nie teorią ekonomiczną. Była to polityka depolityzacji – dezagregacji społeczeństwa na konkurujące ze sobą jednostki, które nie widziały sensu w głosowaniu.

Aby zneutralizować populistyczne zagrożenia dla swojej supremacji, starsi liberałowie muszą cofnąć tę samą „antypolitykę”, którą doskonalili przez dziesięciolecia

Strategia ta została zagrożona przez „demokratyczne ocieplenie”, gdy potencjalni wyborcy zaczęli się ponownie upolityczniać. Uogólniona, choć niewyraźna, uparta, choć pozbawiona przywództwa odmowa bezsilności wciąż rośnie. Kolorowe rewolucje, ruch Occupy, Arabska Wiosna, powstanie Umbrelli, #MeToo, Black Lives Matter – dziś dołączył do nich sprzeciw wobec groźby ludobójstwa w Strefie Gazy.

Jakkolwiek gorące, „demokratyczne ocieplenie” nie jest jeszcze skuteczną alternatywą dla status quo. Media głównego nurtu lekceważą protesty, ponieważ same są częścią systemu władzy, któremu zagrażają. Ale najpoważniejszą odpowiedzią jest gangsterska międzynarodówka, zwłaszcza ta kierowana przez Trumpa w USA, gdzie nowa generacja radykalnej opozycji jest najlepiej zorganizowana i najbardziej praktyczna. Republikanizm Trumpa zamierza ich zamknąć.

Tradycyjne liberalne centrum postrzega wzrost skrajnej prawicy jako irracjonalny. Lepiej jednak rozumieć go jako odpowiedź na niepowodzenie starego porządku w powstrzymywaniu demokratycznych żądań bardziej egalitarnej polityki. Ze swojej strony Joe Biden może być postrzegany jako inteligentny powrót do zagrożenia ze strony Trumpa przez liberalne skrzydło tego starego porządku. Ci tradycyjni amerykańscy liberałowie chcą zachować podstawy rządów prawa i demokracji, zwłaszcza legalny transfer władzy wykonawczej, który chroni ich przed dyktaturą. Aby to osiągnąć, muszą pokazać, że rząd może wzmocnić pozycję i przynieść korzyści „ludziom”, aby przeciwstawić się antyelitarnej retoryce Trumpa. Jak na ironię jednak, aby zneutralizować populistyczne zagrożenia dla ich supremacji, starsi liberałowie muszą cofnąć samą „antypolitykę”, którą doskonalili przez dziesięciolecia.

Ale pokolenie Bidena nie może znaleźć głosu, by to zrobić. Z wyjątkiem, mam nadzieję, sojuszu z postępowcami – projektu, który, jak próbowałem pokazać w krótkim filmie dla openDemocracy, jest na ostrzu noża.

Nowa opozycja

Czy może powstać skuteczna opozycja, która pokona gangsterską międzynarodówkę, zastąpi status quo, odwróci jego katastrofy i zabezpieczy podstawy demokracji? Nie jest to niemożliwe. Pojawia się polityka ekologiczna, feministyczna i partycypacyjna. Choć niekoniecznie socjalistyczna, dąży do okiełznania nierówności kapitalizmu, odwrócenia korupcji i domaga się prawdomównych mediów. Na początku tego roku, pisząc w Byline Times, nazwałem ją Zdecydowaną Lewicą. Dyskutowałem o niej w Compass z posłanką Zielonych Caroline Lucas i w Red Pepper z rosyjskim historykiem Kirillem Kobrinem.

Tłum ludzi w czarnych koszulkach czytających

Jewish Voice for Peace okupuje stację Grand Central w Nowym Jorku, 27 października 2023 r. | Kena Betancur/AFP za pośrednictwem Getty Images

Częścią oryginalności Definitywnej Lewicy jest jej świadomość naszych ciał: jest to polityka naszych gatunków i płci, a także klasy i kraju. Jest to zmiana, którą filozof Achille Mbembe uchwycił w dyskusji na żywo OpenDemocracy, wzywając do „prawa do oddychania” po tym, jak Covid uderzył, a George Floyd został zlinczowany przez uduszenie. Byliśmy świadkami uderzającej intensyfikacji humanistycznej solidarności w opozycji do obecnego porządku, gdy grupa Jewish Voice for Peace zamknęła w październiku nowojorski Grand Central Station w proteście przeciwko wojnie w Strefie Gazy. Jest to forma solidarności, do której openDemocracy pasuje idealnie.

W 2024 r. openDemocracy zmierzy się z nowymi problemami. Zaczynając od Wielkiej Brytanii, możemy opisać Brexit jako brytyjskiego Trumpa, tyle że nie można go przegłosować. Jego zastąpienie będzie wymagało nowej narracji, która zastąpi „Wielką Brytanię” – być może nasze odrębne narody będą mogły przystąpić do UE tylko niezależnie. Ale sama UE również się zmieniła. Pierwotnie był to „projekt pokojowy”. Teraz jest w stanie wojny, wspierając Ukrainę przeciwko putinizmowi. Sekcja oDR donosiła o tym z wielką oryginalnością, co opisaliśmy wraz z Susan Richards, apelując o jej kontynuację. Sam Putin doszedł do władzy w opozycji do amerykańskiego ekspansjonizmu, ale stał się groteskowym wyrazem najgorszych aspektów amerykańskiego kapitalizmu. Teraz wir znów kręci się nad Jerozolimą.

Uporanie się z tym jest nie lada wyzwaniem. Wymaga podejścia, które stara się zrozumieć działające siły, a także ujawnić ich korupcję. Czuję się jednak spokojny. Kiedy uruchomiliśmy openDemocracy, pomysł kwestionowania rządzącego porządku wydawał się donkiszotowski: globalizacja, z jej wieloma energiami, niosła wszystko przed sobą. Dziś chęć utrzymania obecnego kierunku wydaje się dziwaczna, zwłaszcza młodym ludziom. Być może w końcu znajdzie się globalny czytelnik, który krytycznie przeanalizuje status quo i dowie się, jak go zastąpić.

Wreszcie, istnieje wyzwanie sztucznej inteligencji. openDemocracy narodziła się w cyberprzestrzeni, zanim media społecznościowe i smartfony całkowicie przekształciły ją jako środowisko informacyjne. Udało jej się, czasem niezdarnie, odpowiedzieć na te wyzwania. Teraz inne uwolnienie energii grozi kolejnym przełomem. Aby przetrwać, rozkwitać i być słyszanym pomimo tego, openDemocracy będzie musiała kontynuować najlepiej jak potrafi słuchanie, otwartość i kreatywność.

Antoni Barnett
Antoni Barnett
29 listopada 2023, godz. 17.46