Malarstwo naskalne – świadectwem wielkich cywilizacyjnych kryzysów / Piotr Kotlarz

0
1820
Do podjęcia tematu malarstwa naskalnego skłonił mnie przeczytany wczoraj w „Rzeczypospolitej” artykuł Krzysztofa Kowalskiego „Ekstaza w pieczarze”[1]. Autor tego artykułu prezentuje w nim hipotezę dr Yafit Kedar z Uniwersytetu w Tel Awiwie, autorki artykułu w „Time & Mind: The Journal of Archeology, Consciousness and Culture”, jakoby prehistoryczni artyści tworzyli dzieła na ścianach jaskiń w stanie zmienionej świadomości – i to bez używania środków halucynogennych. [Tu pewne drobne sprostowanie – hipoteza Yafti Kedar zakłada nie tyle nie używanie, co używanie specyficznego środka halucynogennego.]
Yafit Kedar twierdzi, że świadomość [autorów prehistorycznych obrazów] była zakłócona nie substancjami halucynogennymi, lecz niedostatkiem tlenu. Aby dotrzeć daleko w głąb jaskini, trzeba było oświetlać sobie drogę pochodniami, które, zużywając tlen, sprawiały, że ludzie doznawali hipoksji – niedotlenienia mózgu. W takim stanie wzmaga się wydzielanie dopaminy – neuroprzekaźnika, prekursora adrenaliny. W rezultacie malarze wewnątrz jaskiń popadali w stan zakłóconej świadomości, odczuwali euforię, mieli wrażenie przebywania poza własnym ciałem. Doznania te – twierdzi Yafit Kedar – pomagały eksploatować głębsze poziomy kreatywności, wchodzić w relacje z kosmosem, przekraczać bramę doznań duchowych, które współczesna nauka nazywa halucynacjami. Rozważając tę hipotezę, trzeba brać pod uwagę konfigurację jaskiń. W grotach europejskich jest niemal regułą, że malowidła znajdują się w miejscach ekstremalnie niedostępnych. Yafit Kedar pyta: „Dlaczego ci ludzie brnęli w takie ciemności, w miejsca tak odludne, oddalone często kilkaset metrów, a nawet kilometr od wejścia? Przecież te pieczary, ze swoimi wąskimi gardłami, musiały być przerażające”. Odpowiedź jest banalnie prosta: w tych źle przewietrzanych miejscach ludzie osiągali „inny stan świadomości”, w tym stanie pojawiały się halucynacje, to zaś umożliwiało przeżywanie „doświadczeń duchowych”[2].
Od tak postawionej hipotezy tylko krok do kolejnej, jakoby aktywność twórcza łączyła się w „koniecznością” zażywania środków halucynogennych.  Kowalski pisze, że: Powszechnie znany jest fakt, że wielu cenionych artystów tworzyło swoje dzieła pod wpływem substancji odurzających. Na przykład van Gogh upajał się absyntem, Baudelaire narkotyzował się haszyszem i opium, podobnie Picabia, Witkacy zażywał peyotl, kokainę i co się tylko dało, informując o tym podpisami na swoich psychodelicznych obrazach. W latach 50. XX stulecia furorę w środowiskach artystycznych robiło LSD[3].
Cóż, można i tak, choć moja wiedza całkowicie zaprzecza takim poglądom. Nie słyszałem, by w jakikolwiek sposób odurzał się Leonardo da Vinci, Ślewiński, Pissarro, Picasso… większość artystów. To, że van Gogh pijał absynt, że upijał się Baudelaire, nie miało wpływu na ich twórczość, w każdym razie nie to było przyczyną jej oryginalności. Na marginesie warto wskazać, że głupota niektórych twórców czasami sięgała zenitu. Na przykład w XIX wieku wielu sądziło, że na „artystyczny stan ducha” wzmacniająco oddziałuje kiła i z tego powodu świadomie zarażali się tą chorobą. W 1979 roku poznałem pewnego dobrze zapowiadającego się polskiego antropologa, później przeczytałem jak w jakimś z artykułów zalecał on studentom sięganie dla „rozjaśnienia umysłu” po LSD. Może, wspomniany antropolog (pomińmy jego nazwisko) dobrze się zapowiadał… później nie spotkałem już ani jednej jego pracy. Jego dorobek intelektualny jest w mojej ocenie niezwykle skromny i dyskusyjny.
Warto zauważyć ponadto, że malarstwo jaskiniowe powstawało nie tylko w głębi jaskiń.
Pomińmy jednak te dygresje. Nie z tego powodu postanowiłem podjąć temat malarstwa jaskiniowego. Dodam jednak, że w moich czasach studenckich, a i później, na przykład (podam tu jednak nazwisko wspomnianego wyżej profesora) profesor Andrzej Wierciński, szukano powiązań malarstwa naskalnego z religią. Może zresztą w niektórych wypadkach takie mogły istnieć, niektóre z obrazów mogą odnosić się do postaci szamanów, groty strzał w ciałach zwierząt mogą być interpretowane jako swego rodzaju zaklinanie. Nie w tym jednak tkwi istota tej twórczości.
Pan Krzysztof Kowalski z hipotezy izraelskiej badaczki wysnuwa kolejne wnioski. Pisze: Oczywiście „jaskiniowcy” nie znali racjonalnego wytłumaczenia tego fenomenu. Być może inny stan świadomości przypisywali naturze samej groty i świadomie wchodzili do jej wnętrza, aby go doznać, nie mając pojęcia o niedostatku tlenu i jego skutkach. Ale nie jest też wykluczone, że to tylko jeden z powodów dziwaczności sztuki jaskiniowej. Świat lekarski widzi to inaczej: ludy pierwotne znały rozmaite środki odurzające. Historia mistyki już dawno uznała fakt lekarski, że nastroje mistyczne mogą występować po zażyciu haszyszu, opium, peyotlu[4].
Prof. Zygmunt Krzak, zmarły w ubiegłym roku znakomity polski prehistoryk, ujmuje to zagadnienie jeszcze od innej strony: epoka „jaskiniowców”, gdy w grotach powstawały najstarsze na świecie galerie sztuki – 40, 30, 20 tys. lat temu – była fazą pradziejów, w której albo jeszcze w ogóle nie doszło do rozdwojenia ludzkiej jaźni, albo był to dopiero początek procesu różnicowania tzw. duszy ludzkiej na dwie przeciwstawne i zarazem uzupełniające się sfery: podświadomości i świadomości.
„Albowiem jednym z ważnych zjawisk w historii ludzkości jest rozwój świadomości: od podświadomości pierwotnych ludzi do patriarchalnej dzisiejszej formy świadomości. W epoce kamiennej podświadomość była dominująca, a świadomość dopiero rodziła się i była słaba, zaczątkowa. W odróżnieniu od tamtego okresu czasy dzisiejsze odznaczają się rozwiniętą świadomością” („Od matriarchatu do patriarchatu”, Warszawa 2007)[5].
Teorie i istnieniu człowieka jaskiniowego, epoki „jaskiniowców”, to hipotezy XIX i XX wiecznych badaczy, którzy – moim zdaniem – nie mieli wyczucia czasu w dziejach. Podają daty, nie czując ich sensu. Tysiąc lat, nawet tylko sto. Ileż świadectw musiałoby pozostać z takiego okresu. Nie istnieją żadne dowody wskazujące na to, by jaskinie były ludzkimi siedliskami. Jaskinie były zasiedlane tylko okresowo, przez bardzo krótki czas, z powodu jakichś nadzwyczajnych okoliczności. Nigdy nie były naturalnym środowiskiem człowieka.
Freudowskiej interpretacji w żaden sposób nie można udowodnić, nie kwestionujemy istnienia podświadomości, ale teoria o różnicowaniu się tzw. duszy ludzkiej jest co najmniej dyskusyjna. Jak zresztą zdefiniować tzw. „duszę”.
Publicystyczny język – galerie sztuki – oddala nas, a nie przybliża do zrozumienia tego dlaczego powstawały te dzieła. Teorie o rozwój świadomości: od podświadomości pierwotnych ludzi do patriarchalnej dzisiejszej formy świadomości oraz mówiące o tym, że w epoce kamiennej podświadomość była dominująca, a świadomość dopiero rodziła się i była słaba, zaczątkowa, są nie do udowodnienia. To tylko hipotezy różnych ideologów. Epoka matriarchatu nie istniała. Zamiast pojęcia pierwotnych ludzi, użyłbym określenia ludzi żyjących w danym okresie. Cóż bowiem ma oznaczać słowo „pierwotność”?
Inny badacz, Jean Clottes, uznał, że cała sztuka jaskiniowa w Europie (od południa Półwyspu Iberyjskiego aż po Ural) cechuje się nadzwyczajną spójnością. Stawia w związku z tym hipotezę jakoby za tą jednolitością musiała stać jakaś idea i praktyka trwająca ponad dwadzieścia tysięcy lat.
Jego zdaniem, jedno z najważniejszych pytań dotyczy tego jak długo trwała tradycja sztuki naskalnej w paleolicie w Europie. Najstarsze daty pochodzą z Jaskini Chauveta (między 35 a 36 000 lat temu), a najmłodsze z Jaskini Portel we francuskim departamencie Ariège (13 500 lat temu ± 180 lat). Tak długi czas jej trwania wywołuje określone pytania. Aby tradycja mogła być kontynuowana w tak sformalizowanej formie i przez tak długi okres, musiała u jej podstaw leżeć jakaś spójna myśl, rodzaj jednolitego nauczania. Niekwestionowana jednorodność sztuki jaskiniowej, w zakresie stosowanych technik i metod, nie mogłaby bez tego być realizowana. Oczywistym jest również, że jakkolwiek liczba znanych nam zdobionych jaskiń i schronisk skalnych jest znaczna, to w skali całego okresu trwania sztuki paleolitycznej ich ilość nie przytłacza. Wydaje się więc, że musiała istnieć także tradycja sztuki tworzonej poza jaskiniami, która nie zachowała się tak dobrze jak ta w grotach, a której przykłady znamy z Hiszpanii i Portugalii. Niewykluczone także, że wiele zabytków paleolitycznej sztuki jaskiniowej, w wyniku różnych czynników, w ogóle nie dotrwało do naszych czasów.
A przecież to nieprawda. Nie mamy żadnych dowodów ciągłości tej sztuki. Długiego czasu jej trwania. Przeciwnie, poszczególne jej ślady datowane są na czasy odległe od siebie o tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy lat. Powtarzam, jaskinie zasiedlane były tylko przez niedługie okresy i zazwyczaj przez niewielkie grupy.
Pisze o tym dalej Clottes: Jeszcze do niedawna sądzono, że rozwój sztuki paleolitycznej miał charakter stopniowy, od jej prymitywnych początków w okresie oryniackim, aż po jej apogeum, którego kwintesencją miały być malowidła w Lascaux. Odkrycie Jaskini Chauveta w 1994 r. pokazało jednak jak błędne było to wyobrażenie – okazało się bowiem, że wyrafinowane techniki tworzenia sztuki znane były już w czasach kultur oryniackiej i graweckiej. To pokazuje, że, w zależności od miejsca i czasu, różne poziomy zaawansowania musiały istnieć jednoczasowo, że coś co odkrywano było z czasem tracone by ponownie zostać odkrytym tysiące lat później. Krótko mówiąc – rozwój sztuki nie był linearny.
Badania wielu kultur wskazują, że ludzie bardzo niechętnie zmieniali przyjęte formy kulturowe. Do zmian dochodziło najczęściej w wyniku znacznych zmian środowiskowych. Kultury paleolityczne potrafiły trwać w niezmienionym kształcie tysiące lat. Dochodziło też do wyginięcia wielu kultur oraz do kolejnych migracji.
Pisze dalej Clottes: Występowanie sztuki jaskiniowej jest w naturalny sposób uwarunkowane czynnikiem geologicznym, czyli obecnością jaskiń i schronisk skalnych. Ale nie tylko. Istnieją regiony, gdzie potencjalna doskonałość geograficzna nie przełożyła się na tworzenie tam sztuki, lub tworzono ją tam sporadycznie. Musiało być coś innego, co decydowało o wyborze miejsca – coś związanego z kulturą, choć musimy także pamiętać o naturalnych czynnikach, które mogły wpływać na niezachowanie się do naszych czasów żadnych śladów takiej sztuki. Dla przykładu – z końcem epoki lodowcowej podwyższenie się poziomu wód morskich o ok. 115 m spowodowało zalanie wielu jaskiń, z których część na pewno skrywała malowidła i ryty. Tak było w przypadku Jaskini Cosquera.
Te ostatnie występują głównie w Hiszpanii i Portugalii, a w jednym wypadku we Francji w Pirenejach Wschodnich. Obie formy – sztuka światła i sztuka ciemności – współistniały ze sobą przez cały okres tworzenia sztuki w paleolicie.
Zasadnicze różnice między nimi dotyczą kwestii ich zamieszkiwania i związanym z tym ich użytkowaniem. W schroniskach skalnych i przy wejściach do jaskiń często znajdowane są ślady ludzkiej obecności tuż obok zdobionych ścian. W tych miejscach ludzie żyli i wykonywali codzienne czynności, mając bezpośrednią styczność z malowidłami, rytami lub płaskorzeźbami. Inaczej było w przypadku głębokich jaskiń, których na ogół nie zamieszkiwano. Każdy z tych kontekstów sztuki najprawdopodobniej był odmiennie postrzegany. Świadczy o tym fakt, że dzieł znajdujących się w głębi jaskiń prawie nigdy nie niszczono, nie wymazywano i nie uszkadzano, zaś w skalnych schroniskach warstwy archeologiczne pozostałe po obozujących tam ludziach często przykrywają zdobione ściany (jak w Gourdan, czy Le Placard). Wnioskować stąd można, że sztuka w głębi jaskiń była darzona respektem, ta w otwartych schroniskach z czasem zaś traciła na zainteresowaniu i odchodziła w zapomnienie[6].
Dziwi mnie, że badacz ten nie zauważa stosunkowo krótkiego każdorazowego zasiedlania jaskiń. Nie bierze pod uwagę możliwości nagłej zmiany środowiska zewnętrznego. Ogromnych mrozów, opadów śniegu. Wejście w głąb jaskiń powodowane było poszukiwaniem możliwości przetrwania. Na wybór miejsca nie wpływało coś związanego z kulturą,  lecz okoliczności. To czy dotknięta kataklizmem grupa ludzka znajdowała się akurat w pobliżu jaskiń. Malowidła naskalne być może przesłaniają nam dramat jaki wówczas miał miejsce.
Pisze Clottes: To co ludzie paleolitu robili w jaskiniach nie było przypadkowe. Było wypadkową określonego wzorca. Przykładowo, eksplorowano każdy zakątek jaskini, nawet bardzo długie pasaże (jaskinie: Niaux, Rouffignac, La Cullalvera), przeczołgiwano się przez ciasne przesmyki, wspinano się kominami i pokonywano niebezpieczne uskoki (J. Trois-Frères). Ludzie paleolitu zapuszczali się nawet do głębokich na kilka metrów studni (J. Fontanet). Wszystko to świadczy o ich szczególnym stosunku do jaskiń[7].
Myślę, że moja interpretacja jest bardziej racjonalna. Penetrowano wnętrza jaskiń szukając nie tyle wrażeń, co możliwości przetrwania.
Niestety, nie możemy dziś wiedzieć jak wielka była populacja ludzka przed wspomnianymi kataklizmami, przed czasem, gdy tylko nieliczni mogli schronić się do jaskiń. Populacja ta zasiedlała sawanny lub lasy (środowisko w różnych czasach ulegało zmianom). Nie wiemy też, jak wielu chroniących się w jaskiniach przetrwało, by tak jak później mieszkańcy jaskini w Górach Zagros ponownie zasiedlać pobliskie i coraz dalsze okolice. „Wąskich gardeł” w historii rozwoju naszego gatunku było bardzo wiele.
W ciągu całego XX wieku sztukę jaskiniową próbowano wyjaśnić na wiele sposobów. Wśród głównych interpretacji wymienić można koncepcję sztuki dla sztuki, totemizm, magię łowiecką w wykładni Henriego Abbé Breuil’a, czy strukturalistyczne teorie André Leroi-Gourhana i Annette Laming-Emperaire[8].
Nowe ramy interpretacyjne oscylujące wokół koncepcji szamanizmu zaproponował David Lewis-Williams (zob. artykuł w numerze „Archeologii Żywej” 1 (75) 2020). Pisze dalej Clottes: Rzeczywiście, szamanistyczne religie charakteryzują się pewnymi cechami, które mogą rzucić nowe światło na świat sztuki jaskiniowej. Pierwsza z nich dotyczy koncepcji złożonego kosmosu, współistniejących światów, paralelnie bądź nakładających się na siebie oraz zachodzących między nimi a naszym światem interakcji, gdzie wszystko co się wydarza tu i teraz jest zależne od tego innego świata. Druga cecha dotyczy podzielanych wierzeń, wedle których istnieją pewne osoby, które są predysponowane do tego, aby wejść w bezpośredni kontakt ze światem zmarłych w określonych celach praktycznych – by uzdrawiać chorych, przywracać harmonię w otaczającym świecie, czy zapewniać pomyślność podczas polowań. Kontakt taki odbywa się za pomocą duchów pomocniczych, często pod postacią zwierząt, przychodzących do szamana lub do których on sam się udaje. Szaman może również wysłać swoją duszę na spotkanie z duchami do świata zmarłych, by uzyskać ich pomoc i zagwarantować sobie ich ochronę. Dzieje się to podczas transu. Jego rolą jest więc pośredniczenie pomiędzy światem ludzkim a światem duchów[9].
Czyż nie śmieszne są dywagacje, których autorzy wciąż zakładają istnienie „świata duchów”. Literackie interpretacje pseudouczonych tworzą w nauce wielkie zamieszanie. Życie ludzkie było i jest jednak znacznie bardziej prozaiczne. Koncepcja złożonego kosmosu, współistniejących światów. Jak to pięknie brzmi.
Inny, tym razem brytyjski, badacz zasugerował (na podstawie malowideł naskalnych w Indonezji), że podobnie jak w przypadku naskalnych malowideł w Europie oglądane przez nas obrazy mogą być kompilacją rysunków zostawianych przez kolejnych artystów pracujących na tej samej ścianie w przeciągu tysięcy lat. Niezależnie od interpretacji obserwatorów, chemiczne datowanie dzieł pokazuje jedno: zarówno zwierzęta jak i dwunożne istoty powstały w tym samym czasie[10].
Oczywiście badacz ten również wykazuje się brakiem poczucia czasu. Przecież mówimy o pojawiającej się w odstępach tysięcy lat bardzo niewielkiej ilości dzieł.
Znane nam dziś przykłady malarstwa, sztuki naskalnej pochodzą z okresu pomiędzy 45 a 20 tys. lat temu. Najstarszym przykładem sztuki przedstawieniowej są rysunki naskalne odkryte na wyspie Celebes, datowane są na 45,5 tys. lat. Prehistoryczni artyści namalowali naturalnych rozmiarów dzikie świnie celebeskie. Nie jest jednak wykluczone, że freski namalowali nasi wymarli ewolucyjni kuzyni, pokrewni nam genetycznie denisowianie[11].
Sumując, może się mylę, ale sugeruję, by zanim badacze podejmą się tworzenia kolejnych hipotez na temat powstawania i istoty sztuki naskalnej, której zachowane świadectwa zostały już w miarę solidnie opisane (warto przeczytać tu choćby cytowany artykuł Jeana Clottesa), prześledzili jak wyglądały zmiany środowiska (klimatu) na opisywanych obszarach. By w swych rozmyślaniach uwzględnili to, że czasami środowisko to w wyniku ogromnych kataklizmów zmieniało się nagle w sposób drastyczny, że w ciągu setek, a później dziesiątek tysiącleci zmiany takie były dość częste.
Za oczywistą uważam konieczność odrzucenia określenia „człowiek jaskiniowy”. Te bowiem zamieszkiwane były przez ludzi tylko we wskazanych wyżej okolicznościach.
                                                                              Piotr Kotlarz
 Przypisy:
[1] K. Kowalski, Ekstaza w pieczarze, https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/304299924-Krzysztof-Kowalski-Ekstaza-w-pieczarze.html. 1.05.2021.
[2] Tamże.
[3] Tamże.
[4] K. Kowalski, Ekstaza w pieczarze, https://www.rp.pl/Rzecz-o-historii/304299924-Krzysztof-Kowalski-Ekstaza-w-pieczarze.html. 1.05.2021.
[5] K. Kowalski, dz. cyt.
[6] Jean Clottes, Malowidła naskalne, ryty i rzeźby. Sztuka paleolitu w Europie, tłumaczył.: Jakub Tracz i Andrzej Rozwadowski, https://archeologia.com.pl/malowidla-naskalne-w-europie/
[7] Tamże.
[8]  Tamże.
[9] Tamże.
[10] Jan Sochaczewski, Odkryto najstarsze malowidła naskalne w historii. Sprzed 40 tys. lat, https://www.national-geographic.pl/artykul/odkryto-najstarsze-malowidla-naskalne-w-historii-sprzed-40-tys-lat-zdjecia. 25.03.202o
[11]  Odkryto najstarsze na świecie malowidło naskalne, https://www.rmfclassic.pl/informacje/Obraz,12/Odkryto-najstarsze-na-swiecie-malowidlo-naskalne,43237.html

 

Obraz wyróżniający: Obraz Richard Riveiro z Pixabay