Demagogia (z cyklu: Alfabet artysty) / Marek Weiss-Grzesiński

0
471
Ten toksyczny produkt demokracji od początku jej istnienia jest wytwarzany jednocześnie ze wszystkimi wartościami, jakie wspólnie budujemy z Wolnością, Równością i Braterstwem na czele. Demagogami jest większość polityków, bo przecież ich celem i specjalnością jest zdobywanie i utrwalanie władzy, a do tego niezbędna jest umiejętność przekonania tłumów do swoich racji. Niektórzy prezentują je uczciwie, zgodnie z prawdą, ale jest ich niewielu. Tylko niektórzy orientują się jaka jest prawda o zjawiskach, potrzebach i możliwościach ich zaspokajania. Jeszcze mniej sięga do tej prawdy używając jej w swojej argumentacji.
Kiedy wszyscy są równi i każdy głos liczy się tak samo, okazuje się, że łatwo jest zgromadzić rzesze swoich zwolenników kłamiąc bezczelnie i atakując bezpardonowo, bo istnieje ogromna ilość ludzi sfrustrowanych, niezadowolonych ze swojego życia, nie dających sobie z nim rady i przekonanych, że ktoś im to życie kradnie. Że ktoś nimi pogardza, bo są słabsi, głupsi i biedniejsi. I oto zjawia się taki Demagog, nazywa wszystkie ich bolączki po imieniu, tworzy wspólnotę zawiedzionych, wskazuje im winnych i obiecuje, że poprowadzi swoich zwolenników do zwycięstwa, a wspólnota, którą stworzą dopiero stanie się prawdziwą Ojczyzną i rajem sprawiedliwości narodowej. Zawsze te same hasła, ten sam populizm, to samo rozbudzanie uczuć religijnych i patriotycznych. Wszystko po to, by mieć więcej głosów i dzięki nim więcej władzy. Potrzebny jest do tego tupet uprawiania notorycznych kłamstw i prezentowanie siebie jako nadzwyczajnego gwaranta wszelkiej szczęśliwości. Widzieliśmy to w historii setki razy, ale te tłumy, które wiwatują na placach na cześć demagoga, nie znają historii. Wiedzą to, co im się w prostych zdaniach wykrzyczy do mikrofonu, pokaże w zmontowanych newsach telewizyjnych, czy opisze w brukowej prasie. Wystarczy zapłacić za taką kampanię, albo podeprzeć się obcymi agenturami działającymi w internecie, żeby osiągnąć potrzebną ilość głosujących. Wystarczy ogłosić, że się jest obrońcą religii przed destrukcyjnymi zakusami niewiernych i rozpustnych, jakimi nazywa się tych, co myślą i kochają wolność. Jest się obrońcą dzieci przed demoralizacją wolnomyślicieli i poczętego życia przed kobietami, które zamiast nosić dziecko i je urodzić bez względu na wszystkie przeciwskazania, domagają się aborcji. Jest się obrońcą honoru Ojczyzny, chociaż zadaje się jej bolesne ciosy wizerunkowe na oczach całego świata i wystawia się ją na pośmiewisko. Te wszystkie kłamstwa kryją prawdziwe poglądy i prawdziwe cele dyktatorów na całym świecie. I wszędzie więcej jest niezadowolonych i biednych, niż racjonalnie oceniających rzeczywistość i rozumiejących swoją sytuację ludzi. Dlatego demagog zawsze wygrywa. Dopiero katastrofa jego rządów, czy to z winy wirusa, czy błędów władzy, czy z innych powodów, pozwala obalić tyranów i próbować powrócić na kręte i chwiejne tory demokracji, od której, niestety, wciąż nie wynaleziono niczego lepszego. Ratunkiem jest to, co stało się w USA, że do większości postarano się dotrzeć z prawdziwymi i przekonującymi informacjami. Ludzie uwierzyli, że liczy się prawda, a nie kłamstwo, które prawdę udaje, i poszli głosować w imię prawdy. Dodatkowo zadziałało to, że dotychczasowi przeciwnicy połączyli swoje siły, żeby pokonać najgorsze zło. Zwykle opozycja jest przed tyranów rozbijana i deprecjonowana. Ale kiedy się zjednoczy i nauczy się korzystać ze zwartych szeregów, wtedy los tyrana jest przesądzony. Tak się stało tam, tak się stanie i tutaj, chociaż jeszcze wielu głupców wciąż klepie swoje nędzne interesy. Nazywam ich głupcami, chociaż uważają się za spryciarzy, ponieważ zaniedbując naukę i lektury uważają demagogię za jedyny sposób dotarcia do ludzkich umysłów i podziwiają tych, którzy w tej dyscyplinie wiodą niechlubny prym. Nie wiedzą, że każdy demagog kończy na śmietniku historii opluty najbardziej przez swoich tymczasowych wyznawców.
                                                                    Marek Weiss-Grzesiński
[Tekst publikowany był pierwotnie na facebooku pana Marka Weiss-Grzesińskiego.              Tu za zgodą autora ]