Wojna na Ukrainie: uważajcie na wszelkie rozmowy o „przełomach” lub „zmianach zasad gry” – to będzie długa, krwawa i kosztowna walka / Frank Ledwidg
Red.
Na podstawie niektórych nagłówków z ostatnich dni można wysnuć założenie, że najgorsze dla ukraińskich oddziałów szturmowych już minęło. Że ostatnie postępy sił ukraińskich stanowią „przełomy” lub „naruszenia” i że od tego momentu wszystko pójdzie już z górki.
Ukraina niedawno twierdziła, że zajęła kilka małych wiosek, Andriivka i Klishchiivka, w pobliżu totemicznych pozostałości Bachmutu, miasta we wschodniej Ukrainie, gdzie od sierpnia 2022 r. Tak wielu po obu stronach oddało życie za tak mały teren. Ten ostatni sukces jest najwyraźniej kolejnym „ważnym przełomem”.
Ale czy nie wszystkie? Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, deklaruje, że zdobycie spustoszonych, zniszczonych wiosek, w których przed wojną mieszkało kilkaset osób, jest „znaczące” lub „strategicznie ważne”.
Tak naprawdę w żadnej z tych wiosek nie ma nic szczególnie strategicznego. Ich zdobycie nie wpłynie znacząco na wynik wojny. Ale jaki wybór ma Zełenski, jak tylko ogłosić te drobne osiągnięcia triumfem? A jaki wybór ma Ukraina, jeśli nie kontynuować tej krwawej harówki?
Redukcja z 1916 r
Z każdym miesiącem podobieństwo do rzezi z czasów pierwszej wojny światowej staje się coraz silniejsze – szczególnie w przypadku bezlitosnych, krwawych ofensyw nad Sommą z 1916 roku, gdzie wyzwolenie zapomnianych dziś wiosek, takich jak Pozieres, Fricourt, Beaumont Hamel czy Thiepval, kosztowało tysiące zabitych. W sierpniowym raporcie New York Times oszacowano straty wojskowe Ukrainy na 70 000 zabitych i ponad 120 000 rannych. Liczba ofiar podobno znacznie wzrosła, odkąd Ukraina rozpoczęła kontrofensywę.
Tymczasem, podobnie jak w 1916 roku, parada zachodnich generałów wielokrotnie składała nierealne obietnice. Mówiono nam, że Ukraińcy będą na Krymie do końca lata. Teraz „jeszcze tylko jedno pchnięcie” sprawi, że rosyjska armia „rozpadnie się”. Prognozy te są oczywiście zawsze odpowiednio sformułowane w niejasnych warunkach.
Rosyjska armia nie rozpadnie się, a Ukraińcy nie będą na Krymie w te Święta Bożego Narodzenia – ani nawet w następne. Wielu z tych samych generałów obiecywało nam taki sam rezultat z podobną retoryką w Iraku i Afganistanie.
Długa wojna nigdy nie leżała w interesie Ukrainy. A biorąc pod uwagę ryzyko wielu form eskalacji, z pewnością nie leży to w interesie Zachodu.
Nie ma szybkiego zwycięstwa
Ale to jest to, z czym Ukraina musi się zmierzyć. Powinno być już jasne, że nie będzie większych przełomów. Ukraińskie czołgi nie zostaną w najbliższym czasie uwolnione, by mogły wjechać za rosyjskie linie. Broń „zmieniająca zasady gry” również nie zmieni zasadniczo pola bitwy.
Pociski przeciwpancerne Javelin i NLAWS, 155-milimetrowa haubica M777, system rakiet dalekiego zasięgu Himars, dar w postaci kilku myśliwców MiG 29, kilkudziesięciu niemieckich czołgów Leopard, 14 brytyjskich czołgów Challenger, 31 amerykańskich czołgów Abrams, niewielka liczba baterii rakiet przeciwlotniczych Patriot, brytyjskie pociski Stormshadow i niemieckie pociski manewrujące Taurus – być może pominąłem jakieś – wszystko to najwyraźniej „zmieniło zasady gry”.
A jednak „gra” pozostaje w dużej mierze niezmieniona. Dzieje się tak, ponieważ pojedyncze systemy uzbrojenia mogą wygrywać bitwy, ale nie wygrywają wojen.
Być może największym „gamehcnagerem” jest regularnie ogłaszane i ponawiane przekazanie ukraińskim siłom powietrznym około 60 używanych myśliwców F-16. Mniej nagłaśniany jest fakt, że nie będą one w stanie działać operacyjnie najwcześniej do 2025 roku.
Przyczyny tego stanu rzeczy zostały doskonale wyjaśnione przez czołowego brytyjskiego eksperta ds. sił powietrznych, Justina Bronka z wojskowego think tanku Rusi, który opisuje, że F-16 jest wysoce złożonym systemem wymagającym intensywnego szkolenia i lat doświadczenia, aby można było wykorzystać jego potencjał.
Widzieliśmy już podobną retorykę stosowaną w odniesieniu do systemów artylerii rakietowej dalekiego zasięgu ATACMS, które USA prawdopodobnie przyznają Ukrainie – podobnie jak w przypadku wszystkich innych „gamechangerów” – z dużą niechęcią USA.
Wola zwycięstwa
Kluczowym elementem w tego rodzaju wojnie, jak w każdej wojnie, jest wola walki połączona ze środkami (w tym nowym sprzętem). Jedynym niezbędnym czynnikiem umożliwiającym Ukrainie wysiłek wojskowy – i jedynym prawdziwym „gamechangerem” – był system satelitarny Starlink Elona Muska. Bez bezpiecznych środków komunikacji, które do tej pory oferował każdej ukraińskiej jednostce wojskowej, Ukraina byłaby w zupełnie innej sytuacji. Jeśli jednostki nie mogą rozmawiać ze sobą lub ze swoimi centrami dowodzenia i kontroli, są w poważnych tarapatach.
Obie strony rozwijają się i reagują na wzajemne przewagi techniczne. Rosjanie nie są głupi, nie pragną porażki i dorównują wielu innowacyjnym i skutecznym podejściom Ukrainy.
Mają silną historię uczenia się na błędach i torowania sobie drogi do pewnego rodzaju sukcesu.
Co więcej, po „pożyczeniu” przez Koreę Południową amunicji artyleryjskiej Stanom Zjednoczonym, prawdopodobne porozumienie między Władimirem Putinem a Kim Dzong Unem było całkowicie przewidywalne. Złagodzi to obawy Rosji dotyczące amunicji, która jest kluczem do tej fazy wojny.
Nadchodzące okropności
Po klęskach nad Sommą w 1916 roku, jeszcze gorsze rozlewy krwi czekały w następnym roku w Passchendaele i Verdun. W miarę postępów swojej armii, Ukraina może spodziewać się podobnych okropności (choć na mniejszą skalę) podczas planowanego uderzenia na południe w celu odcięcia rosyjskiego mostu lądowego w Tokmaku lub Melitopolu – lub w innych miejscach, o których większość jeszcze nie słyszała.
Zapytałem znajomego w Kijowie, pamiętając o śmierci ponad 70 000 żołnierzy, jak chętni są ludzie do kontynuowania działań. „Jeśli przegramy wojnę, stracimy cały kraj” – powiedziała – „Wszyscy to rozumieją”.
Zwrócił uwagę, że sondaże na Ukrainie wskazują, że ponad 90% sprzeciwia się porozumieniu z Rosją.
Na szczęście pewien poziom świadomości nieuchronności długiej wojny zaczyna przenikać do zachodniego personelu wojskowego. Zachód musi mieć nadzieję, że obywatele jego demokracji zrozumieją implikacje nadchodzącej długiej wojny. Muszą też mieć nadzieję, że ich przywódcy sprostają temu wyzwaniu.
Starszy wykładowca strategii i prawa wojskowego na Uniwersytecie w Portsmouth
Oświadczenie o ujawnieniu
Frank Ledwidge nie pracuje, nie konsultuje się, nie posiada udziałów ani nie otrzymuje funduszy od żadnej firmy lub organizacji, która mogłaby skorzystać z tego artykułu, i nie ujawnił żadnych istotnych powiązań poza swoim stanowiskiem akademickim.