Nie tylko o komentarzach
Wiele gazet i portali internetowych korzysta z możliwości jakie daje współczesna technika i wprowadza możliwość zamieszczania pod prezentowanymi w nich artykułach komentarzy. W naszym Miesięczniku postanowiliśmy komentarzy nie włączać. Uważamy bowiem, że właściwie nie wnoszą one dodatkowych wartości, a jedynie dają możliwość odreagowania potencjalnym piszącym ich własnych stresów, kompleksów… obserwując takie na innych portalach, internetowych serwisach, czy gazetach, najczęściej napotykamy w nich hejt.
Czytelnicy zainteresowani jakimś artykułem, chcą go uzupełnić, wnieść do niego coś nowego, ewentualnie nie zgadzając się z prezentowaną treścią mogą napisać polemikę, własny artykuł, a także list do redakcji. Te chętnie zamieścimy. Dyskusja jest twórcza. Polemika, artykuł … te wymagają przemyślenia… czasu. Nie jesteśmy jednak jedną z instytucji psychoterapeutycznych… nie jesteśmy też rodzajem „ściany płaczu”.
Nieczęsto zamieszczam komentarze pod różnymi tekstami, śledzę jednak takie w Internetowych portalach czy gazetach. To swoiste studium nastrojów społecznych. Może tylko frustratów? Dostrzegam jednak, że niektóre portale wykorzystują komentarze w celu uprawiania swoistej polityki. Nie tylko polityki redakcyjnej, bo być może rzeczywiście dzięki tej możliwości zyskują grupę stałych odbiorców… ale również polityki w znaczeniu szerszym. Może nawet nie polityki…, a politykierstwa.
21 października b.r. przeglądając portal dziennik.pl zerknąłem na komentarze pod artykułem noszącym tytuł: „Kaczyński: Polska nie będzie kolonią”.
Pod tekstem pełne hejtu wpisy czytelników. Niektóre z nich zawierały nawet groźby karalne.
Postanowiłem zareagować. Napisałem komentarz:
Przeczytałem poniższe komentarze. Czy to nie jest hejt – mowa nienawiści. Co na to redakcja?
Piotr
[Redakcja informuje, że wpisy zamieszcza z opóźnieniem 10 minut.]
Co ciekawe, po 12 minutach mój wpis się nie pojawił, nie pojawił się i później, ale również zniknęły wcześniejsze zawierające skrajny hejt wpisy?
Wygląda na to, że ktoś jednak kontroluje te wpisy. Czy publikacja ich kierowana jest do wybieranych grup docelowych?
Dziwne zabawy.
My nie mamy na takie ani czasu, ani środków. Naszej redakcji nie stać na utrzymywanie osób kontrolujących wpisy.
Nie chcemy uprawiać polityki, nie jesteśmy partią polityczną, choć każdy z nas ma jakieś poglądy polityczne. Redaktor naczelny sympatyzuje z lewicą, inni członkowie redakcji mają poglądy bardziej skierowane do centrum, nawet konserwatywne. Tolerancja, pluralizm – to zasady, które przyświecają nam dziś i mamy nadzieję zawsze będą przyświecać naszej pracy. Życie społeczne, gospodarka, kultura nie mają szyldów politycznych… w każdej z tych sfer ludzkiego życia pojawiają się jakieś problemy, wytyczane są jakieś kierunki… W każdej z nich coś się działo i dzieje. Gdzieś przecież zmierzamy, czegoś chcemy. Tym zagadnieniom, a nie bieżącej walce politycznej ma służyć nasz portal. Wiemy też, że nie ma rozwiązań ostatecznych, rozwiązywanie wielu problemów wymaga czasu, często długiego czasu. Gwałtowne rozwiązania powodują bowiem najczęściej wiele ogromnych strat… nawet takich, których już odrobić się nie da. Dlatego tak bardzo potrzebna jest dyskusja. Takie toczymy wewnątrz naszej Redakcji. Do pełnej kultury dyskusji, w której wszystkie strony okazują sobie wzajemny szacunek zapraszamy naszych Czytelników.
W imieniu Redakcji
Piotr Kotlarz