„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – nigdy nie dość powtarzania tych słów wielkiego Jana Zamoyskiego. To twierdzenie, które przez historię zostało udowodnione tyle razy, że powinno zostać wyryte złotymi zgłoskami na frontonie byłej siedziby gestapo, gdzie dzisiaj mieści się ministerstwo edukacji. Specjalnie przypominam to zestawienie funkcji ponurego gmachu w alei Szucha. To wskazanie, że w tym samym miejscu, może się zagnieździć największe zło i rozpacz, jak i najszlachetniejsze dążenia i nadzieja. Wszystko zależy od tych, którzy zagospodarują takie miejsce w określony przez swoje cele sposób. Podobnie jest z wieloma płaszczyznami, na których poczynają sobie ludzie. Od niewielkich, jak klub lokalny, szkoła, kółko zainteresowań, partia. Aż po wielkie instytucje, naród i państwo. Można też na różne sposoby zagospodarować sentencje, manifesty (jak dziełko Marksa) systemy filozoficzne, dzieła literackie, czy muzyczne (jak opery Wagnera). Warto by tego uczyć w szkołach, żeby młode gorące umysły czerpały wiedzę o względności wszelkich idei, które dopiero w praktycznym działaniu objawiają swoje śmiertelne trucizny, lub przynoszą ludzim pociechę i zbawienie. Po owocach można dopiero ocenić wartość tego, czy innego hasła, tych czy innych przykazań i wielu złotych myśli, które na pierwszy rzut oka wydają się złote, a w praktyce wywołują zbrodnie i wojny. Albo zbawiają, jak dziwny nakaz, by nadstawiać drugi policzek. Ten nakaz wydaje się głupi i szkodliwy, a przecież owoce jego należą do najpiękniejszych w historii ludzkości. Tak samo prosta myśl, od której rozpoczyna się ten nieśmiały wpis, jest mieczem obosiecznym, albo nawet wielosiecznym, jeśli zostanie zinterpretowana i użyta w złej wierze. Edukacja nie powinna być skierowana na wpajanie jakiegoś zbioru ustalonych prawd. W DEMOKRACJI zasadniczym obowiązkiem wszelkich szkół jest nauczanie samodzielnego myślenia. Z jednej strony relacja o faktach, o prawdziwych wydarzeniach, o prawach przyrody dotychczas rozpoznanych, a z drugiej o tym, że świadomość każdego człowieka ma zdolność oddzielania ziarna od plew, dobra od zła, rzeczywistości od mamideł. To człowiek wyposażony w sumę wiedzy dostępną na jego poziomie edukacji, powinien czuć wolną wolę decydowania, co uznaje za właściwe, a co chce potępić i dlaczego. Wykształcenie takiej wiary w siebie i takiej umiejętności wydawania sądów o świecie nas otaczającym jest największym skarbem, jakie edukacja może pozostawić w umysłach ludzi kończących etap nauki, a rozpoczynających samodzielną drogę życiową. Nauczyciel idealny to cierpliwy adresat pytań, na które, jeśli nie potrafi odpowiedzieć, to przynajmniej potrafi się do tego przyznać i wskazać pytającemu źródło, gdzie może swoją ciekawość zaspokoić. Taki jest prawdziwy i wiarygodny przewodnik w procesie zdobywania wiedzy. DEMOKRACJA to cudowny obszar wolnych ludzi, którzy potrafią odnaleźć właściwe odpowiedzi na swoje pytania. Ktoś, kto uważa, że sam zna te wszystkie odpowiedzi i zmusza ucznia do przyjęcia „jedynie słusznych poglądów”, nie jest godny tytułu nauczyciela w tym jakże szczególnym ustroju. Odpowiadanie na pytania z naciskiem, że innych odpowiedzi nie ma i być nie może, jest dla DEMOKRACJI poważnym zagrożeniem. Chyba że pytanie brzmiało „ile jest dwa razy dwa”. Ale o tym poziomie edukacji jednak nie mówimy. Zajmuje nas nauczanie wolności. Żeby było skuteczne, trzeba dać szansę badania czym jest wolność z jej ograniczeniami. Dlaczego one istnieją, a jednak nie podważają idei wolności? Dlaczego wolność jest zawsze związana z wyborem pomiędzy jedną decyzją, a drugą? Dlaczego nie może być stanem, w którym robi się to czego „dusza zapragnie” bez oglądania się na innych? Dlaczego musimy uwzględnić w każdej decyzji zakaz wyrządzania krzywdy drugiemu człowiekowi? Czym się różni anarchia głupców od DEMOKRACJI mądrych? To wszystko są bardzo trudne pytania. Bez należytej edukacji, Rzeczypospolite stają się własnością kanalii przy cichej zgodzie niewyedukowanych mas. Żadne piękne hasła tu nie pomagają.
[Tekst publikowany był pierwotnie na Facebooku pana Marka Weiss Grzesińskiego. Tu za zgodą autora.]