Site icon Miesięcznik internetowy WOBEC Piotr Kotlarz

Bóg ( z cyklu Alfabet Humanisty) / Marek Weiss Grzesinski

Na sztandarach, nawet w katolickiej II Rzeczypospolitej figurowało oficjalnie hasło „Honor i Ojczyzna” Boga dodano rozporządzeniem z 1993 roku! Ciekawe kto i jak to przeprowadził. Z pewnością moi mądrzy ziomale z fb to wiedzą i tu wyjaśnią. Mnie jednak interesuje w dzisiejszych zapiskach co innego. Skąd u wielu ludzi wierzących powstało przekonanie, że wszechmogący Bóg, Stwórca nieba i ziemi wymaga jakiejś obrony? Dlaczego siły zbrojne uznały że obronią Boga skuteczniej niż on sam siebie może obronić? A może On znalazł się na sztandarach nie jako najwyższe dobro, jakiego należy strzec, tylko jako opiekun i patron w zmaganiach wojennych? Może skoro jest na sztandarach, pomoże nam zwyciężyć i ocali przed śmiercią? Ale Niemcy umieszczali gdzie tylko mogli hasło „Gott mit uns”, a zagładę przynieśli im wojacy Stalina, którzy mieli zakaz nie tylko wzywania Boga na pomoc, ale nawet myślenia o nim. Więc Bóg nie był z Niemcami, tylko z Ruskimi?
   Czy ci, którzy walczą w imię swojego Boga i zabijają niewiernych, rzeczywiście wierzą, że Stwórca patrzy na to życzliwym okiem i bierze czynny udział w zmaganiach, jak kiedyś bogowie greccy pod Troją? Wtedy, i w każdym innym politeizmie, łatwo było sobie wyobrazić, że bogowie podzielają ludzkie emocje i kierują się podobnymi. Że dlatego zdolni są do sporów między sobą i wciągania w te spory ludzi. Ale Jehowa? Bóg w Trójcy Jedyny, Allah? Jak może walczyć po jednej stronie, skoro wszyscy są jego dziećmi i nie powinni odbierać sobie życia, które jest jego darem? W dobrze pojętym monoteizmie niemożliwe jest, by Bóg stanął po jakiejś jednej stronie i zwalczał drugą. Chyba, że nie jest Stwórcą świata, tylko pojawił się już po akcie stworzenia, by zająć się tylko jednym wybranym narodem i oddać mu świat w posiadanie, skazując inne narody na zagładę, jakby zostały stworzone przez kogoś innego. Więc może to wszystko jest wymysłem pośredników – szamanów, biskupów, mułłów i tysięcy innych duchownych przywódców, wmawiających nam, że wiedzą, czego Bóg oczekuje od nas.
   To religie są tym terenem, gdzie powstaje koncepcja przymierza z Bogiem tylko dla wybranych. To religie są źródłem decyzji, by umieszczać na sztandarach bojowych imię Boga i iść zabijać pod wyszytymi na nich hasłami. Może więc na naszych sztandarach powinno się umieścić napis „Katolicyzm, Honor i Ojczyzna”? A oddziały protestantów, którzy też trafiają w Polsce do wojska, miałyby swoją chorągiew z hasłem odpowiednio zmodyfikowanym. Prawosławni oczywiście musieliby wyszyć sobie swoje hasło, a niewielki oddział Tatarów swoje. Daleki jestem od żartów na ten temat. Uważam, że odpowiedź na pytanie „Czy Bóg istnieje?” jest najważniejsza w życiu człowieka. Od tego pytania powinno się zacząć i kiedy już każdy sobie na nie odpowie, trzeba rozważyć dramatyczne konsekwencje tej odpowiedzi i dostosować do niej swoje życie.
   Dla ateisty nikczemnego rodzaju jak Raskolnikow Dostojewskiego te konsekwencje obrócą się przeciwko niemu, ale dla kogoś takiego jak Maria Skłodowska – Curie mogą zaowocować wielkim dobrem dla całej ludzkości. Natomiast dla człowieka, który uwierzył w Boga dalsze decyzje są proste. Tylko nieliczni pozostają samotni jak Leonardo, Pascal, czy Einstein. Większość zawierza swoje życie jakiejś religii i pokornie słucha jej dysponentów, którzy wyjaśniają mu co ma robić, jak żyć i kiedy wyruszyć do walki z rzeszami pod wodzą innych dysponentów woli bożej. To pozwala tej większości zajmować się sobą, rodziną i lokalnymi problemami, bez ciągłego wysiłku analizowania podstawowych różnic między dobrem i złem. Pośrednicy za drobną opłatą pomogą urządzić się w systemie wartości i zapewnią bezpieczeństwo ze strony dalekiego Boga, który z pewnością przekazuje im wszystkie swoje postanowienia. Tylko czy na pewno mają z nim bezpośredni kontakt?
   Sądząc po rozbieżnościach pomiędzy wypowiedziami biskupów w mojej Ojczyźnie a biskupem Rzymu, można w to zwątpić. Może należałoby surowiej rozliczać wszystkich pośredników z tego w co wierzą i co głoszą jako Słowo Boże. Nie chodzi nawet o jakieś komisje, sądy, czy inne świeckie gremia. Chodzi o sumienie każdego wierzącego człowieka, w którym jakimś cudem wciąż udaje się oddzielić prawdę od kłamstwa. I właśnie takie pracowite, codzienne oddzielanie prawdy od kłamstwa, dobra od zła, piękna od ohydy jest obowiązkiem, od którego wiara w Boga jednak nie zwalnia.
Marek Weiss-Grzesiński (31 stycznia 2021)
Tekst publikowany był pierwotnie na facebooku pana Marka Weiss-Grzesińskiego              [Tu za zgodą autora ]
Obraz wyróżniający: Układ słoneczny. Tu za – https://miesiecznik-wobec.pl/wp-admin/post-new.php
Exit mobile version