bezsynność
cierpię na bezsynność
to choroba podstępna i nieuleczalna
lubi zaatakować nagle o nieprzewidzianej porze
na przykład w słoneczny poranek kolejnego dnia długiego lata
można się nią zarazić nawet przez telefon
zaraz po słowach „siedzi pan? a czy może pan usiąść?”
w miejscu gdzie dotąd miałeś syna
robi ci się dziura
miejsce pobytu
nikt nie wie gdzie się podział
znajomi dzwonią ale nie odbiera
w końcu ktoś poszedł i zapukał
usłyszał że go nie ma
wyprowadził się
zostawił tylko ciało
sztuka płakania
bardzo dobrze jest płakać robiąc coś jeszcze
dzięki efektywnemu gospodarowaniu płaczem
uzyskasz więcej płaczogodzin na dobę
więc można pić i płakać
płakać zasypiając
płakać przez sen
można w drodze do pracy
płakać patrząc na ludzi i samochody
można ocierać łzy nad arkuszem Excela
lub w trakcie rozmowy z klientem
ale najlepiej płakać śmiejąc się
do woli
nikt się nie zorientuje
czterdzieści stopni
moja bluza
twoje spodnie
moja koszula
twoje slipki
moje skarpety
twój sweter
mój zapach
twój zapach
mój zapach
twój zapach
w pralce
jeszcze przez chwilę
razem
rzeczy pozostałe
zmarnowały się ulice samochody
zmarnowały szkoły i wakacje
ubrania jedzenie spanie telefony
zmarnował się niebieski e-papieros
i kolejne dorobione okulary
pozostało łóżko jakieś książki na półce
zapisane kartki płyta trochę ubrań
drobiazgów w pudełkach
i ta miłość
z którą nie wiadomo co zrobić
czas pozostały
czy to naprawdę już wszystko
tak tato
to wszystko
i już nigdy cię nie zobaczę
nie tato
tylko na zdjęciach
to co ja mam teraz zrobić
spróbuj pokochać
puste miejsca po mnie
napisy informacyjne
kamizelka ratunkowa nie ocali mnie od życia
ale nie lubię sprawiać kłopotu
więc siedzę w fotelu i mam pas zapięty
na wypadek kolejnych turbulencji
po wylądowaniu pozwalam nogom
ponieść się przez zaułki wieczoru
ty też kiedyś byłeś w Amsterdamie
może nawet szedłeś tą samą ulicą
patrząc na ciemną wodę w kanale
i wdychając zapach z mijanego coffee shopu
w nocy wreszcie cię odnajduję
całe ciało masz przeźroczyste
a pokój dusi się od mojego krzyku
następnego dnia znowu zapinam pas
i patrzę jak za oknem znika miasto
nie wiem jakie podręczne przedmioty
mógłbym włożyć do kieszeni fotela przede mną
chyba tylko ten ból
ale nie umiem go z siebie wyjąć
Paweł Biliński
Paweł Biliński. Laureat Połowu Poetyckiego 2016 i finalista konkursów organizowanych przez Biuro Literackie Pracowni Stacji Literatura w latach 2017-2020, zdobywca II nagrody w XXVIII edycji konkursu im. K.K. Baczyńskiego 2020, laureat kilku innych ogólnopolskich konkursów poetyckich.
Na przestrzeni lat jego wiersze były publikowane w sieci i drukiem w antologiach.
W 2019 roku zadebiutował książką poetycką „Część urojona”, a w 2021 roku ukazała się jego druga książka poetycka „Bezsynność”, obie w Wydawnictwie Fundacji Duży Format.
Administrator i jeden z redaktorów-założycieli portalu poetyckiego poemax.pl, kontynuującego wieloletnie tradycje serwisu poema.pl.
Zawodowo związany z branżą nowoczesnych technologii. Warszawiak z pochodzenia i zamiłowania, od 1999 roku zamieszkuje blisko natury w okolicach Piaseczna.
Obraz wyróżniający: Paweł Biliński (portret) – autor zdjęcia Justyna Bilińska