Od „Terje Vigena” do „Piratów / Kazimierz Babiński

0
550

Krótka historia filmu morskiego

Morze od niepamiętnych czasów oddziaływało na charakter człowieka i pobuczało jego wyobraźnię. Z przeżyć, doświadczeń i fantazji nardów nadmorskich i wyspiarskich zrodziły się mity morskie i niepowtarzalny folklor marynarski i rybacki; rozwinęła się różnorodna i bogata twórczość artystyczna: od podań i legend, pieśni, poezji, po arcydzieła literatury, sztuk plastycznych, filmy, obfitujące w niezliczone symbole i alegorie.

Uwaga, dokument!

Tematy i motywy morskie w kinematografii pojawiły się u jej zarania, a wiec równie wcześnie jak kiedyś podobnie w literaturze i w ogóle sztuce. Dziś trudno ustalić, w którym filmie po raz pierwszy. Wobec żywiołowego rozprzestrzeniania wynalazku Lumiere’óe pojawiają się one przypuszczalnie, niezależnie od siebie, w kilkunastu, czy kilkudziesięciu filmikach dokumentalnych w różnych krajach Europy i Stanach Zjednoczonych.

W pamięci historyków filmu przetrwał z tego okresu (1895-1908) amerykański obraz trickowy operatora i reżysera Edwarda Ameta o zniszczeniu floty hiszpańskiej u wybrzeża Kuby nakręcony w… basenie wytwórni z użyciem modeli.

W następnych latach (1908-1918); okres „uszlachetniania” filmu, poszukiwania przezeń własnego języka) utrwala się pozycja filmu dokumentalnego. Znakomity dokumentalista amerykański Robert J. Flaherty podczas wyprawy z roku 1914 na Wyspy Belcher i Ziemię Baffina filmuje życie Eskimosów na tle rozległych połaci lądu i morza. Negatyw tego filmu spłonął, niestety, w trakcie montażu. Flaherty w kilka lat później jeszcze kilkakrotnie filmował życie wyspiarzy, m.in. Polinezyjczyków i Eskimosów, a Nanuk z północy (1922) stal się klasycznym dziełem kina dokumentalnego.

W stronę natury

 W roku 1918 Szwed Victor Sjöstroma w porcie Grimstad, tam gdzie Ibsen tworzył swe dzieło. Bohaterem filmu jest norweski rybak Terje Vigen, który ryzykując życie, by przywieść żywność dla konającej z głodu rodziny, nie podporządkowuje się angielskiej blokadzie (czas wojen napoleońskich) i zostaje uwięziony. Rodzina rybaka umiera z głodu. Po wielu latach Terje ratuje w czasie sztormu człowieka, który w przeszłości był sprawcą jego nieszczęścia. Rybak rezygnuje jednak z zemsty.

Jak na owe lata, w tym niezwykle dojrzałym artystycznie dziele, głównym aktorem jest żywioł morza, zawsze wszechobecny, jak grecki chór. On ożywia dramat implikując ludzkie działania i uczucia i nadaje mu wymiar antycznej tragedii. Morze w filmie Sjöstroma można przyrównać tylko do morza opisanego przez Wergiliusza w Eneidzie. Jego obraz jest tak sugestywny, tak dynamiczny, że – jak podaje anegdota – niektórzy spośród widzów gotowi byli przysiąc, że słyszeli (film jest niemy) łoskot owych groźnych kilkumetrowych fal uderzających z wściekłością o skały, co świadczy (do dzisiaj!) o mistrzostwie twórcy.

Terje Vigen dopiero zapowiadał późniejsze wielkie dzieła kinematografii szwedzkiej lat 1918-1930 z naturą w roli głównej.

Morze i elementy kultury morskiej spotykamy w innym filmie szwedzkim tego okresu, Skarbie rodu Arne (1919 )Mauritza Atillera, nakręconego według starego podania literacko przetworzonego przez Selmę Lagerlöf. Morze stając na drodze zabójcom członków rodu Arne, szkockim żołnierzom, pełni funkcję alegoryczno-moralną.

Nadchodzą wielkie lata niemego kina. Lata krystalizacji gatunków, kierunków, tematów. Lata filmów, spośród których czas zweryfikuje wiele jako skończone arcydzieła. Temat morski pozostaje jednak na uboczu zainteresowań twórców, lecz elementy kultury morskiej pojawiają się w wielu utworach, nierzadko wybitnych, tego okresu, np. w. Emigrancie Ch. Chaplina i Pancerniku Potiomkinie S. Eisensteina.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę liczbę produkowanych filmów w tym okresie, to tematów i motywów morskich należy poszukiwać w zasadzie w obrębie tylko czterech kinematografii europejskich: szwedzkiej, niemieckiej, radzieckiej i francuskiej, a za oceanem – amerykańskiej. Co ciekawe, kinematografie takich potęg i tradycji morskich (podróżniczych, kolonialnych, kulturalnych), jak Anglia, Hiszpania i Włochy, w ogóle nie przejawiały zainteresowania tym tematem kręcąc tanie kostiumowe filmy historyczno-przygodowe.

Kinematografia radziecka i niemiecka w tym czasie zajęte były tworzeniem, jak się potem okazało, największych arcydzieł ekspresjonizmu, a twórcy radzieccy właśnie zaprzęgali film w służbę idei rewolucyjnych i budowę nowego państwa. Nie zawiedli jednak w tej materii filmowcy francuscy poświęcając morzu trzy filmy (w tym jeden w koprodukcji, z Amerykanami), które weszły do historii kinematografii Francji i Europy.

Zew przygód i podróży morskich

W roku 1920 Marcel L’Herbier ekranizuje opowiadanie H. Balzaca Człowiek otwartych przestrzeni  – historię dumnego żeglarza bretońskiego oczekującego od syna pójścia w swoje ślady. Syn – utracjusz i hulaka – kradnie, pije w tawernie i popełnia krzywoprzysięstwo. Ojciec decyduje się na pozostawienie go w małej łódce na pełnym morzu…

Z wzorców romantyczno- naturalistycznych opiewania morza wyrastają obrazy: Finis Terrae (1929) i wielkiego filozofa kina Jeana Epsteina oraz Mariusz (1931) Alexandra Kordy będący pierwszą częścią trylogii marsylskiej.

 Morze w tych filmach, podobnie jak w poezji francuskiej ubiegłego stulecia, jest symbolem niespokojnej duszy i alienacji, ale również i symbolami: przestrzeni, czasu, bytu, którymi uwarunkowane jest  życie człowieka z jego działaniami, racjami i uczuciami. Zew dalekich podróży, nota bene motyw, który przewija się  przez całe dwudziestolecie międzywojenne w kinie francuskim,   szukać protoplastów bohaterów filmów wśród Odysa i Sindbada Żeglarza.

Lata trzydzieste nie przynoszą w zasadzie nic godnego uwagi w tej materii, a dalsze odkrywanie mórz i oceanów przerywa, choć nie wszędzie, II wojna światowa.

Morze jako pole walk

Amerykańscy producenci filmowi rzucają wyzwanie kinu europejskiemu przeciwstawiając się klasycyzującym i intelektualizującym filmom starego kontynentu znakomitą technikę, precyzję reżyserii, świetny montaż i zapierającą dech narrację. Pojawienie się na ekranach europejskich kin filmów „made in USA” doprowadziło do upadku kulka kinematografii, m.in. szwedzką, ale i np. kino angielskie.

Wśród wielu atrakcyjnych gatunków kina amerykańskiego, jak western, komedia, science-fiction nie brakuje filmu morskiego. W roku 1924, drugi po Chaplinie komik USA, Buster Keaton, kręci Marynarza na dnie morza, w którym jako wykonawca głównej roli zmaga się z gigantycznymi maszynami i urządzeniami. Kilka lat wcześniej, w roku 1917, Chaplin reżyseruje dla wytwórni „Mutual” wspomnianego już znakomitego Emigranta zawierającego wiele elementów morskich. Z czasem specjalnością amerykańskich twórców kina stają się morskie filmy kostiumowe w stylu Karmazynowego pirata, Kapitana blooda, czy Buntu na Bounty i wojenne.

W roku 1943 Howard Hawks realizuje Mściwego jastrzębia – bodaj najefektowniejszy do dzisiaj film zrealizowany o II wojnie światowej, pełen imponujących walk lotniczo-morskich, a Lloyd Bacon – Konwój – dość swobodną rekonstrukcję dziejów amerykańskiego konwoju płynącego z Halifaxu do Murmańska. Do końca wojny Konwój pełnił bardzo konkretne zadania propagandowe, przez przykłady postaw uświadamiał obowiązek służby wojennej i demokracji, a ponadto lansował jedność sił postępowych. Z kronikarskiego obowiązku należy tu przypomnieć, że postać Joe Rossi’ego odtwarzał niezapomniany Humphrey Bogart. W kinie angielskim a

W tym samym roku powstaje również inny wojenny film morski: Guadalcanal Diury Lewisa Seitera, a w rok później A. Chitchcock realizuje bardzo dziwny w swej karierze artystycznej film-eksperyment Łódź ratunkowa. Akcja tego obrazu toczy się na środku Atlantyku w łodzi ratunkowej chroniącej rozbitków ze storpedowanego statku amerykańskiego i kapitana niemieckiej łodzi podwodnej, który usiłuje podstępem zmienić jej kurs, co kończy się linczem.

 Amerykańskie doświadczenia z wojennym filmem morskim są kontynuowane po wojnie, by wymienić tu takie supergiganty jak Tora! Tora! Tora! (1970) Richarda Fleischera, czy Bitwa o Midway (1976) Jacka Smighta.

Od doskonałego poziomu technicznego i merytorycznego amerykańskich filmów morskich nie odbiegają angielskie. W roku 1941 David Lean kręci Nasz okręt będący rekonstrukcją pewnego zdarzenia z kampanii kreteńskiej: zmagań załogi jednego z zatopionych niszczycieli brytyjskich z marynarką i lotnictwem niemieckim.

W podobnej konwencji (paradokument) utrzymany jest obraz San Demetrio (1941) Charlesa Frenda powstały według raportu F. Tynnysona Jesse’go o ostrzelaniu tytułowego tankowca wracającego ze Stanów Zjednoczonych przez pancernik niemiecki.

Od tego tematu nie stroni również kinematografia włoska podejmując filmem Ludzie na dnie (1940) Francesco de Robertis’a jeden z dramatycznych manewrów na morzu, jednakże nie wychodzi z tym obrazem ponad przeciętność.

 Echa II wojny światowej pobrzmiewają , w kinie angielskim, podobnie jak w amerykańskim jeszcze długo po jej zakończeniu, a jego szczytowym osiągnięciem w tym temacie jest Okrutne morze (1952) w reżyserii Ch. Frenda według powieści N. Monsarrata. Film ten w pewien sposób stanowi narzucające się uzupełnienie San Demetrio; mowa jest o tym samym trudnym bohaterstwie wojennym. Frend celnie przekazuje tytułowe okrucieństwo wojennego morza.

Wspólną cechą wojennych filmów morskich amerykańskich i angielskich jest użycie morza i okrętu jako tła służącego do psychologicznej lub moralnej motywacji działań wywodzące się z utworów Conrada.

***

W latach pięćdziesiątych zaczyna tracić sens wyróżnik narodowościowy w filmie morskim. Twórcy odchodzą od pierwiastków własnej tradycji i kultury morskiej. Jeszcze tylko na początku owego dziesięciolecia powstają znaczące filmy, przede wszystkim kina brytyjskiego, jak m.in. Wygnaniec z wysp (1951) Carola Reeda (wg prozy Conrada), jak i amerykańskiego, jak Moby Dick (1956) Johna Hustona, według powieści  H. Melville’a wykorzystujące własne doświadczenia w ujarzmianiu morza.

Z czasem wiele filmów morskich kręconych jest w koprodukcjach (Smuga cienia A Wajdy, Piraci R. Polańskiego, Wilki morskie A. V. McLaglen’a i inne), co daje bardzo interesujące efekty artystyczne i niezwykłe zróżnicowanie w sposobach „widzenia’ morza.

Arcydziełem filmowym w swoim gatunku 20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1953) według J. Verne’a, Richard Fleicher zapoczątkowuje morski film fantastyczno-naukowy. Szczyt możliwości technicznych osiągają w nim Japończycy obrazem Szerokość geograficzna zero. Morze wkracza też do filmu katastroficznego (Tragedia Posejdona, Tankowiec w płomieniach).

Nie zmienia to faktu, że większość powojennych filmów, zwłaszcza z ostatnich dwudziestu lat, powiela wcześniejsze odkrycia w tej materii, a niektóre obrazy są wręcz sumą pewnych gatunków w obrębie tego tematu, jak np. Piraci Polańskiego, czy Wilki morskie McLaglen’a.

Choć obecnie na świecie nie ma masowego zapotrzebowania na marynistykę i w kinie została w pewnym sensie przerwana jej ciągłość i jedność – morze i wybrzeże nadal będą inspirować niejeden jeszcze utwór (nie tylko filmowy), który – być może – wpłynie na sposób naszego rozumienia związków człowieka z naturą.

                                                                              Kazimierz Babiński

[Powyższy tekst ukazał się po raz pierwszy w 1988 roku w piśmie „Autograf” nr 2/88]

Obraz wyróżniający: Autorstwa Author: NJM2010Cropped by: Islam90 – File:Johnny_Depp_in_Queensland,_Australia_(June_2015).JPG, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=73829631