W Nowy Rok wchodzę ze sporym optymizmem. Będąc mieszkańcem Gdańska obserwuję jak prawie z dnia na dzień kończone są inwestycje, na które czekałem od lat: wielkie centrum handlowe, zabudowa Wyspy Spichrzów i budowa apartamentów przy ulicy Heweliusza. (…)

0
485

Od Redakcji

W Nowy Rok wchodzę ze sporym optymizmem. Będąc mieszkańcem Gdańska obserwuję jak prawie z dnia na dzień kończone są inwestycje, na które czekałem od lat: wielkie centrum handlowe, zabudowa Wyspy Spichrzów i budowa apartamentów przy ulicy Heweliusza. To tylko niektóre z wielkich budów w okolicach Głównego Miasta. Widok ten cieszy mnie tym bardziej, że w mojej pamięci wciąż pozostają ruiny, na których wraz z kolegami bawiłem się w czasach mojej wczesnej młodości. Optymizm mój powiększają informacje o poziomie zamożności naszych rodaków. Maleje strefa biedy (choć, niestety wciąż jest zbyt duża), rośnie liczba ludzi zamożnych. Jest już ich w naszym kraju ponad milion. Dochody miesięczne miliona dwustu tysięcy Polaków przekraczają siedem tysięcy złotych. (I tu muszę dodać słowo niestety. Niestety rośnie zadłużenie wielu Polaków, którzy chcąc zbyt szybko nadrobić zaległości w zakresie konsumpcji często wpadają w spiralę zadłużenia.)

Podane wyżej informacje grzeszą jednak pewną powierzchownością. Owszem sytuacja materialna wygląda coraz lepiej, obraz ten jednak zaciemnia zwykła codzienność i inne obserwacje.

Pewne stowarzyszenie wydaje w formie drukowanej coraz lepsze i ważne środowiskowo czasopismo. Wczoraj schodząc z biura tego stowarzyszenia dostrzegłem nierozpakowane paczki poprzednich numerów. Mimo, że cena pisma jest stosunkowo niewielka, że wiele egzemplarzy rozdawanych jest nieodpłatnie, zainteresowanie kulturą jest na tyle niskie, że ogromny nakład pracy redaktorów i wydawców tego pisma jest wciąż niedoceniany. Przeglądając portale Internetowe i czasopisma codzienne obserwuję postępującą ich tabloidyzację. Dawno nie słyszałem o jakimś wybitnym wydarzeniu w sferze kultury. Polskie uczelnie w światowych rankingach umieszczane są na bardzo dalekich pozycjach. Wspomnę tu też o informacji może mniej ważnej, ale która mówi co nieco o postawie polskich elit finansowych. Pewna polska miliarderka (mieszkająca obecnie w Szwajcarii) zapragnęła uszczęśliwić Warszawę swoimi zbiorami sztuki nowoczesnej. Zaoferowała, że zbuduje odpowiednie muzeum, ale zażądała na jego utrzymanie, bagatela, siedmiu milionów złotych rocznie. Nie znam szczegółów jej propozycji. Nie wiem, czy jej zbiory miały stać się własnością Warszawy? Nie wiem też, jaka jest ich rynkowa i artystyczna wartość? Wiem jednak, że obciążenie budżetu nawet tak wielkiego miasta każdego roku taką kwotą niewątpliwie spowodowałoby ograniczenie innych wydatków na kulturę w Warszawie w znacznym stopniu.

Tak, zarabiamy coraz więcej, Polska jest coraz piękniejsza, nasza świadomość kulturowa jest jednak wciąż bardzo mała. Moim zdaniem, w znacznej mierze winę za ten stan ponoszą nasze elity, ich niestety (poza nielicznymi wyjątkami) egoizm.

Po tych bardzo ogólnych informacjach powinienem już przejść do spraw naszego pisma. W tym celu dodam, jednak, jeszcze jedną informację, tym razem dotycząca Chin. Władze tego państwa chcąc wyjść z pułapki średniego rozwoju podjęły wysiłek, by ściągać do swego kraju przedstawicieli elit intelektualnych, artystycznych, sportowych, politycznych itd. z całego świata. Już dziś podobno w Chinach pracuje około 900 000 obcokrajowców. Tak jak kiedyś USA dziś Chiny prowadzą politykę drenażu intelektów.

Praca na rzecz podniesienia poziomu intelektualnego społeczeństwa jest niesłychanie istotna. I my, Polacy, jesteśmy w pułapce średniego rozwoju. Nie stać nas dziś na drenaż intelektów, a w każdym razie dysponujemy w tym zakresie znacznie skromniejszymi środkami niż bogatsi od nas Chińczycy, Niemcy, Francuzi, Holendrzy i wielu innych. Powinniśmy stwarzać warunki w celu pozyskania wybitnych umysłów ze świata, ale przede wszystkim powinniśmy tworzyć warunki, możliwości rozwoju potencjału w tym zakresie naszego społeczeństwa. To jeden z głównych celów i naszej Fundacji i naszej Gazety.

Nasze pismo mimo wielu trudności wciąż się rozwija. Dysponując bardzo skromnymi środkami staramy się w miarę możliwości spełniać nasze statutowe funkcje. Już dziś, dzięki pracy naszych redaktorek w miarę solidnie wygląda dział prozy i poezji. Myślę, że w dobrym kierunku zmierza nasza Galeria. Nasi stali współpracownicy wnoszą, co nieco i w innych zakresach. Chcielibyśmy jednak w przyszłości znacznie bardziej rozwinąć działy: muzyki, teatru, filmu, architektury. Przecież nie jesteśmy, nie chcemy być, pismem tylko społeczno literackim (choć literatura wciąż pozostanie naszym głównym działem). W naszym tytule umieściliśmy zapis: miesięcznik społeczno-kulturalny.

Gazeta nasza jest potralem Intrnetowym, jako taka może i powinna wykorzystywać wszelkie możliwości, jakie on przyniósł i niesie. Oczywiście promując przede wszystkim literaturę w części głównej to słowo jest najważniejsze. Nie unikamy jednak i od innych form przekazu. Obraz, grafika, film, muzyka, teatr, taniec… wszelkie dziedziny kultury są nam bardzo bliskie.

W obecnym numerze na prawym marginesie pojawia się nowy dział: Teatr tańca – „Odrzućmy maski zła”. Dział ten wiążemy z kolejną sferą działań naszej Fundacji, która w tym roku przygotowuje ogromne międzynarodowe wydarzenie w tym zakresie.

Odnośnie do innych, wspomnianych wyżej działów wciąż szukamy współpracowników. Jesteśmy otwarci na propozycje. Jeśli ktoś z naszych Czytelników ma jakieś propozycje w tym zakresie prosimy o kontakt z nasza Redakcją.

Z okazji Nowego Roku życzymy wszystkim naszym Czytelnikom wszystkiego najlepszego. Spełniania marzeń (a właściwie planów).

W imieniu Redakcji

Piotr Kotlarz