Justyna Luszyńska Zastępca redaktora naczelnego- Niektóre tematy pozornie nie zostawiają miejsca na dodatkowe komentarze, kreatywność czy zaskoczenie. (…)

0
494

Słowem wstępu do działu prozy

Niektóre tematy pozornie nie zostawiają miejsca na dodatkowe komentarze, kreatywność czy zaskoczenie. Tak właśnie myślałam, kiedy przesłałam myśl przewodnią do autorek, publikujących dla działu prozy. Wiersz, który ode mnie otrzymały raczej nie pozostawiał miejsca na coś więcej niż pierwsza myśl, która pojawiła się po jego przeczytaniu, dlatego też nie liczyłam na to, że mnie zaskoczą. Wiecie co one na to? One postanowiły inaczej.

Wiersze Rupi Kaur są teraz wszędzie. Z jednej strony chciałoby to przeszkadzać, chciałoby się krzyczeć, że ludzie ich nie czytają prawdziwie, lecz dlatego bo inni to robią, ale sama je studiuję. Zatapiam się w nich, a czasem czytam jeden wielokrotnie, nie przez niezrozumienie, ale właśnie przez wzgląd na to, że trafia w punkt i dopada duszę z zaskoczenia. Jakby to przelewało czarę goryczy, Rupi pisze o rzeczach, o których często boimy się mówić. Rozkłada na dłoniach tematy tabu, jakby to było ciasto na pizzę, a następnie urabia je i wstawia do pieca, gdzie nabierają temperatury. Potem je wyjmuje i choć z początku parują, są gorące, po jakimś czasie stygną. Bo przecież nie ma niczego nadzwyczajnego w cieście do pizzy, czemu więc mielibyśmy o nim nie mówić? Tak samo jak w przemocy, gwałcie, seksie i miłości – one istniały, istnieją i o zgrozo, będą istnieć, choć niektóre z nich nie powinny. Po co zamykać usta, gdy przemyka nam myśl o nich?

Poetka tego nie robi, tak samo jak i dział prozy w majowym numerze. Z tego też powodu wybrałam taki wiersz:

gdy ją znajdziesz

powiedz jej że nie ma dnia

żebym o niej nie myślała

o tej dziewczynie przekonanej że jesteś

wszystkim czego pragnęła

gdy rzucasz nią o ściany

a ona krzyczy

powiedz jej że ja krzyczę razem z nią

dźwięk pękającej płyty gipsowej

w którą uderza głową

żyje i w moich uszach

powiedz jej żeby do mnie przybiegła

już zdjęłam

frontowe drzwi z zawiasów

otworzyłam wszystkie okna

w środku szykuję ciepłą kąpiel

ona nie potrzebuje takiej miłości jaką oferujesz

jestem dowodem na to że wyjdzie

i zdoła do ciebie wrócić

skoro ja cię przetrwałam

jej też się uda

 

Mocne, prawda? Mocne są również opowiadania autorstwa Patrycji Kuliś oraz Kasi Rapacz, poruszające tematykę przemocy w stosunku do kobiet, która nasuwa się na myśl od razu po przeczytaniu tego wiersza. W opowiadaniu „Domy z zerwanymi dachami” poznajemy historię kobiety, która – można by pomyśleć – ból ma już za sobą. Nikt jednak nie zaprzeczy, że poza siniakami, które po jakimś czasie znikają z powierzchni skóry, traumatyczne przeżycia pozostają jeszcze w myśli, niespokojnym uchyleniu się, gdy przypadkowy ktoś podniesie rękę, bądź w koszmarze, który budzi w środku nocy. Jak wyglądało jej „szczęście”?

W opowiadaniu „Otwórz oczy” główna bohaterka nawołuje inną osobę do tego, by swoje oczy otworzyła. Ile razy dziwimy się, że kobiety, dotknięte przemocą, wypierają problem i nie szukają pomocy? Z zewnątrz wszystko wygląda zupełnie inaczej, ale gdy ktoś już „tam był”, wie jak ten z pozoru ładny obrazek wygląda z bliska. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z toksyczną miłością, która zamiast budować, niszczy.

Inaczej temat ugryzła Zosia Lenczewska-Samotyj w swoim opowiadaniu „List do b.”, bo Zosia faktycznie napisała list do kogoś, kto potrafi krzywdzić, choć gdy się go spotyka, wydaje się, że chce pomóc. Każdego roku, miesiąca, dnia nabierają się na te sztuczki kolejne osoby i chociaż nie zostawia po sobie siniaków, bije bez opamiętania. Zosia napisała list do bulimii.

Z mojej strony zaś recenzja książki, pt. „Bezpieczna przystań” Nicholasa Sparksa. Pomimo tego, że nie jestem fanką jego twórczości, od czasu do czasu sprawdzam, co takiego stworzył, tak było i tym razem. Co napisałam o historii kobiety, która po przejściu prawdziwie długiej drogi, szukała swojej bezpiecznej przystani? Wystarczy sprawdzić.

Chciałoby się, żeby życie było lekkie, a razem z nim wszystkie filmy, książki i fast-food. Czasami jednak jest ciężko, a my musimy zaakceptować ten stan rzeczy i nie wypierać jego istnienia ze świadomości. Warto rozmawiać o tym, co jest złe, tak samo jak warto z tym walczyć. A przecież piórem też można walczyć, dlatego my nie boimy się mówić… pisać.

Życzę przemiłej lektury,

Justyna Luszyńska

Zastępca redaktora naczelnego

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj