Pięć po wpół do dziesiątej
w oddziale laryngologii dziecięcej
kobieta myje podłogi
dzieci śpią niespokojnie
światło na korytarzu
rozmowy w sali pielęgniarek
lampy czekają na wstrząs
rozświetlenie
mikrokrwawienia
lub nagły krwotok z gardła
pod łóżkiem przeznaczonym dla rodzica
butelka wody
herbatniki z cukrem
przybory toaletowe
kobieta wychodzi rzuca żart
o psu złomiarza
Jeden z powrotów
sala szpitalna wesoła
ci z nienajgorszą diagnozą
śmiali się z tymi którzy wychodzili
z dobrymi rokowaniami
tego dnia twój stan zapalny minął
zmiany skórne złagodniały
w nocy rozbolała głowa
powrót do domu
na stacji benzynowej
kawa i hot dog
uśmiech sprzedawczyni
między dziećmi i naszymi rodzicami
pojęcia medyczne ostygły
jak kubek herbaty wystawiony za okno
usta wymawiając je
nie czuły bólu
noc oddzielona szybą i światłem żarówek
położyła się na tarasie
Zimowy spacer
mało śniegu
sanki szły po oblodzonej ulicy
trawnik wypalony mrozem
w drewnianym domku
zabawki ubrudzone piaskiem i błotem
próba ich ożywienia
potrząsanie zmarłym
szarówka
chłód kłuje w twarz
szybki powrót do domu
który zostawiłaś
z sali w której leżysz
nie wrócisz tylko ty
ze oknem gaśnie neon
sklep z narzędziami
Burek albo Karmel
twoja śmierć
wściekła suka
na kilka tygodni przed
pokazała zęby
na drodze ekspresowej
samochód otarł się bokiem
mogło skończyć się wtedy
ale tylko wgniecenia
strach dziecka
po naprawie kolor lewych drzwi
inny niż prawych
jeszcze godzinę
potem zrobię kotlety
swój własny wróg
układem odpornościowym
walczyłaś ze sobą
piodermia zgorzelinowa
spondyloartropatia
wrzodziejące zapalenie
suka jadła stawy i jelita
przed nagłym wyjazdem
do kliniki z której nie wróciłaś
dzieci krzyczały
biły się o prezent od Mikołaja
co dziwne
kot sąsiadów
przez cały dzień
siedział przy naszych drzwiach
Michał Kaczmarek